Rozdział 15
I tak poszliśmy na pizzę. Szliśmy za rękę. Choć ja się trochę stresowałam że ktoś nas zobaczy. To by było straszne. Wiem że to już koniec roku. Koniec bycia w gimnazjum, ale jakby ktoś się teraz o tym dowiedział to Martin wtedy miałby kłopoty.
////////////////////////////////////
Już środa. Jeszcze pare dni do wycieczki, myślałam sobie.
Wstałam z łóżka i jak zwykle sprawdziłam godzinę. Jest 7 więc mam godzinkę na wyszykowanie się. Rodzice jeszcze śpią, tylko muszę jeszcze obudzić Briana. Bo tez idzie do szkoły na 8. Wstałam i poszłam do jego pokoju. Obudziłam go i powiedziałam żeby się ubierał. On wstał i poszedł się ogarniać do szkoły.
Poranne czynności już wykonałam i poszłam zjeść śniadanie. Brian przyszedł tez do kuchni i zrobił sobie płatki. Nagle słyszymy pukanie do drzwi.
-Kto to? - Brian popatrzył się na mnie z zaciekawieniem.
-Pewnie mój chłopak - uśmiechnęłam się do niego.
- Megan!?Ty masz chłopaka? - był zdziwiony.
-Tak- zaśmiałam się.
Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Kiedy je otworzyłam to nie stał nikt inny jak Martin. Rzuciłam się mu na ramiona.
Teraz pisze jako Martin
Rzuciła mi się na ramiona i zaczęła mnie całować. Wszedłem do jej mieszkania. Oczywiście musiałem uważać żeby jej rodzice mnie nie zobaczyli. Bo jakby to wyglądało. Ich córka chodzi ze swoim wychowawcą. Jeszcze będę musiał zrobić zebranie dla rodziców. Będzie chyba w piątek przed wycieczka. Powiedziałem Megan żeby już wychodziła a ja poczekam na nią na klatce. Długo nie czekałem i ona wyszła. Zaczęliśmy się całować namiętnie. Poszliśmy do szkoły.
Teraz znów pisze jako Megan
Lekcje mijały jak zawsze. Teraz mam matematykę. Jedna z najgorszych lekcji jakie są. W sumie i tak przerabiamy to co było w 2 klasie gimnazjum wiec jakoś mi idzie.
-Umiesz to? Megan? - Lukas mnie szturchnął.
- Yyy... średnio - odpowiedziałam.
I w końcu nauczyciel od matmy wstał, rozglądnął się po klasie.
- Kogo by wziąć do odpowiedzi? - rozglądał się po całej klasie.
Oby nie wybrał mnie. Ja nie umiem tego. Dostanę 1!
-Hmmm - trzymał nas w stresie.
Rozglądał się dalej po klasie. Ja zakryłam twarz rękami.
-Już wiem! - patrzył się na Nicolasa.
Już odetchnęłam bo to oznaczało że..
-Megan! Dzisiaj do odpowiedzi idzie Megan! - no super, jeszcze mi tego brakowało.
-Muszę? - niechętnie się na niego popatrzyłam.
-Tak musisz Megan - obserwował mnie.
Wstałam i ruszyłam w stronę tablicy.
Akurat mamy przypomnienie o graniastosłupach i ostrosłupach. W ogóle tego nie ogarniam. Alex (tak miał na imię nauczyciel matmy) wstał i patrzył się na mnie.
-No to zacznijmy od... - trzymał mnie w niepewności.
- ...od...? - niech już dokończy! Stresuje się!
- Od narysowania siatki. Narysuj mi siatkę graniastosłupa prawidłowego trójkątnego - patrzyłam na niego i nie wiedziałam co zrobić - ale weź do ręki marker i linijkę.
Podał mi do ręki taką dużą linijkę.
Stałam przy tej tablicy i zastanawiałam się co zrobić. Przypomniałam sobie jak na lekcji robiliśmy. Zaczęłam od narysowania trójkąta równobocznego...
@
-I co? Dałaś radę. - Alex się na mnie patrzył.
- Nom to prawda... - odetchnęłam.
-A teraz napisz mi wzór na pole całkowite i na objętość graniastosłupa.
PC=2Pp+Pb
V=Pp*H
-I co? Wcale trudne nie było. Dostajesz 5. - uśmiechnął się i otworzył dziennik.
- Dziękuje - ruszyłam w stronę ławki i nagle zabrzmiał dzwonek.
Po lekcjach poszłam do szafki po bluzę, którą zawsze tam zostawiam i szlam w stronę wyjścia. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się a tam był Lukas.
-Cześć - pomachał.
-Hejka
- Gdzie idziesz? - wpatrywał się we mnie.
- Chyba do domu
W sumie pewnie czekał na mnie Martin ale nie chciałam mówić tego przy Lukasie.
-A masz ochotę na lody? - zaproponował.
- Możemy iść - w sumie pomyślałam sobie ze mogę sie z nim wybrać. Jest nowy.
Wyszliśmy ze szkoły i na ławce siedział Martin. Uśmiechnęłam się do niego, on do mnie też.
-O, dzień dobry - powiedział Lukas do Martina.
Zaśmiałam się i odwróciłam.
-O, dzień dobry Lukas. Jak tam ci się podoba w naszej szkole? - Martin się uśmiechał.
-Jest super. Megan jest wspaniała. Wszędzie ze mną chodzi. Jak się cieszę że cię mam!...-przytulił mnie.
I w tym momencie Martin się na mnie popatrzył i uśmiech mu zniknął z twarzy. Widzę ze jest zazdrosny i się uśmiechnęłam do niego.
-Tak to prawda. Megan jest świetną osobą... - zaczął.
-Dobra, bo my już musimy iść - pociągnął mnie za rękę.
Martin już chciał coś powiedzieć ale mrugnęłam do niego. W końcu puściłam rękę Lukasa i podbiegłam do Martina. Szepnęłam mu do ucha. „Przyjedź do mnie wieczorem to gdzieś wyjdziemy".
___________________________
I na tym kończę tą część.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top