Rozdział 31 - Jesteś moja




***Kornelia 

Obudziłam się i z irytowaniem stwierdziłam, że Carlos trzyma rękę na mojej piersi. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Chciałam, aby jego ręka zaczęła się poruszać, uciskać moje piersi i rozpiąć ten cholerny stanik! A potem...

Stop!

Kornelia, o czym ty myślisz? Czy tak właśnie działa pełnia?

Carlos także się przebudził i spojrzał na mnie wygłodniałym wzrokiem. Przełknęłam głośno ślinę. Miałam ochotę rzucić się na niego tu i teraz, nie czekać do jakiejś pierdolonej nocy.

Wstałam, aby się powstrzymać, zanim jednak zrobiłam krok, mężczyzna chwycił mnie za rękę i z powrotem przyciągnął do siebie na łóżko. Pocałował mnie w szyję.

- Spędzę cały dzień w gabinecie, abyśmy te trzy dni pełni mogli spędzić we dwoje, bez żadnych komplikacji.

- Mhm... - mruknęłam, wyginając szyję, aby dać mu do niej lepszy dostęp.

Carlos ugryzł mnie delikatnie w płatek ucha. Zaśmiałam się i wyszłam. Wzięłam prysznic, bo wczoraj nie miałam już po prostu siły. Kiedy wyszłam z łazienki, Carlosa już nie było. Teraz cały dzień dłuuugiego oczekiwania.

Z nudów tyle zjadłam na obiedzie, że teraz pękam. Nie mogłam się ruszyć. Jeszcze nigdy nie zjadłam takiej porcji makaronu! Usiadłam na ławce z boku domu, gdzie był ogród i czekałam, aż poczuję się lepiej. Wszędzie panowała cisza, więc oczy same mi się zamknęły.

Obudziłam się z dziwnym przeczuciem, że ktoś mnie niesie. Uniosłam delikatnie powieki, aby sprawdzić, kto to taki. Carlos. Byliśmy na schodach. Carlos nie miał na sobie koszulki. Nie wiem, czym to było spowodowane, ale nie mogłam się oprzeć i wykorzystałam sytuację. Zaczęłam składać pocałunki na jego jasnej skórze.

- Już myślałem, że się nie obudzisz, słońce - odezwał się niskim głosem, co wywołało u mnie ciarki.

- Jestem głodna - odezwałam się miedzy pocałunkami. Mężczyzna westchnął.

- Przynieść ci jedzenie do sypialni czy schodzimy na dół coś zjeść? - on poważnie?

- Jestem głodna ciebie, debilu!

Carlos zatrzymał się i spojrzał na mnie. Jego oczy gwałtownie pociemniały i przyśpieszył kroku. Zaśmiałam się w duchu i ponownie zaczęłam go całować. Czułam jak cały się spina pod wpływem mojego dotyku. Kopniakiem otworzył drzwi do naszej sypialni. Dosłownie zostałam rzucona na środek materaca. Zanim się zorientowałam, Carlos zawisł nade mną i zaczął całować moją szczękę, potem szyję. Wyciągnęłam ręce i błądziłam nimi po jego rozpalonym ciele. Alfa zszedł pocałunkami na mój dekolt, który zasłonięty był przez materiał koszulki. Chwycił go zębami i jednym ruchem rozdarł materiał. Spojrzał na mnie oszołomiony. No... nie miałam stanika. Uśmiechnęła się do niego lubieżnie i podniosłam się, złączając nasze usta w erotycznym tańcu języków.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top