3

Perspektywa Thomasa:

Czy należę do głupich ludzi? Cóż... jeśli miałbym brać pod uwagę moje oceny, to zdecydowanie odpowiedział bym NIE. Jeśli miałbym brać pod uwage moją wybuchowość i brak samokontroli, to bez cienia wątpliwości odpowiedział bym TAK. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, iż mimo moich zapewnień dla rodziców, ja właśnie świadomie próbuje rozpętać chaos. A przecież ten głos w mojej głowie ostrzegał mnie i prosił, abym przestał. Jestem głupi, jestem cholernie głupi.

Z pewnością siebie uniosłem głowę w górę, a mój wzrok utkwiony był w tych piwnych tęczówkach. Po moich słowach zapanowała cisza, w której toczyliśmy niemą walkę na spojrzenia. Ludzie wokół przestali rozmawiać co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że zwróciłem na siebie uwagę. A przecież obiecałem sobie, że tym razem będę szarą myszką. No cóż...taki mam charakter.

Po paru długich sekundach wpatrywania się w siebie, nagle stało się coś dziwnego. Chłopak uniósł kącik ust, jakby moja złość go bawiła. Gołym okiem widać, jak drwi ze mnie.

- Wiesz, że takie wyszczekane mordy nie kończą za dobrze? - powiedział nagle. Jego postawa była luźna, a przez lekko uniesioną brodę widziałem jego szeroką, opaloną szyję

Na jego spokojny ton po moich plecach od razu przeszły dreszcze, a dłonie jeszcze bardziej zacisnęły się na plastikowej tacce. Wiedziałem, że to co mówi jest prawdą i jeśli chciałem żyć normalnie, to powinienem siedzieć cicho. Jednak ja mam swoją godność

- Wiem.- odparłem spokojnie nie dając się sprowokować- Ale jeśli myślisz, że będę siedział cicho, po tym jak bezpodstawnie mnie oskarżyłeś, to przykro mi, ale grubo się mylisz

Po moich słowach chłopak parsknął kpiącym śmiechem, by po chwili znów przybrać chłodny wyraz twarzy. Powolnie zbliżył się do mnie, a przez moje ciało przeszły niewidoczne drescze. Przełknąłem ślinę, gdy stanął naprzeciwko mnie, a jego oczy dokładnie skandowały moją sylwetkę.

- Ej chłopaki, spokojnie. Może uda nam się to rozwiązać bez kłótni?- usłyszałem niepewny głos Stiles'a. Mimo iż byli bliźniakami, to głos Dylana wydawał się zimniejszy

Szatyn przede mną nie zareagował na prośbę swojego brata, ja zresztą też. Dalej patrzyliśmy na siebie z tą różnicą, że moje oczy wyrażały wrogość, a jego wyższość

- Dam ci ostatnią szansę, bo najwyraźniej nie jesteś świadomy swojego błędu- zaczął patrząc mi prosto w oczy- teraz ładnie przeprosisz, a ja udam, że ta sytuacja w ogóle nie istniała. Jeśli jesteś mądry, to postąpisz właściwie

Moje mięśnie automatycznie spięły się, a broda uniosła lekko w górę. Patrzyłem prosto w jego oczy, a w mojej głowie powstawał coraz to większy mętlik. Czy naprawdę tylko tyle brakuje od spokoju? Zwykłe przepraszam? Oczywiście, że to lekko drażni moje ego, ale no kurcze! Ja tu jestem aby się uczyć!

Dalej Thomas, wierzę w ciebie

Pewnie uniosłem głowę, po czym wypowiedziałem te magiczne słowa, które rozpoczęły naszą relację

- Pierdol się- warknąłem w jego stronę

Dylan chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi, bo na jego twarzy zagościł lekki szok. Pewnie patrzyłem w jego rozchylone oczy i ani na chwilę nie zmieniłem swojego zaciętego wyrazu twarzy.

Tak...jestem głupi

Chłopak po chwilowym szoku zmienił swoją postawę, bo jego mimika twarzy nie była już tak spokojna jak wcześniej. Teraz był wkurzony. Bardzo wkurzony. Dylan parsknął kpiąco, a jego prawe ramię odchyliło się lekko w tył. Dobrze wiedziałem do czego to zmierza, on chciał się zamachnąć, aby wykonać cios. Na jego nieszczęście jestem doświadczony w tej dziedzinie, bo już wiele razy wdawałem się w bójki.

Wiem, obiecałem tacie, że niewdam się w bójkę...i tego słowa dotrzymam

Chłopak był szybszy niż reszta moich przeciwników, jednak to w niczym mi nie przeszkodziło. Jednym zwinnym ruchem uniosłem swoją czerwoną tackę w górę, po czym z impetem uderzyłem w czubek głowy Dylana.

Cóż...ja go nie uderzyłem, to tacka spadła na jego głowę. No może w małym stuprocentowym procencie pomogłem

Czerwony plastik w moich rękach złamał się na jego głowie, a głośny huk rozniósł się po pomieszczeniu. O ile wcześniej co chwilę ktoś coś szeptał, tak teraz zapanowała grobowa cisza. Nikt się nie odezwał, a sam Dylan zastygł z uniesioną pięścią. W dłoni dalej trzymałem połówki tacki, a na mojej twarzy formował się triumfalny uśmiech.

- Teraz to ty posłuchaj mnie- zacząłem wyrzucając połamaną tacę. Złapałem szatyna za bluzę, po czym szarpnąłem w swoją stronę. Nasze twarze dzieliły teraz centymetry, a fakt iż jego wzrok mógłby zabić, nie przerażał mnie- Nie wiem jaka hierarchia tu panuje, ale nie myśl sobie, że będę się tobie podporządkowywać. Jeśli chciałeś znaleźć sobie nowego kujona do noszenia książek, to przykro mi, ale szukaj dalej. Nie myśl sobie, że jesteś w stanie mnie nastraszyć, bo już wielu próbowało, jednak z marnym skutkiem, także z łaski swojej odpierdol się ode mnie i przestań zgrywać zapatrzoną w siebie księżniczkę.

I może to działo się za szybko, jednak podczas wypowiedzi ostatniego zdania, zobaczyłem jak jego brew porusza się. Dalsza część wydarzeń była do przewidzenia. Chłopak bez odpowiedzi zamachnął się, aby wykonać uderzeniem. Widząc to zrobiłem unik, jednak okazało się że ten jest sprytniejszy. Prawa ręka była tylko odwróceniem uwagi podczas, gdy jego lewe kolano uniosło się w górę i uderzyło w mój brzuch. Syknąłem, lekko odchodząc w tył, jednak jak na mnie przystało, nie mogłem odpuścić. Momentalnie rzuciłem się na niego z pięściami, a nasze oczy wyrażały chęć mordu.

- Thomas!- usłyszałem krzyk Liama

- Dylan przestań!- krzyknął Brett, którego dostrzegłem zaraz za szatynem

To nas nie powstrzymało, a już po chwili oboje zaczęliśmy się szarpać. Czułem jak ktoś próbuje nas od siebie odciągnąć, jednak ich próby były bezskuteczne. Przez buzującą adrenalinę nie czułem bólu...teraz czułem jedynie chcecie pokazania temu dziwakowi, gdzie jego miejsce. Do około nas zrobiło się głośno, a z każdym kolejnym ciosem wrzaski wzrastały.

- Koniec tego! - usłyszałem znajomy męsko damski głos. Nim się spostrzegłem coś spadło na moją głowę, a oczy zakryła jakaś lepka breja.

Zszokowało mnie to, tak samo jak szatyna przede mną, bo momentalnie przestaliśmy się ruszać. Puściłem jego bluzę, a w pomieszczeniu nastała cisza. Wyprostowałem się, a do moich nozdrzy dotarł nieprzyjemny zapach starej ryby. Kurwa jak to śmierdzi! Momentalnie odgarnąłem maź z oczu, po czym spojrzałem na lewo. Po moich plecach momentalnie przeszły dreszcze, gdy zobaczyłem wysoką kucharkę, z pustym garnkiem w ręku. Jej wzrok tak jak wcześniej przerażał.

- Dzięki Bertha- powiedział Liam, który z założonymi dłońmi na piersi stał obok kobiety

Kucharka skinęła w jego stronę głową, po czym bez słowa ruszyła w drogą stronę na zaplecze. Natomiast ja? Ja z ciężkim oddechem wpatrywałem się w Liama, który teraz patrzył na mnie dokładnie tak samo jak wkurzona matka. Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała. Byłem lekko zmęczony, jednak chwilę wcześniej czułem się jak najsilniejszy człowiek na świecie mogący rozwalić wszystko i wszystkich. Obróciłem głowę spoglądając przed siebie, a mój wzrok skrzyżował się ze wzrokiem Dylan. On tak jak ja ciężko dyszał, a na jego głowie znajdowała się czerwona maź.

Świetnie! Drugi dzień w szkole, a kucharka pierdolneła w nas makrelą w sosie pomidorowym!

W sumie sami się o to prosiliśmy

- Stary idziemy- powiedział Brett i nie dając szatynowi możliwości do odpowiedzi pociągnął go w stronę wyjścia

Chłopak zniknął w tłumie, a ja z lekko wkurzoną miną patrzyłem przed siebie. Tępy chuj!

- Stary, ale jebiesz- powiedział Stiles stając obok mnie.

Spojrzałem na niego posyłając mu wymowne spojrzenie, po czym zerknąłem w dół. Kurwa! Matka mnie zabije!

Nagle do moich uszu dotarł nieprzyjemny dźwięk dzwonka informujący o zakończeniu przerwy. Tłum wokół mnie zaczął się rozchodzić, a ja będąc dalej w lekkim szoku patrzyłem na swoje ciuchy, które prawdopodobnie będę musiał wyrzucić.

- Idź się lepiej umyj- powiedział Liam stając wraz Theo obok mnie. Spojrzałem na nich, po czym odebrałem swój plecak który spadł mi podczas walki- prysznice są w sali sportowej więc będziesz musiał przejść z budynku do budynku. Nauczycielowi powiemy, że jesteś w ważnej sprawie w sekretariacie

- Dzięki- kiwnąłem głową, jednak zanim ruszyłem przypomniałem sobie o jednej rzeczy- Yyyy...macie może pożyczyć bluzkę?

Cała trójka momentalnie spojrzała po sobie, a ja od razu zrozumiałem, że jestem w dupie. Świetnie! Nie mogła nas oblać wtedy gdy mamy wu-ef?

- Ja mam!- wydarł się nagle Stiles. Chłopak od razu zsunął swój plecak przed siebie, po czym zaczął w nim ryć. Po chwili wyciągnął ze środka czarną bluzę z kapturem, a ja zacząłem się zastanawiać czy nie lepiej było by chodzić z gołą klatą

- Ta bluza wygląda jakbyś ją psu z gardła wyciągnął- odparłem wprost

- Ach, czyli nie chcesz- powiedział unosząc zaczepnie kącik ust, po czym zaczął wkładać bluzę spowrotem

- Poczekaj!- krzyknąłem zdesperowany. Otworzyłem swój plecak, po czym wystawiłem go w stronę chłopaka- Biorę co jest

Stiles z zadowolonym uśmiechem wpakował swoją bluzę do środka, a ja skrzywiłem się lekko widząc jak niechlujnie to robi. No nic, nie będę wybrzydzać.

Zgarnąłem resztki ryby z włosów, po czym dziękując reszcie ruszyłem w stronę wyjścia. Po drodze mijałem paru uczniów, którzy czekali pod salami. Z tego co zauważyłem niektórzy nie byli jeszcze w temacie i posyłali mi zdziwione spojrzenie. I nie muszę być geniuszem aby wiedzieć, że ta wieść szybko się rozniesie.

- Co ty pierdolisz!- usłyszałem krzyk jednego z chłopaków gdy przechodziłem obok sporej grupki uczniów- ten nowy i Dylan? Przecież dyrektor teraz go wyjebie- dodał z niedowierzaniem

Momentalnie zatrzymałem się w miejscu, a mój wzrok spoczął na plecach chłopaka, który przed chwilą wypowiedział to bardzo ciekawe zdanie. Grupka uczniów dalej o czymś dyskutowała, jednak nie trwało to długo. Dwie dziewczyny z opóźnionym refleksem spojrzały na mnie, po czym mało dyskretnie trąciły łokciami swoich sąsiadów. Rozmowa między nimi z sekundy na sekundę ustawała, aż w końcu wszyscy spojrzeli w moją stronę. Zerknąłem w oczy jednego z chłopaków, który teraz wydawał się być lekko zdezorientowany, po czym zaplatając dłonie na piersi obróciłem się lekko w jego stronę.

- Co powiedziałeś?- zapytałem nie ukrywając lekkiego zaciekawienia. Chłopak nie odpowiedział, a jedynie przełknął ślina- Dylan wyleci?- dodałem z lekkim uśmiechem szaleńca

Reszta spojrzała po sobie, jednak po ich niepewnych minach wywnioskowałem, że nie chcą o tym rozmawiać. Jedną z dziewczyn westchnęła, po czym wykonała krok w moją stronę.

- Nie wiemy czy wyleci czy nie, bo to już decyzja dyrektora- wzruszyła ramionami- ale z tego co nam wiadomo, po ostatniej akcji miał nieciekawą rozmowę z dyrektorem. Krążą plotki, że to jego ostatnia szans

- Do klasy!- krzyknęła nauczycielka przerywając tym samym wypowiedź dziewczyny

Przestraszony wzdrygnąłem się tak jak i reszta. Zerknąłem w prawo, a moim oczom ukazała się starszą nauczycielka, z którą jeszcze parędziesiąt minut temu miałem lekcję. Jej oczy zza grubych szkieł w czerwonej oprawce skanowały moją sylwetkę, a po moim rdzeniu przeszły nieprzyjemne dreszcze. Czy każda nauczycielka w tej szkole tak przeraża?

Kobieta pochyliła się w moją stronę, po czym przyjrzała twarzy, która teraz była okryta czerwoną breją. Tak, zapytaj się, kto mi to zrobił. Chętnie ci odpowiem...i może trochę nakłamie, że to pewien szatyn.

- Nigdy nie zrozumiem waszej mody- odparła i nie czekając na moją odpowiedź ruszyła w stronę drzwi

Uniosłem z niedowierzaniem jedną brew, a moja głowa odchyliła się lekko w tył. Serio? Tak się przejmujecie uczniami?

Z jeszcze gorszym humorem ruszyłem w stronę wyjścia ze szkoły, po czym unikając nauczycieli jak ognia pobiegłem w stronę hali. Szybko dostałem się do środka, a na moje ciało wpłynęła ulga, gdy zorientowałem się, że nikogo nie ma na korytarzu. Znalezienie odpowiednich drzwi nie zajęło mi długo, praktycznie już po paru chwilach w oddali dostrzegłem małą niebieską tabliczkę z namalowanym prysznicem.

I naprawdę nie wiem czy było to spowodowane moim rozdrażnieniem czy głupotą, ale nawet nie łącząc wątków wparowałem do środka. Zamknąłem za sobą drzwi z głośnym hukiem i przekleństwem na ustach, po czym ruszyłem przed siebie krótkim korytarzem. Światło było zapalone dzięki czemu od razu dostrzegłem trzy umywalki, które znajdowały się na przeciwko. Po lewej umieszczone były trzy plastykowe płyty, za którymi prawdopodobnie znajdowały się ubikację, a po prawej bardziej wgłąb pomieszczenia dostrzegłem trzy prysznice.

I może wszystko było by okey, gdyby nie jeden mały szkopuł. No bo skoro ja muszę się umyć, a oprócz mnie oberwał też Dylan, to chyba logiczne, że i on będzie chciał się wykąpać. Momentalnie zatrzymałem się w miejscu, a mój wzrok spoczął na szatyna przede mną, którego piwne tęczówki niemalże wierciły dziurę w moim ciele. Staliśmy przez chwilę w kompletnej ciszy, a ja z szybko bijącym sercem obserwowałem jego sylwetke.

Chłopak tak jak ja miał ubrudzone włosy czerwoną mazią, która powoli zaczęła schnąć, jednak w tym momencie nie to przykuło moją uwagę. Szatyn jedynie w samych bokserkach, z dłońmi założonymi na piersi, opierał się o ścianę za sobą. I nie chce brzmieć tu jak pedał z syndromem sztokholmskim, ale no kurwa! On ma idealne ciało. Jezu, jak tu gorąco.

Mentalnie sprzedałem sobie liścia w policzek, po czym odchrzaknąłem, chcąc opanować swoją gejowską naturę.

- W sumie, gdybym cię teraz zajebał, nikt by się o tym nie dowiedział.- rzuciłem najbardziej jadowitym głosem, jaki udało mi się osiągnąć

Chłopak przewrócił oczami, a w tym samym momencie usłyszałem jak drzwi za mną zamykają się. Mimowolnie spojrzałem przez ramię, a moim oczom ukazał się wysoki brunet, który jeszcze parę chwil temu odciągał Dylana w stronę tłumu

- Sorry młody, ale ja jestem świadkiem- powiedział nawiązując do mojej wcześniej wypowiedzi

Brett ominął mnie, po czym nieśpiesznie podszedł do Dylana. Szatyn odbił się od ściany wyciągając rękę w przód, a już po chwili na jego dłoni znalazła się małe plastikowe opakowanie z szamponem. Nie czekając długo ja sam ruszyłem do ostatniej kabiny, po czym zacząłem się rozbierać. W międzyczasie Brett opuścił pomieszczenie, a my zostaliśmy sami. Czułem się dziwnie, bo jeszcze parę chwil wcześniej laliśmy się po mordach, a teraz jak gdyby nigdy nic kąpiemy się po przeciwnych stronach łazienki. Swoją drogą, Dylan ma naprawdę ładnie wyrzeźbiony brzuch

Ty pedale! Ogarnij się!

Spojrzałem w górę na słuchawkę, po czym przymykając powieki przekręcając zlew na czerwoną stronę. No i cóż...nie żeby coś, ale mogłem się tego spodziewać, że ta szkoła nie płaci za ciepłą wodę. Jak poparzony- o ironio- odskoczyłem w kąt, a moja dłoń wylądowała na ustach, abym czasem nie wydał z siebie niepotrzebnego jęku, który mógłby rozbawić szatyna

Zimno mi!

Sięgnąłem po słuchawkę, po czym schyliłem się w przód, aby ta zimna woda nie oblała moje ciało. Zacząłem dokładnie szorować głowę, jednak dalej czułem ten okropny smród.

Kurwa!

Nie wiem ile tak już trwałem, ale nagle poczułem coś bardzo przyjemnego. Ostry zapach szamponu dotarł do moich nozdrzy, a w mojej głowie momentalnie zapaliła się lampka. Dylan na szampon, którego teraz tak bardzo potrzebuje. Do końca lekcji pozostało jeszcze pare godzin, a ja nie chcę łazić z śmierdzącą głową.

Potrzebuje go! I nawet wiem jak go zdobyć

- Dyl!- krzyknąłem na tyle głośno, aby przebić się przez wodę i może nie widziałem go to dam sobie rękę uciąć, że właśnie przewrócił oczami

- Po pierwsze- zaczął groźnym tonem- jeszcze raz zdrobisz moje imię, to osobiście tam do ciebie przyjdę i powieszę cie na wężu od prysznica

Och tak! Skróć moją męczarnie z tobą!

- A po drugie, czego chcesz?- dodał zakręcając kran

Słyszałem jak po chwili zasłony od jego kabiny przesuwają się, a po moim ciele przeszły ciepłe dreszcze. Momentalnie i ja zakręciłem kran, po czym obróciłem się i wychyliłem głowę przez niebieską zasłonę. Mój wzrok od razu spoczął na szatynie który na biodrach miał tylko ręcznik. Jego umięśniona klatka piersiowa była cała mokra, a ja nie mogłem wyjść z podziwu jakim cudem nie zamarzł pod tą wodą.

Chłopak spojrzał na mnie unosząc jedną brew, a ja odchrzaknąłem, chcąc przywołać ostatnie szare komórki.

- Daj szampon- rzuciłem prosto z mostu

Dylan przez chwilę patrzył na mnie jak na idiotę, a gdy sens moich słów dotarł do niego, parsknął kpiącym śmiechem.

- I co, może jeszcze plecy ci umyć?- zapytał sarkastycznie

- Jeśli taką przyjemność posiadasz na swojej karcie usług, to podaj numer konta, a przeleje ci pieniądze- odgryzłem się, dobrze zdając sobie sprawę z tego, że tylko pogarszam swoją sytuację

Chłopak uniósł jedną brew, po czym wystawił w moją stronę środkowy palec. Nie odpowiadając obrócił się w moją stronę plecami po czym zaczął szukać ciuchów na zmianę.

Tępy chuj!

Miałem już się schować i próbować dalej zmyć z siebie tą cuchnącą breję, jednak w ostatnim momencie coś przykuło moją uwagę. Przecież przy umywalkach są dozowniki do mydła! Niewiele myśląc odsłoniłem niebieską zasłonę i z lekkim zadowoleniem ruszyłem na przeciwną stronę pomieszczenia.

Uważając, aby się nie wyjebać, podbiegłem do pierwszego dozwonika, jednak gdy nadusiłem biały plastik, mój uśmiech lekko spełzł z twarzy. Spokojnie Thomas, są jeszcze dwa. Ponowiłem swoją próbę przy kolejnym, jednak tak jak wcześniej rozczarowałem się. Kurwa! Czemu tu nie ma mydła?! Niepewnie spojrzałem na ostatni dozownik, po czym powolnym krokiem zbliżyłem się do niego. Oby tu było, bo sam powieszę się na wężu. Przyłożyłem dłonie do plastiku, a w duszy zacząłem się modlić. Proszę chociaż trochę! Delikatnie nadusiłem plastik, a przez moje ciało przeszły dreszcze. Mała kropla płynu spadła na moją dłoń, a ja od razu ponowiłem próbę. Tak! Mam to!

Z zadowolenie spojrzałem na niewielką ilość płynu no i cóż....nie jest tego dużo, ale zawsze coś.

Miałem się już obrócić i udać w stronę kabiny, gdy nagle coś sobie uświadomiłem. Czuję na swoim ciele coś bardzo niepokojącego. Kurwa czuję wzrok Dylana na swoim ciele!

Niepewnie spojrzałem przez ramię, a mój wzrok od razu spoczął na jego piwnych tęczówkach. Chłopak patrzył na mnie z uniesionymi brwiami jakbym zrobił najgłupszą rzecz na świecie

- Co?- zapytałem jak gdyby nigdy nic. Dylan zjechał moje ciało, po czym znów zatrzymam się na moich oczach

- Wow, jesteś bardzo otwarty- na jego słowa przewróciłem oczami, po czym znów spróbowałem wydobyć trochę płynu

- Obaj jesteśmy chłopakami więc w czym problem?

Bo taka jest prawda. Mimo iż jestem gejem to rozumiem, że bez sensu jest się wstydzić przed innymi chłopakami. Nie każdy jest takiej samej orientacji co ja.

- Ale masz wątłe ciało- powiedział nagle

I wierzcie mi lub nie, ale takiej złości nie czułem dziś jeszcze w ogóle. Nie lubię gdy ktoś krytykuje moje ciało...mam kompleks na mój brak mięśni

- Ale ty masz wątły mózg- odgryzłem się i nie czekając, ani chwili dłużej ruszyłem w stronę przysznica

W akompaniamencie jego parsknięcia odgrodziłem się od niego niebieską zasłonę, po czym szybko wtarłem we włosy mydło. Za sobą słyszałem jak Dylan grzebie w torbie, jednak ja nie zwróciłem na to najmniejszej uwagi. Teraz jak już mam to mydło, które śmierdzi mniej niż ryba jestem lekko uspokojony.

- Ej- usłyszałem krzyk Dylana za sobą

- Czego?- parsknąłem tym samym tonem co on parę chwil wcześniej gdy jeszcze się mył

Chłopak nie odpowiedział, a zamiast tego po chwili poczułem jak coś uderza o tył mojej głowy. Syknąłem lekko w myślach zabijając tego wkurzajacego szatyna, po czym przyłożyłem dłoń do bolącego miejsca. Miałem już krzyknąć i wyzwać go od najgorszych, jednak w tym samym momencie coś przykuło moją uwagę. Mała plastikowa tubka, z napisem "szampon do włosów"

No nie wierzę

- Masz, bo jeszcze wyzwiesz mnie od egoistycznych księżniczek!- krzyknął gdzieś w oddali, a już po chwili słyszałem jak drzwi od łazienki zamykają się.

Przez chwilą patrzyłem z niedowierzaniem na przedmiot w rogu łazienki, a mętlik jaki panował w moim umyśle był nie do opisania. Czy on właśnie dał mi szampon. No nie wierzę! Jemu chyba mózg zmroziło pod tym prysznicem.

Nie chciałem zastanawiać się dłużej nad tą całą sytuacją, więc bez chwili namysłu chwyciłem za szampon, po czym wylałem na swoją dłoń biało niebieski płyn. Pochyliłem się, po czym dokładnie wtarłem go we włosy.

Po niespełna minucie byłem już w drodze do szkoły. Naprawdę nie mam pojęcia jakim cudem udało mi się wymyć, ubrać, przemyć bluzkę i wybiec z budynku w tak krótkim czasie. Lekcja trwa już dobry kwadrans i mam nadzieję, że nauczyciel uwierzył w bajeczkę Liama.

Swoją drogą będę musiał mu za to podziękować. Jest to dla mnie dziwne...nie chodzi o to, że będę dziękować. Chodzi mi o to, że ktoś pomógł mi bezinteresownie. To miłe.

Zdyszany podbiegłem do odpowiednich drzwi, po czym wparowałem do środka. Wzrok wszystkich automatycznie spoczął na mnie. Zestresowałem się lekko, jednak bez chwili namysłu ruszyłem do ostatniego wolnego miejsca w drugim rzędzie.

- Panie Thomas- powiedział nauczyciel wstając z miejsca. Mężczyzna stanął naprzeciwko mnie zakładając dłonie na piersi, a po moim ciele przeszły dreszcze, gdy jego przenikliwy wzrok dokładnie skanował moją osobę- nie wiem jak miałeś w poprzedniej szkole, ale tutaj czegoś takiego nie tolerujemy

Kur...

- Proszę ściągnąć ten kaptur z głowy

Czułem jak ogromny ciężar spada z mojego ciała, gdy zorientowałem się, że nie chodziło mu o spóźnienie. Od razu kiwnąłem mu głową zrzucając kaptur, a mężczyzna ruszył do mapy, która była wywieszona na tablicy. Nauczyciel zaczął coś tłumaczyć, a ja nie chcąc tracić więcej lekcji wyciągnąłem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy.

Nagle w klasie zapanowała cisza i nie chodzi o to, że wszyscy słuchali mężczyzny. Ta cisza była na tyle przytłaczająca, że nawet nauczyciel przestał tłumaczyć jak powstały góry Andy i Kordyliery.

Ja sam zacząłem rozglądać się po klasie, czego od razu pożałowałem, bo gdy zobaczyłem, że wszyscy patrzą się w moją stronę, przez moje ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze. Skuliłem się lekko, zjeżdżając na krześle w dół, a mój wzrok skakał od jednego ucznia do drugiego

- Nigdy nie zrozumiem młodzieży- rzucił zrezygnowany nauczyciel, po czym obrócił się w stronę mapy.

Nauczyciel zaczął tłumaczyć dalej, a ja spojrzałem w prawo na Liama. Chłopak patrzył na mnie z lekkim rozbawieniem, a ja nie wiedząc o co chodzi posłałem mu pytające spojrzenie

- Stary ty miałeś sie przemyć, a nie iść do fryzjera- powiedział tak abym tylko ja usłyszał

Zmarszczyłem brwi, będąc jeszcze bardziej zdezorientowany, po czym niemal automatycznie wyciągnąłem telefon. Odpaliłem aparat, po czym lekko przyciemniając ekran, kliknąłem w funkcję obróć aparat. Na ekranie wyświetliła się moją twarz i wszystko było by okey, gdyby nie jeden mały szkopuł, moje włosy były zabarwione na niebiesko.

I wtedy mnie oświeciło. To jego szukanie czegoś w plecaku i pożyczenie mi szamponu. Teraz już wiem czemu tylko na początku szampon był niebieski.

Kurwa ja nawet dłonie mam lekko niebieskie! Czemu ja tego nie zauważyłem?!

- Zabije gnoja- warknąłem pod nosem

Reszta lekcji minęła mi bardzo powoli i nic z niej nie zrozumiałem. Powodem tego był fakt, iż pewien szatyn z równoległej klasy mistrzowsko podniósł mi ciśnienie. Gdy zadzwonił dzwonek, zacząłem pakować wszystkie przybory jak poparzony i niemal wybiegłem z klasy

- Thomas!- usłyszałem za sobą krzyk Liama.

- Później wam wyjaśnie- odparłem zarzucając kaptur na głowę.

Podczas lekcji miałem sporo czasu, aby wyszukać w necie planu lekcji wszystkich klas i o ile, to było proste, tak znalezienie odpowiedniego numerku stawało się niewykonalne, gdy drzwi co chwilę otwierały się, a na zewnątrz wychodzili kolejni uczniowie. Czułem się jak królik w tłumie leniwców.

W końcu, jednak udało mi się znaleźć odpowiednią salę. Nauczycielka właśnie wypuszczała uczniów i na moje szczęście szatynowi nie spieszyło się z wyjście z klasy.

- Czy ktoś jest chętny pozbierać tablice mendelejewa?- zapytała nauczycielka, a idealnie w tym samym momencie Dylan opuścił klasę.

Nie wiem co mną wtedy kierowało, ale nie myśląc długo praktycznie podbiegłem do szatyna, po czym chwyciłem go za ramiet.

- My z Dylanem chętnie pozbieramy!- krzyknąłem, niemalże wpychając szatyna do klasy.

Nauczycielka wydawała się lekko zdezorientowana, jednak nim zdążyła odpowiedzieć ja zamknąłem za sobą drzwi. Obróciłem się w stronę Dylana, a ten będąc lekko zdezorientowany spojrzał na moją osobę. Jego mimika twarzy zmieniła się diametralnie, bo zdziwienie ustąpiło, a na jego miejscu pojawiła się złość.

- Co ty odpierdalasz!?- krzyknął marszcząc wrogo brwi

Nie no koleś, przegiąłeś palę!

- Co ja odpierdalam!?- zapytałem tym samym tonem co on. Zrzuciłem kaptur z głowy ukazując tym samym swoje lekko niebieskie włosy, po czym zrobiłem krok w jego stronę- Powiedz mi lepiej co ty odpierdalasz!

Dylan uważnie mi się przyglądał. Jego mina dalej była tak samo zacięta jak na stołówce, jednak gdy tylko spojrzał w górę na moje włosy, na jego usta uformował się triumfalny uśmiech. Moje ciało w środku niemal dygotało od nadmiaru złości. Miałem ochotę chwycić go za te czarne jak smoła włosy i pierdolnąć nim o ścianę obok.

Thomas spokojnie, nie chcemy tu policji. Nauczycielka i uczniowie na korytarzu są świadkami...rozjebiesz go później.

Nagle do moich uszu dotarł jego donośny śmiech, ze zmarszczonymi brwiami spojrzałem na chłopaka przede mną, a widząc jego rozbawienie jeszcze bardziej się wkurzyłem. Założyłem dłonie na piersi, przewracając oczami. Chłopak powoli zaczął się opanowywać, a gdy w miarę uspokoił swój śmiech, wytarł łezkę w kąciku oka.

- Ha, ha...bardzo śmieszne kutasie- rzuciłem przewracając oczami

- Opłacało się poświęcić flamaster- rzucił już całkowicie opanowany. Chłopak odchrzaknął, po czym wkładając dłonie w kieszenie spodni, spojrzał na mnie z góry- to nauczka za twoje odzywki- dodał, a ja spojrzałem na niego jak na idiotę

W sumie był idiotą

- Za moje odzywki?- zapytałem wskazując na siebie palcem- Och, przepraszam bardzo, ale to ty zachowujesz się jak król chuj wie czego. Masz tak wielkie ego, że bez problemu, mógłbyś osłonić lodowce przed słońcem i ochronić nas przed globalnym ociepleniem- wyrzuciłem dłonie w górę, aby zobrazować mój gniew- jesteś takim dupkiem, że powinni zapisać cię w nowym rekordzie guinessa! Facet, powiedz ty mi lepiej w jakim proszku pierzesz mózg, bo zajebiście czyści do zera!- pstryknąłem palcami przed jego twarzą

Chłopak z anielskim spokojem patrzył w moje oczy, a jego uniesiony kącik ust świadczył o tym, że bardziej był rozbawiony tą sytuacją niż przejęty. Pomiędzy nami nastała cisza, w której to patrzyliśmy na siebie, a moja klatka piersiowa unosiła się i opadała szybciej niż zazwyczaj. Nagle chłopak zjechał wzrokiem w dół, a jego mimika twarzy zmieniła się. Dylan zastanawiał się nad czymś, by po chwili zmarszczyć brwi w zdziwieniu.

- Czemu masz na sobie moją bluzę?- zapytał, po czym znów spojrzał w moje oczy

W niezrozumieniu zmarszczyłem brwi, bo do cholery, o co mu chodzi? Przecież nic od niego nie brałem

- Co?- zapytałem lekko zdziwiony, a wkurzenie odeszło na drugi plan- to bluza Stiles'a- wyjaśniłem i dopiero po chwili coś do mnie dotarło. Przecież Dylan i Stiles są braćmi...do tego są bliźniakami, więc to chyba logiczne, że mogą przypadkowo zabrać swoje ciuchy.

I chyba nie muszę mówić jaka fala zażenowania wpłynęła na moje ciało, gdy wszystko do mnie dotarło. Powoli przymknąłem oczy, a moje dłonie wylądowały na biodrach, gdy powolnie odchyliłem głowę w tył. Właśnie miałem na sobie bluzę Dylana. Kurwa! Czy ta sytuacja może być jeszcze bardziej popaprana?

- Rozbieraj się

Z szokiem rozchyliłem oczy, po czym wstrzymując powietrze spojrzałem na chłopaka przede mną. Może i wiem, że nie każdy chłopak jest gejem, jednak w obecnej sytuacji moje ostatnie szare komórki wybrały się na wakacje, przez co na moich policzkach automatycznie pojawiły się rumieńce. Z szeroko rozchylonymi oczami patrzyłem na szatyna przede mną, a moja wyobraźnia postanowiła wskoczyć na wyższy poziom

- Głuchy jesteś? Oddawaj bluzę- dodał co sprowadziło mnie na ziemię

Ach...on chce tylko bluzę

Ha! Nie

Odchrzaknąłem całkowicie chcąc opanować swoją wyobraźnie, po czym poprawiając bluzę schowałem dłonie w kieszeń typu kangur. Uniosłem wysoko brodę, po czym spojrzałem na niego z wyższością

- Uznam tą bluzę jako prezent przeprosinowy za włosy- rzuciłem, po czym nie dając mu możliwości na odpowiedź, ruszyłem w stronę wyjścia

Podszedłem do drzwi, a gdy chwyciłem za klamkę spojrzałem na szatyna przez ramię

- I nie zapomnij pozbierać tablic mendelejewa- dodałem puszczając mu oczko

- Ty mały- zaczął wkurzonym głosem, jednak ja z szybkością pantery opuściłem klasę

Czyli tak to ma teraz wyglądać? Mamy sobie dogryzać?

Cóż...zawsze to jakieś urozmaicenie

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

4400 słów. Mój rekord

Sorry za błędy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top