Rozdział 1
Zabrzmiał dzwonek na przerwę... wszyscy wybiegli z sal, było bardzo głośno.
- Co teraz mamy?- Britta (moja najlepsza przyjaciółka) właśnie pakowała swoje książki do niebieskiego plecaka z nike.
- Godzinę wychowawczą- uśmiechnęłam się - w końcu luźna lekcja...
Oby dwie poszłyśmy pod salę w której zaraz miała się rozpocząć lekcja. Doszłyśmy i zaczepił nas nasz kolega z klasy Nicolas. Nie lubiłyśmy go, ja w pierwszej kolejności. Wszyscy zawsze mówili że on się we mnie zakochał co mnie przerażało. W tej chwili podszedł do mnie i zaczął dźgać mnie palcem w brzuch.
-Przestań idioto!- próbowałam go oderwać od siebie, ale niestety...bez skutków.
- Coś tu się małej nie podoba? - mrugnął do mnie.
Dobrze że nagle zadzwonił dzwonek i wszyscy uczniowie weszli do klasy spokojnie,nie to co ja i Nicolas, wbieglismy do sali jak opętani, co nie spodobało się pani dyrektor. Zdziwiło mnie trochę, dlaczego w naszej sali jest pani dyrektor, pewnie nie tylko mnie,ale i resztę klasy.
Poszłam na koniec sali do ostatniej ławki pod oknem, tam gdzie było moje miejsce. Siedziałam sama co mnie uszczęśliwiało. Pani zaczęła coś gadać, ale jak zwykle nie słuchałam.
Nagle do sali wszedł jakiś facet. Wyglądał na 22 lata, dość młody. Niebieskie oczy i brązowe, fajnie ułożone włosy. Pani nadal coś gadała, a ja tylko patrzyłam się na stojącego faceta, który patrzył na klase. Nagle jego wzrok utkwił na mojej osobie.
- Panno Megan- cała klasa się odwróciła i patrzyła się na mnie. Chyba się zarumieniłam,bo nie wiedziałam o co chodzi. Dlaczego akurat mnie zawołała?
- Słucham? - popatrzyłam się na panią, która dziwnie się na mnie patrzyła i chyba zauważyła że nie miałam ochoty na pogaduszki.
Pani Dyrektor chciała coś powiedzieć, ale przeszkodził jej mężczyzna stojący obok niej.
- To tak. Mam nadzieje że będzie nam się miło pracować i nie będzie żadnych problemów - uśmiechnął się do mnie a ja powiedziałam cicho 'dziękuję' w nadziei że odczyta to słowo z moich ust. On kiwnął głową.
Pani Dyrektor wyszła z klasy,a mężczyzna zaczął coś gadać na temat naszej klasy, jacy to my fajni jesteśmy i dużo słyszał o nas, że się udzielamy najbardziej ze wszystkich starszych klas. Potem zaczął się wypytywać o nasze imiona. Kiedy doszło do mnie...
-A ty? Jak masz na imię? - popatrzył się na mnie I wskazał palcem.
- Jestem Megan, ta co się źle uczy. Napewno pan zapamięta- klasa się zaśmiała bo powiedziałam to w bardzo poważny sposób.
- Dlaczego mówisz że źle się uczysz? - klasa wybuchła śmiechem bo wiedziała że ja się źle uczę i że mam najsłabsze oceny w klasie. Niestety mężczyzna nie wiedział o co chodzi...
- Bo to prawda... a tak w ogóle to jak pan ma na imię? - klasa znów wybuchła śmiechem, w tym mężczyzna stojący przy tablicy.
- No co?- zapytałam bo nie wiedziałam o co klasie chodzi.
- Wasza dyrektorka mnie przedstawiała. Ty po prostu nie słuchałaś Megan. Nazywam się Martin. Więcej ci powiem później bo za karę zostajesz po lekcjach - powiedziałam cicho 'dzięki', a on mrugnął do mnie ze śmiechem. Klasa zaczęła się śmiać że zostaje po lekcjach, że mam karę. Odwróciłam się do okna i do końca lekcji patrzyłam się na przejeżdżające samochody i ludzi którzy się spieszyli,jak zawsze do pracy. Po dzwonku podniosłam swój czarny plecak z napisem 'Vans' i kiedy szłam w stronę drzwi, zatrzymał mnie ten facet. Kazał wszystkim wyjść z klasy a ja zostałam.
- Tak? - popatrzyłam się w jego niebieskie oczy - dlaczego mnie pan zatrzymał?
- Słuchaj. Teraz będę waszym wychowawcą do końca roku szkolnego. A do końca zostały trzy miesiące. Wiec nie będziesz się ze mną długo męczyć - nowy wychowawca? Pomyślałam sobie...- to fajnie... a co z panią Müler? ( nasza stara wychowawczyni)
- Ona jest w ciąży - tak jak większość innych nauczycieli pomyślałam.
- Aha... rozumiem i co w związku z tym? Dlaczego nie mogę wyjść na przerwę? - dalej nie rozumiałam dlaczego mnie zatrzymał.
- Dobrze... możesz już iść. Widzimy się po lekcjach w tej sali. Do zobaczenia- uśmiechnął się kiedy otwierałam drzwi do wyjścia.
-Do zobaczenia- cicho powiedziałam, trzasnęłam drzwiami i wyszłam.
Od razu ruszyłam w stronę klasy w której miała się rozpocząć lekcja matematyki. Jak moja przyjaciółka mnie zobaczyła od razu podbiegła i zapytała się czego on ode mnie chciał.
Lekcje ogólnie szybko mijały. Ostatnią lekcją miał być wf. Byłam niedysponowana więc wzięłam swój telefon do kieszeni swoich jeansów i poszłam na salę. Usiadłam na ławce obok nauczyciela wf,który właśnie sprawdzał obecność.
-Megan - patrzył się w swój zeszyt wyczytując moje imię.
- Jestem - popatrzył się na mnie - dlaczego nie ćwiczysz Panno Megan?
- Jestem niedysponowana - odwzajemniłam mu uśmiech.
Następnie zadał mojej klasie żeby jako rozgrzewkę zrobić 10 okrążeń wokół sali gimnastycznej. Oni zaczęli biegać a pan Michael (tak miał na imię) usiadł obok mnie na ławce.
- Na pewno jesteś niedysponowana czy po prostu nie masz stroju?- popatrzył się na mnie i położył swoją rękę na moim kolanie.
- Jestem niedysponowana
- Napewno?
- Mam panu pokazać? -zaśmiałam się cicho ale on się nie śmiał co było dziwne
- Chętnie bym sprawdził..- popatrzył się na moje spodnie a dokładniej na mój rozporek od spodni. Oboje zaczęliśmy się śmiać, bo pan Michael ma duże poczucie humoru i dlatego go wszyscy lubią. Nasze głosy przyciągnęły uwagę kilku uczniów.
Pan wstał i powiedział że dzisiaj grają w siatkówkę. Wiedział że uwielbiam siatkówkę. Obrócił się i się wyszczerzył na co mu wystawiłam język. Poszedł po piłkę do siatkówki a klasa się na mnie popatrzyła.
- Co sie tak patrzycie? - zapytałam się patrząc na każdego po kolei.
Usłyszałam kilka odpowiedzi na to pytanie...
- Czemu się tak śmialiście z panem Michaelem?
- Nowy związek?
- Ładnie Megan...
- Flirt?
Zaśmiałam się, ale akurat wszedł pan z piłką do siatkówki.
- No dobra. Wybierzcie drużyny i gramy!
Oni się podzielili między sobą, ale w jednej drużynie było o jedną osobę za mało.
- Czy Megan mogła by z nami zagrać, bo brakuje nam jednej osoby do pełnego składu?- Britta popatrzyła się na pana.
- Niestety panna Megan jest dzisiaj niedysponowana, albo bynajmniej tak mi powiedziała - klasa zaczęła się cicho śmiać z tego co powiedział nauczyciel.
Klasa próbowała pana namówić ale nic z tego. Uparł się i tyle.
- Dobra słuchajcie...- wstałam- pan Michael nie chce żebym grała bo się uparł jak osioł. Gracie sami 'kochani'- stało się co podejrzewałam, cała klasa wybuchła śmiechem a pan podszedł do mnie, wyprowadził mnie z sali, a im kazał rozpocząć grę.
- Co to miało być? - popatrzył się prosto w moje zielone oczy.
- Jak to co? Pan myśli że może sobie o mnie gadać,tak o? Nie zgadzam się na to. Jeśli pan o mnie coś mówi to ja też- wystawiłam język- ale teraz przepraszam bo mam lekcje wf.
Weszłam na salę i usiadłam na stosie materacy stojących na jednym z rogów sali. Po mnie wszedł nauczyciel... Lekcja wf minęła mi dość szybko bo zajęłam się oglądaniem meczu siatkówki.
Weszłam do szatni i wzięłam mój plecak, po czym ruszyłam w stronę sali, w której czekał na mnie pan Martin.
***********************************
Pierwszy raz użyłam takiej ilości słów do napisania książki. Słów ma 1149 . Jeśli wam się podoba liczę na głosy. Następna część niebawem 😘💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top