Rozdzial 2

Kiedy weszłam do sali to pierwsze co zobaczyłam to nauczyciela siedzącego na krześle obrotowym i patrzącym się na tył klasy. Zapukałam do drzwi (byłam już w sali) żeby nie było że wchodzę bez pukania. I on się na mnie popatrzył po czym powiedział 'zapraszam'. Usiadłam niechętnie w drugiej ławce i czekałam aż coś powie. Nie musiałam długo czekać...
- Przejrzałem twoje oceny droga damo. Niestety mi się nie podobają za bardzo - popatrzył się kątem oka na mnie.
A co masz do moich ocen... pomyślałam ...
- A czemu pan się interesuje moimi ocenami? - zapytałam z ciekawości.
- Bo pomyślałem że może mógłbym ci dać jakieś dodatkowe zajęcia czy coś, żebyś miała chociaż trochę lepszych ocen. Jak zauważyłem to tylko z muzyki masz 6. Słyszałem że jesteś uzdolniona muzycznie... - uśmiechnął się do mnie.
- No bo to prawda. Zajmuje się tym na czym mi zależy - odwzajemniłam uśmiech - No bo do czego mi np chemia, fizyka...
- żebyś dużo wiedziała o życiu
- ale ja więcej wiem niż jestem się w stanie nauczyć.
- No dobrze... jak uważasz... ale spróbuję się skontaktować z twoimi rodzicami co do jakiś dodatkowych zajęć pozalekcyjnych.
- No dobra... - powiedziałam skrzywiając głowę.
Spojrzałam na telefon i zobaczyłam że mam jednego smsa od Britty. Bo się pyta czy idę z nią na rolki...
- Długo będę musiała tu siedzieć? - zrobiłam minę wyczerpanej.
- A co ci się tak spieszy? - zaśmiał się.
- Po prostu jestem zmęczona - położyłam głowę na ręce, które leżały na ławce.
- No dobrze... słuchaj... nie będę cię przytrzymywał, ale uważaj na siebie i możesz iść do domu... - uśmiechnął się po czym wstał i podciągnął sobie spodnie co mnie rozbawiło.
- Dziękuję...
Wyszłam z klasy i pierwsze co to zadzwoniłam do Britty że możemy iść na te rolki. Po jakiś 20 min była pod moją klatką w różowo biało szarych rolkach, krótkim białym crop topie z minionkami i w jeansowych spodenkach. Ja natomiast miałam czarno niebiesko białe rolki, niebieski crop top I czarne jeansowe spodenki. Akurat niedaleko mojego domu znajdowała się droga dla rowerów i często tam jeździłam na rolkach.
-Ejjj... Megan... pamiętasz że za trzy miesiące koniec roku szkolnego? - popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem.
- Kompletnie zapomniałam... - zaśmiałam się.
Zaczęłyśmy się wygłupiać na tych rolkach. Ale niestety ja, jak to ja, nie zauważyłam 'kogoś' idącego z tyłu i wjechałam w tą osobę. Czuć było że to mężczyzna. Próbowałam się podnieść ale nie mogłam wstać, bo chyba sobie nogę skręciłam. Musiałam źle upaść. Zaśmiałam się. Facet pomógł mi wstać, ale jak już stałam na nogach, to zobaczyłam że to pan Martin.
- Co pan tu robi? - zapytałam, bo nie spodziewałam się go tutaj.
- Miałem się o to samo zapytać - zaśmialiśmy się oboje.
- Ja przyszłam z Brittą pojeździć na rolkach. A pan?
- Myślałem że poszłaś się położyć...heh... ja właśnie wracam z pracy.
Nagle poczułam ból w kostce i się przewróciłam (akurat na trawę). Oni nie mieli pojęcia co się dzieje, próbowali się dowiedzieć, ale z bólu nie mogłam nawet słowa powiedzieć. Pan Martin zadzwonił na pogotowie i stwierdził że pojedzie ze mną do szpitala. Wnieśli mnie do karetki, to znaczy, pan Martin mnie wniósł jak samochód podjechał. Dobrze się czułam w jego ramionach. Było mi wygodnie, ale do momentu, gdy położył mnie na łóżku. Do szpitala było jakieś 18 km. Lekarz się przedstawił i zdjął mi rolki. Zostałam w skarpetkach, które też 'zniknęły'z moich nóg, tak jak rolki. Obejrzał moje kostki i jedną miałam skręconą, druga była na szczęście cała. Ale miałam jeszcze cały łokieć zdarty i jak kazał mi wyprostować rękę to okazało się że mam coś poważnego z łokciem. Ogólnie byłam cała zadrapana. Najpierw zajął się odkarzaniem zadrapanych ran. To bardzo piekło. Następnie założył duży plaster. Potem dojechaliśmy na miejsce i wnieśli mnie na salę.

***

- Co sie dzieje? Gdzie ja jestem? - otworzyłam niechętnie oczy i zobaczyłam siedzącego obok pana Martina. A dokładniej śpiącego. Zaśmiałam się co go obudziło.
- O! Obudziłaś się już. Nie zauważyłem. - bacznie mi się przyglądał.
- A moi rodzice wiedzą? - spojrzałam na niego.
- Tak. Zadzwoniłem do nich. Chcieli tu przyjechać, ale powiedziałem że to nic poważnego. Dzisiaj lekarz da ci wypis i mój brat po nas przyjedzie i cie odwiezie do domu.
- Okey...
- Jesteś głodna? - zapytał się - bo długo nie jadłaś.
- Szczerze mówiąc to tak...
- To jak będziemy jechać to zajedziemy do jakiejś pizzerii albo restauracji - uśmiechnął się.
Wszedł lekarz z wypisem. Po piętnastu minutach siedziałam w aucie brata mojego wychowawcy. Pan Martin usiadł z tyłu ze mną,gdy nagle zasnęłam mu na ramieniu. Pojechaliśmy do pizzerii i zamówiliśmy pizze. Usiedliśmy w najlepszym miejscu. Poznałam brata mojego wychowawcy. Po zjedzeniu przepysznej pizzy poszliśmy do samochodu. Znaczy, ja zostałam zaniesiona. Podwiózł mnie prosto pod moją klatkę. Mój wychowawca mnie zaniósł do mieszkania i powiedział żebym odpoczywała dużo.
Położył mnie na łóżku, pocałował w czoło i zasnęłam...

************************************
Mam nadzieje że podoba wam się tak książka. Tym razem jest 801 słów. Jestem z tego niezmiernie zadowolona. Cześć następna juz niedługo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top