2
Perspektywa Thomasa:
Znudzony i lekko ospały obróciłem długopis w dłoni. Tępym wzrokiem wpatrywałem się w tablice, na której widniało zadanie. Już dawno je rozwiązałem więc teraz pozostało mi czekać i patrzeć na żółte ściany klasy, które zostały zapewne pomalowane jakieś trzydzieści lat temu.
Szkoły wywołują pewnego rodzaju niepokój. Czy to przed starszym "łobuzem",czy to przed kartkówką. Jednak ta szkoła odstrasza swoim wyglądem, bo jeśli jakiś osiłek z wyższej klasy zacznie cię gonić wystarczy uderzyć w ścianę, a tynk spadnie na twojego dręczyciela. To moje przypuszczenia, ale boje się, że mogą okazać się prawdziwe.
No ludzie! Ta szkoła jest straszna! I nie chodzi tylko o naukę. Ściany praktycznie się sypią, co druga ubikacja jest zepsuta bądź nie działa, podłoga ugina się, a drzwi skrzypią. Nie chce brzmieć wybrednie, bo w końcu chodzimy tu aby się uczyć, ale na Boga! Jak mam się uczyć gdy z sufitu leci tynk!
Dobra, może jednak przesadzam, bo przeniosłem się tu z prywatnej szkoły.
- Dobrze- zaczęła starsza nauczycielka. Kobieta spojrzała na nas zza grubych szkieł w czerwonej oprawce, po czym schylając lekko głowę, zaczęła dokładnie się nam przyglądać. Dobrze wiedziałem co znaczy ten gest. Ona szuka kogoś, kto przyjdzie rozwiązać zadanie na tablicy.
Nagle jej wzrok zatrzymał się, a głowa zwrócona była ku brunetce o oliwkowej karnacji. Dziewczyna chyba nie za bardzo zdawała sobie z tego sprawę, bo jej wzrok dalej utkwiony był na paznokciach, które de facto piłowała. Nauczycielka westchnęła, po czym spojrzała na kartkę
- Olivia- zaczęła znudzonym głosem- proszę rozwiąż zadanie
Dziewczyna spojrzała na nauczycielkę, a jej usta poruszały się żując gumę. Jej twarz okryta była lekkim makijażem, jednak i tak znacznie odstawała od reszty dziewczyn. No i cóż...nie wygląda na to aby umiała rozwiązać zadanie.
Dziewczyna westchnęła, kładąc dłonie na ławce, po czym leniwie podniosła się. Ruszyła w stronę tablicy, a wzrok paru chłopaków spoczywał na jej pośladkach okrytych ciemnymi spodniami. Jej biodra były szerokie co idealnie współgrało z wąską talią i szerokimi ramionami. Miała po prostu figurę klepsydry.
Oparłem się o krzesło obserwować jak dziewczyna rozwiązuje zadanie, a na moich ustach powoli formował się lekki uśmiech. Tak jak myślałem... już popełniła błąd. Złożyłem dłonie na piersi, po czym w ciszy czekałem na to, aż nauczycielka poprawi dziewczynę.
Po niecałej minucie dziewczyna odłożyła kredę i nie czekając na pozwolenie nauczycielki ruszyła na swoje miejsce. Dziewczyna usiadła zabierając pilnik w dłonie, a w tym samym momencie matematyczka ściągnęła okulary, aby spojrzeć na tablice. Uśmiechnąłem się lekko znów pochylając się w przód, aby spojrzeć na kartkę. Nauczycielka założyła okulary, po czym spojrzała na dziewczynę, która dalej żuła gumę.
- Brawo Olivia, jak zawsze perfekcyjnie- rzuciła wracając wzrokiem do kartek
Co?!
Dyskretnie spoglądałem to na kartkę to na tablicę, aby zrozumieć czy to rzeczywiście ja popełniłem błąd. Przecież wszystko miałem dobrze, a tego typu zadania zawsze miałem rozwiązywane na najwyższą ocenę. W końcu, jednak dopatrzyłem się błędu, a w duszy dziękowałem Bogu za to, że nie wyrwałem się, aby poprawić dziewczynę.
W końcu z chwilowego szoku wyrwał mnie szkolny dzwonek, a ja chcąc zapomnieć o moim prywatnym upokorzeniu zacząłem się pakować. Jak widać Olivia to idealny przykład na to, że nie powinno oceniać się książki po okładce.
- Nareszcie- krzyknął Stiles, który siedział za mną w ławce. Przez moje chwilowe zamyślenie wzdrygnąłem się lekko, a głośny okrzyk chłopaka nie umknął nauczycielce
- Panie O'Brien- zaczęła unosząc na niego wzrok
Na sam wydźwięk tego nazwiska po moich plecach przeszły dreszcze. Nazwisko jak nazwisko, przecież każdy je ma. Ta...tylko to nazwisko kojarzy mi się z pewnym szatynem, który na szczęście chodzi do równoległej klasy B
- Skoro tak bardzo nie zadowala pana koniec lekcji proszę zostać tu jeszcze przez minutę. Dam panu parę zadań dodatkowych- kontynuowała nauczycielka
Spojrzałem na chłopaka, a widząc jego zawiedzioną minę, zaśmiałem się lekko pod nosem. Stiles spojrzał na mnie błagalnie jakby szukał ratunku, a ja wzruszyłem ramionami.
- Ale..- zaczął znów spoglądając na nauczycielkę
- Bez dyskusji- przerwała mu
Spakowałem swoje rzeczy, po czym klepiąc chłopaka po ramieniu ruszyłem w stronę wyjścia. Opuściłem klasę, po czym włożyłem dłoń do kieszeni spodni aby poszukać kartki. Jestem w tej szkole dopiero drugi dzień więc dalej nie znam dokładnie terenu. Zacząłem się rozglądać szukając odpowiedniego numerku, a gdy znalazłem zbliżony do tego na kartce uśmiechnął się lekko. Miałem już ruszyć z miejsca, aby poczekać pod klasą, jednak lekki uderzenie w plecy mi w tym przeszkodziło.
Zaskoczony spojrzałem na osobę, która przewiesiła mi dłoń przez ramię, a mój wzrok spoczął na niebieskich tęczówkach blondyna.
- Co tam świeżaku?- zapytał Liam uśmiechając się perliście- idziesz z nami na stołówkę?- dodał, a w tym samym momencie zauważyłem jak wysoki brunet staje zaraz obok niego. Theo bezuczuciowo wpatrywał się w moją osobę i nawet ślepy dostrzegł by, że moja obecność mu przeszkadza
Może i z początku cholernie mi się podobał, jednak po paru godzinach zrozumiałem, że ja nie przypadłem mu do gustu. Dalej nie rozumiem jak Liam będąc cały czas uśmiechnięty przyjaźni się z tak ponurą osobą.
Więc co teraz powinienem odpowiedzieć? Z jednej strony nie chce się narzucać i być narażonym na krzywe spojrzenia Theo. No ale z drugiej nie mogę siedzieć cały czas sam. Jasne! Lubię być sam, ale to tylko czasem. Chce kogoś poznać i może się zaprzyjaźnić, tak prawdziwie zaprzyjaźnić. Nie tak jak we wcześniejszej szkole, gdzie inni przyjaźnili się jedynie ze względu na nazwisko.
Dlatego też moja odpowiedź była oczywista.
- Jasne- odparłem bez zastanowienia. Liam uśmiechnął się szczerze, a ja w tym samym czasie uniosłem wzrok na Theo- no chyba, że chcecie sami spędzić ten czas.
Dogryzłem co Theo skomentował jedynie uniesioną brwią. Nie chciałem się z nim kłócić czy coś w tym stylu, ale jego latanie obok tego blondyna i odpędzanie wszystkich ludzi od niego zaczęło działać mi na nerwy.
- Och daj spokój- Liam machnął ręką ruszając z miejsca co i ja uczyniłem- im nas więcej tym lepiej. Poza tym pokaże ci trochę szkoły, bo zapewne nikt na to nie wpadł
Parsknąłem na jego słowa śmiechem, bo rzeczywiście miał rację. Nikt mi tego nie zaproponował, a wszystkiego musiałem pytać się innych uczniów.
W końcu dotarliśmy do dosyć przestrzennej stołówki. Stanęliśmy w kolejce, a Liam zaczął doradzać mi czego nie brać, aby nie nabawić się bólu brzucha. Kolejka szybko skracała się, a my w końcu stanęliśmy przed kucharką. Wysoka i bardzo otyła kobieta z dwoma podbródkami, obróciła się w naszą stronę, a po moich plecach przeszły dreszcze. Ta kobieta przerażała, a jej mimika twarzy mówiła jedno- "dosypałam ci cyjanku i mam nadzieję, że zdechniesz".
I naprawdę nie zdziwił bym się, gdyby ktoś nagle powiedział, że pracowała wcześniej w więzieniu.
Dla mężczyzny.
O zaostrzonym rygorze.
Kobieta swoim pustym wzrokiem, powolnie zjechała wzrokiem w dół, a jej podbródki "uwydatniły" się. Na początku trochę dziwiłem się czemu w kolejce jest tak cicho, ale teraz rozumiem. Nikt nie chciał zajść jej za skórę.
Jej wzrok mrozik krew w żyłach, a fakt iż w ręku trzymała nóż nie pomagał. Zdezorientowany spojrzałem na Liama przede mną, a to co zobaczyłem jeszcze bardziej mnie zdziwiło. Czemu on nie jest przerażony?!
- Bertha! Jak mija dzień!- zawołał z ogromnym uśmiechem na ustach.
Kobieta uniosła dłoń w której trzymała nóż, po czym z ogromnym hukiem wbiła go w drewnianą deskę. Dosłownie czułem ten powiew na mojej twarzy, który spowodowany był siła uderzenia. Moje oczy rozszerzyły się, a serce zabiło mocniej. Czy ja zaraz będę świadkiem mordu?!
- Liam- zaczeła swoim niskim głosem i przysięgam, gdybym nie widział jej na oczy pomyślał bym, że to facet- Gdyby nie ty, to pewnie dosypała bym czego do tych potraw.
Z jeszcze większym szokiem wpatrywałem się na scenę przede mną. To zdanie było bardzo zastanawiające, bo czy kucharka powinna mówić takie rzeczy?
Nagle usłyszałem śmiech Liama, więc ciężko przełykając ślinę wyprostowałem się poprawiając plecak. Czy tutaj tak jest?
- Och Bertha- machnął ręką- ty i te twoje żarciki. Świat jest piękny, wystarczy tylko w to uwierzyć
I wtedy stało się coś bardzo dziwnego. Kobieta prawie niezauważalnie uśmiechnęła się, po czym kiwnęła mu głową na znak zrozumienia. Było to w pewien sposób rozczulające.
- Co podać?- zapytała swoim ciężkim głosem. Liam złapał się za brodę w zmyśleniu, po czym spojrzał na mnie
- Lubisz frytki?- zapytał, a po moim rdzeniu przeszły dreszcze- Bertha robi najlepsze
Przełknąłem ślinę, dyskretnie spoglądałem na kobietę, a widząc jej przenikliwy wzrok pokiwałem energicznie głową.
Po odebraniu porcji od kobiety, całą trójką ruszyliśmy szukać wolnego miejsca. Usiedliśmy przy okrągłym stoliku, a ja zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Stołówka tak jak reszta szkoły nie zachwycała wyglądem. Ściany były brudne, gdzieniegdzie pod wysokim sufitem wisiała pajęczyna, a w kątach leżały papierki. Spojrzałem niepewnie w górę, a moje oczy lekko rozszerzyły się na to co tam ujrzałem. Czy to jest podręcznik?
- Yyyy... Liam- zacząłem nie odwracając wzrok. Czułem jak chłopak spogląda na mnie, a już po chwili ciszy usłyszałem jego ciche parsknięcie
- Spokojnie, nie spadnie- rzucił jakby mówił o pogodzie. Spojrzałem na niego z szokiem, bo przecież podręcznik pod sufitem nie jest codziennym widokiem
- Ale co on tam robi?- zapytałem nie ukrywając zdziwienia. Chłopak wzruszył ramionami, po czym przeniósł swój wzrok na Theo. Brunet od razu wyczuł, że chłopak mu się przygląda, więc westchnął i sam spojrzał na blondyna, wkładając przy okazji frytkę do ust
- Pamiętasz kto to zrobił?- zapytał blondyn marszcząc brwi
- Nie- odparł kręcąc głową, a jego ton był delikatny. Tylko do tego blondyna używał takiego głosu- Ta książka wisiała tam jeszcze jak byliśmy tu na drzwiach otwartych- dodał, a ja jeszcze bardziej zszokowany rozchyliłem usta.
Co z tą szkołą jest nie tak?
Nie wiedząc co powiedzieć po prostu chwyciłem za jedną z frytek i wpakowałem ją sobie do ust. Ta sytuacja była dla mnie dziwna, jednak co ja mam tu do gadania. Jeszcze raz spojrzałem w górę, po czym dokładnie przyjąłem się okładce. Już ją gdzieś widziałem. Zacząłem błądzić w swoich myśląc szukając chodź trochę informacji skąd ją kojarzę, jednak nagle coś mi przeszkodziło. Usłyszałem głośny huk, który wzdrygnąłem moim ciałem. Zdezorientowany oderwałem wzrok od książki, po czym spojrzałem przed siebie, na wkurzoną twarz szatyna.
Po moim ciele przeszły dreszcze, a powietrze zatrzymało się w płucach, gdy spojrzałem w te piwne tęczówki. Kurwa czego Dylan znów chce!
- I co ci powiedziała- zaczął Liam jak gdyby nigdy nic, a ja dopiero teraz zdałem sobie z czegoś sprawę.
Szatyn przede mną nie był tym wkurzającym osobnikiem, z którym miałem nieprzyjemne wspomnienia. W końcu Stiles i Dylan są bliźniakami więc to oczywiste, że trochę czasu minie zanim zacznę ich rozróżniać.
- Ta stara rura dała mi piętnaście dodatkowych zadań- rzucił siadając pomiędzy Liamem a Theo. Temu drugiemu ewidentnie to się nie spodobało, jednak nie odezwał się
Theo ma chyba kompleks przyjaciela...jeśli taki w ogóle istnieje
- Uwzięła się na ciebie- rzucił Liam wpatrując się z rozbawienie na swojego kumpla
- Bez kitu!- zawył przyznając mu rację- Ta baba ma takiego bzika na punkcie matmy, że pewnie podczas seksu krzyczy do swojego męża współrzędne pod jakim kątem ma wchodzić!
Momentalnie ułożyłem dłoń na ustach chcąc choć trochę opanować swoje parsknięcia, a po moim ciele przeszły dreszcze, gdy w naszą stronę obróciło się paru uczniów. Liam nie był tak dyskretny, bo spomiędzy jego ust wydobył się głośny śmiech. Theo też to rozbawiło i poraz pierwszy widziałem jak jego kącik ust unosi się w rozbawieniu.
- Co ja jej takiego zrobiłem!?- krzyknął wyrzucając dłonie w powietrze
- Może wkurza ją twoje spanie na lekcjach?- zapytał sarkastycznie Theo. Stiles nic sobie z tego nie zrobił, a jedynie jęknął przypatrując się tacce
- Kurwa! Znów połamałem tace!- jęknął ruszając czerwonym plastikiem
- Może nie ruszaj tego bo- zacząłem chcąc go ostrzec, jednak nie udało mi się.
Do moich uszu dotarł cichy odgłos pękającego plastiku, a oczy szatyna momentalnie sie rozszerzyły. Stiles złączył usta w wąską linię, po czym uniósł lekko w górę odłamany kawałek plastiku. Przez chwilą patrzył na niego niewzruszony, a ja wraz z Liamem zaczęliśmy się cicho śmiać.
- Nie no, ja to jestem chodzącym nieszczęściem- przyznał wstając z miejsca- idę do automatu, chce ktoś mrożoną herbatę?
Wraz z Liamem podaliśmy mu banknoty jedno dolarowe, a szatyn ruszył na drugi koniec sali. Liam zaczął rozmawiać o czymś z Theo, a ja opierając się o krzesło zacząłem się rozglądać. Wszyscy żywo o czymś dyskutowali nie przejmując się tym iż robią straszny harmider. Szkoła jak każda inna była podzielona na osobne grupki uczniów. Wypatrzyłem tu gotów w swoich charakterystycznych strojach. Kujonów, którzy ani na moment nie odrywali wzroku od książek. Śmieszków, którzy nie zwracając uwagi na innych i okładali się papierowymi zgniecionymi serwetkami.
I wśród reszty tych zwykłych uczniów dostrzegłem też inną grupę. Przy większym stole na samym końcu stołówki, siedziała grupka uczniów, tak typowa dla tanich młodzieżowych seriali. Wysocy, dobrze zbudowani chłopacy otoczeni gronem ładnych dziewczyn, które kusiły swoim idealnym ciałem.
Przyjrzałem się mało dyskretnie grupce uczniów, a pierwszym kto rzucił mi się w oczy, był wysoki brunet. Skąd wiem, że wysoki? A no stąd, iż miałem okazję zobaczyć go z bliska, podczas mojej małej sprzeczki z Dylanem na środku boiska. Chłopak gadał o czymś z dziewczyną po swojej prawej stronie. Stała do mnie tyłem opierając się pośladkami o stół, jej postawą była luźną. Dopiero po chwili zorientowałem się kim ona jest. To ta sama dziewczyna, która jeszcze parę minut temu rozwiązywała zadanie na tablicy. Jak jej było... Olivia? Tak to na pewno ona.
Dziewczyna nagle odbiła się od blatu, po czym schylając się przytuliła bruneta. Gdy oderwała się od niego wyprostowała się, po czym wyciągnęła dłoń w jego stronę jakby na coś czekała. Wysoki chłopak od razu sięgnął do kieszeni, a już po chwili na jej dłoni wylądował zielony banknot.
Nie przejmując się tą sceną, spojrzałem lekko na prawo, a po moich plecach momentalnie przeszły dreszcze. Miał czarne jak smoła włosy, ostre rysy twarzy, wąskie jednak pełne usta i te piwne oczy. Oczy, które tak dokładnie mi się przyglądały.
Przełknąłem ślinę nie spuszczając z niego wzroku. Toczyliśmy niemą wojnę na spojrzenia, a z każdą kolejną sekundą czułem jak robi mi się gorąco. Dylan patrzył na mnie z nieodgadnionym wzrokiem, a ja chcąc pokazać, że się go nie boje, uniosłem hardo głowę. Szatyn zmarszczył gniewnie brwi natomiast ja chcąc pokazać mu, że jestem wyżej i nie dam się sprowokować, uniosłem kącik ust. Kpiłem z niego, a przynajmniej tak miał myśleć, niech wie, że jego zastraszanie nic nie da. I choć w środku czułem się niepewnie, tak na zewnątrz nie dałem tego po sobie poznać.
- Jestem! Sorry, że tak długo- krzyknął Stiles
Uznałem to za dobry moment by przerwać tą błazenadę dlatego bez chwili namysłu spojrzałem przed siebie. Szatyn o krótszych włosach niż jego brat położył na środek stołu papierową tacke na kubki, po czym sam zabrał jeden. Z lekkim uśmiechem schyliłem się po jeden, po czym pociągnąłem zdrowy łyk przez rurkę. I szczerze? Nie lubię rurek z dwóch powodów. Pierwszy, ja chcę się napić, a nie sączyć. I drugi, rurki to plastik, a ja jestem przeciwnikiem plastiku.
Och, jak szlachetnie Thomasie.
Jednak w tym momencie moje przekonania odstawiłem na drugi plan, bo przez tą krótką chwilę, gdy patrzyłem na Dylana moje gardło zaschło
Odsunąłem od siebie niepotrzebne myśli, a mój wzrok spoczął na uczniach za plecami pozostałej trójki. Niby nic, w końcu każdy co chwilę gdzieś chodzi, jednak pewien chłopak przykuł moją uwagę. Wysoki brunet, wyglądający na co najmniej studenta drugiego roku, szedł spokojnie w naszą stronę. Był cholernie przystojny, jednak zdecydowanie nie był w moim typie.
Nie minęła chwila, a chłopak z cwanym uśmiechem podszedł do Theo od tyłu, po czym z namacalną pewnością siebie ułożył dłonie na stole po obu stronach tacki. Lekki huk dotarł do moich uszu, a pozostała dwójka również spojrzała w tamtą stronę. Theo wydawał się być niewzruszony i z anielskim spokojem złapał jednego frytka w palce, po czym włożył go sobie do buzi. On chyba chciał zignorować tego pewnego siebie chłopaka, który stał za nim.
- Część słońce, jak mija dzień w szkole?- mruknął zaczepnie patrząc z ukosa na jego lewy profil
Moment! Słońce?!
Theo westchnął, po czym chwycił za następną frytkę
- Było dobrze...ale później zjawiłeś się ty, Mike- odparł mu znudzonym głosem. Poczułem się dziwnie bo jakby nie patrzeć jestem tu nowy i nie za bardzo wiem co tu się dzieje
- Czyli mam rozumieć, że teraz jest cudownie- odbił pałeczkę nie dając się odstraszyć
- Nie, teraz jest fatalnie. Nie uważasz, że masz za duże mniemanie o sobie?
Na twarzy Mike'a automatycznie zagościł cwany uśmiech, a gdy zjechał w dół wyrównując swoje usta z jego uchem, od razu zrozumiałem, że za chwilę z czymś wyleci.
- Duże mniemanie? Duże to ja mam coś innego- wyszeptał wprost do jego ucha
Z niedowierzaniem rozchyliłem szeroko oczy, a moja dłoń wylądowała na uchylonych ustach. Theo znów westchnął przymykając powieki, po czym nastała chwilowa cisza, w której zapewne liczył do dziesięciu. Rozchylił delikatnie oczy i bez emocji spojrzał gdzieś w przestrzeń.
- Odejdź ty pomiocie diabła- wysyczał przez zęby- próbuje w spokoju zjeść
Mike'a to nie odstraszyło, jednak po jego minie było widać, że na obecną chwilę taka ilość drażnienia Theo mu nie wystarczyła. I może to moje urojenia, albo rzeczywiście tak było, ale na ułamek sekundy zobaczyłem mały cwany błysk w jego oku.
- Wiesz czym sie różnisz od frytek?- rzucił na co ten niżej przewrócił oczami, głośno wzdychając
- Czym?- zapytał znudzony już nawet nie komentując tego, iż ziemniak to warzywo, a on to człowiek.
- Tym, że frytki bym solił- zaczął, po czym znów przybliżył się do jego ucha- a ciebie bym pieprzył
- Wypierdalaj!- krzyknął uderzając pięścią o stół
Mike odskoczył od niego i z zadowolonym rechotem ruszył w przeciwną stronę. Przy naszym stoliku zapanowała cisza, a przez głośny krzyk Theo paru uczniów spojrzało w naszą stronę. Lekko skrępowany chwyciłem swój kubek, po czym chwytając słomkę w usta, zacząłem z niej siorbać. Mówiłem już, że nie lubię rurek? Mówiłem.
- Stary ty to powinieneś z wiadrem melisy chodzić do szkoły- rzucił zaczepnie Stiles, który w obecnej chwili robił małą wieże z frytek
- Melisa to by sie temu chujowi przydała...a najlepiej cyjanek...i kastracja w zestawie- rzucił z lekko czerwoną szyją.
Oho, wkurzył się
Przez parę następnych minut pobytu na stołówce gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Liam zagadywał mnie jakie przedmioty lubię najbardziej i może zdziwiło mnie na początku to pytanie, bo kto chce gadać o lekcjach w czasie przerwy, jednak później zrozumiałem jego zainteresowanie. Liam chciał wiedzieć z jakich przedmiotów będzie mógł ode mnie ściągać na sprawdzianach. I to nie tak, że sam się tego domyśliłem. Blondyn bez skrępowania mi o tym powiedział.
Gdy było już blisko dzwonka zaczęliśmy się zbierać. Na stołówce dalej panował gwar, a większość uczniów błąkała się obok miejsca gdzie można odłożyć tace.
- Co teraz mamy?- zapytałem spoglądając na idącego obok mnie Stiles'a
- Geografię- odparł, a na jego ustach uformował się szeroki uśmiech
- Czyżbyś lubił geografię?- zapytałem z niedowierzaniem marszcząc brwi
- Tak- odparł pewnie kiwając głową- często każą mi wypierdalać- zażartował na co z politowaniem pokręciłem głową
Ten chłopak jest niemożliwy. Kompletne przeciwieństwo Dylana
- A tak serio to jakoś rozumiem ten przedmiot. Jest logiczny- odparł wzruszając ramionami
Kiwnąłem głową przyznając mu rację, po czym spojrzałem przed siebie. Chciałem już odłożyć tą tackę i iść na lekcje. Im szybciej na lekcję, tym szybciej będzie jej koniec...a co za tym idzie, szybciej będę w domu.
Niestety życie lubi rzucać mi kłody pod nogi. Gdy przeciskałem się pomiędzy innymi uczniami nagle wpadłem na coś dużego. Moja tacka przechyliła się w przód, a herbata, która na niej stała oblała nieznanego mi ucznia. Przestraszyłem się lekko, bo jakby nie patrzeć chciałem być szarą myszką, a takie sytuacje przyciągają gapiów. Szybko podniosłem wzrok, aby przeprosić nieznanego mi chłopaka za oblanie bluzki, jednak zamilkłem gdy mój wzrok spotkał się z tymi piwnymi tęczówkami.
Na stołówce dalej panował gwar, jednak czułem to, jak paru uczniów patrzy w naszą stronę. Czułem też jak po moim ciele rozchodzi nieprzyjemne ciepło, gdy w ciszy wpatrywałem się w oczy Dylana.
Chłopak zerknął w bok na swoje biodro, po czym z mordem w oczach spojrzał na mnie. Oj...jest źle.
- Kurwa! Moja bluzka!- warknął wściekły, a paru następnych uczniów zamilkło
- Kurwa! Moja mrożona herbata!- odparłem nie przejmując się jego problemem
I wiem...mówiłem, że będę szarą myszką, jednak to był ostatni raz. Teraz spróbuję jakoś z tego wybrnąć.
Uniosłem wzrok na szatyna chcąc coś powiedzieć, aby trochę uspokoić sytuację, jednak ten miał inne plany. Nagle poczułem szarpnięcie, a moje ciało ruszyło lekko w przód. Dylan trzymał w pięści moją bluzkę, a nasze twarze niebezpiecznie się do siebie zbliżyły. Z tej odległości idealnie widziałem jego oczy
- Zrobiłeś to specjalnie- warknął szeptem tak abym tylko ja to usłyszał
Ludzie jeszcze bardziej ucichli obserwując całą tą sytuacją, a ja wpatrywałem się z jego oczy z niedowierzaniem. Specjalnie? Kurwa SPECJALNIE!? Czy on ma coś nie tak z głową, czy od nadmiaru słońca ten narząd wypłynął mu uchem?
Zaciągnąłem się powietrzem przez nos, a w mojej głowie szumiało od nadmiaru adrenaliny. Ten człowiek doprowadza mnie do szału, a co najlepsze...to dopiero drugi dzień w szkole. Co będzie później?
Czy tak to ma wyglądać? Znów mam się wdawać w bójki i narażać na krzyki ojca...i co najgorsze, na krzyki mamy. Nie chcę znów widzieć ich zawiedzonych min. Chce aby byli ze mnie dumni.
Dlatego Thomasie przeproś ładnie i próbuj stanąć gdzieś na uboczu. Jasne, że przez następny tydzień szkoła będzie żyć tym wydarzeniem, ale spokojnie, za jakiś czas się znudzą, a ty znów będziesz zwykłym szarym uczniem.
- Dylan!- usłyszałem krzyk jednego z uczniów
Nie minęła sekunda, a już po chwili obok Dylana stanął wysoki brunet, który paręnaście minut temu rozmawiał z Olivią. Chłopak złapał za ramię szatyna po czym odciągnął go lekko w tył. Niestety ten ani drgnął i z mordem w oczach patrzył prosto na mnie
- Brett nie teraz. Muszę dać nauczkę temu gówniarzowi- warknął
- Stary, to bez sensu- powiedział już łagodniej- pamiętaj, że dyrektor nie będzie teraz łaskawy.
I chodź to zdanie było dziwne, to skutek był zadowalający. Szatyn posłał mi wrogie spojrzenie, po czym odepchnął mnie w tył. Zachwiałem się lekko, jednak w porę zyskałem równowagę. Brett kiwnął mu głową w stronę wyjścia, a ja odetchnąłem z ulgą.
Mogę w końcu być szarym uczniem.
I gdy myślałem, że już po wszystkim nagle usłyszałem jedno słowo, które sprawiło, że adrenalina znów zaczęła buzować w moim ciele. Może i dla innych to słowo nie jest obraźliwe, jednak dla mnie przywołuje nieprzyjemne wspomnienia.
- Wariat- powiedział patrząc w moje oczy, gdy ruszył w stronę wyjścia.
Thomas, spokojnie
- Ah, no oczywiście!- krzyknąłem niekontrolowanie- Jak ja mogłem dokonać takiego haniebnego czynu
Szatyn ustał w miejscu na mój sarkastyczny okrzyk podczas, a ja obserwowałem jak jego szerokie barki spinają się. Ludzie wokół zaczęli coś szeptać, jednak nie byłem w stanie usłyszeć niczego. Przez adrenalinę znów szumiało mi w głowie, a na plecach czułem zimny pot. Szatyn obrócił się powolnie w moją stronę, po czym spojrzał z wyższością.
- Co tam mruczysz pod nosem- zapytał wkładając dłoń w kieszeń swoich czarnych spodni
Thomas spokojnie. Powiedz ładne przepraszam i będzie po sprawie
- A to, że jesteś zapatrzonym w siebie dupkiem
Przestań!
- Naprawdę myślisz, że oblanie cię herbatą było zamierzone?! Jeśli tak, to naprawdę jest mi ciebie szkoda.
Thomas przestań!
- Człowieku! Wściekasz się, bo ktoś przypadkowo poplamił twoją bluzkę! Robisz o to aferę, jakbym ci co najmniej chomika zabił! Nie uważasz, że to trochę egoistyczne? Ja rozumiem, że stawianie siebie na pierwszym miejscu to rzecz ludzka, ale bez przesady. Zachowujesz się jak rozpieszczony gówniarz, który myśli, że wszystko mu wolno!
No to popłynąłem.
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
To chyba moja najdłuższa przerwa pomiędzy rozdziałami pierwszy był 6 stycznia, a ten jest 25 maja. Następny będzie szybciej, jednak nie obiecuję, że będzie z dnia na dzień.
Sorry za błędy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top