Plotki
Dodatkowa scenka z Aurélie i Alexandre, z opowieścią z przeszłości Aurélie. Minimum do przeczytania: księga 1, rozdział 17; optymalnie: księga 1, rozdział 23.
~~~~
Deszcz za oknem sprawiał, że Aurélie nie miała najmniejszej ochoty wychodzić z domu. Na szczęście w tym czasie Alexandre postanowił dotrzymać jej towarzystwa. Tak więc teraz siedzieli na podłodze w jej pokoju i grali w karty.
— Makao! — zawołał Alexandre.
Aurélie nerwowo spojrzała w swoje karty. Podejrzewała, że już raczej nie wygra. Ale mogła jeszcze próbować. Położyła na stos damę kier. Alexandre, widząc to, uśmiechnął się triumfalnie, po czym przykrył damę dziesiątką kier.
— Znowu wygrałem! — ucieszył się.
— Gdzie się nauczyłeś tak grać?
— Ach, w Strasburgu dużo grywałem, głównie z matką... W porównaniu z nią i tak jestem w to beznadziejny!
— Nie uwierzę, póki nie zobaczę — uznała Aurélie. — Nawiasem mówiąc, zrobiłabym sobie przerwę, bo już nie chce mi się trochę grać.
— Nie chcesz już więcej przegrać, co? — zapytał Alexandre.
— Nie, to wcale nie tak! — zaprzeczyła dziewczyna. — No dobra, może trochę... Ale no...
— Rozumiem. — Chłopak uśmiechnął się lekko. — To w takim razie co chciałabyś porobić?
— Bo ja wiem... A ty co byś chciał?
— Szczerze mówiąc, cokolwiek — uznał Alexandre. — Wszystko, co nie jest pracą, jest dobre.
— Bardzo cię męczą?
— Ach, daj spokój, to jakaś masakra! Jade, moja agentka, się bardzo uparła na to, żeby spróbować ogarnąć współpracę z Agreste'ami i gada tylko o tym! Ale założę się, że nic z tego nie będzie. Ona dużo mówi, a mało robi.
— A na czym by miała polegać taka współpraca? — zainteresowała się Aurélie.
— Chcą pstryknąć mi parę fotek z Adrienem w nadziei, że zostanę dostrzeżony w szerszych środowiskach. Ale pewnie i tak będzie tak, że krytycy będą zachwycać się nim, a na mnie nawet nie zwrócą uwagi. Bo tak zawsze jest, chyba wszyscy mają świra na punkcie Adriena Agreste'a!
Aurélie nagle sobie przypomniała o pewnej rzeczy i nie zdołała powstrzymać śmiechu.
— Co cię bawi? — spytał Alexandre.
— Aj, wybacz... — No tak, mógł to trochę odebrać jako wyśmiewanie się z niego. — Po prostu, tak mówisz o Adrienie i mi się przypomniała jedna bardzo głupia rzecz!
— A jaka? Jakaś z nim?
— Ano... Mówiłam ci, że chodzimy razem do szkoły, co nie?
— Jesteście w równoległych klasach, jeśli dobrze pamiętam?
Aurélie skinęła głową.
— Yhym, i w sumie praktycznie go nie znam, więc to jest tym bardziej śmieszne. — Umilkła na chwilę, by odetchnąć. — Wyobraź sobie, że w pewnym momencie chodziła w szkole plota, że kocham się w Adrienie!
— Co?! — wykrzyknął Alexandre, kompletnie tym zaskoczony. — Ale jak to? Że niby ty i Adrien?
— Wiesz, też byłam zdziwiona, jak to usłyszałam...
Odchrząknęła, po czym zaczęła opowiadać.
To było chyba jakoś w poprzednim roku szkolnym. To był zupełnie normalny dzień, jak każdy inny, akurat mieliśmy wtedy chemię z panią Mendeleiev. Po lekcji zatrzymała mnie, żeby o czymś tam porozmawiać, chyba o ostatnim sprawdzianie, ale mniejsza z tym. To nie było ważne. W każdym razie ważne było to, że mnie przetrzymała praktycznie przez całą przerwę i potem spieszyłam się, żeby się nie spóźnić na historię. Choć tak szczerze mówiąc, więcej bym wyniosła z historii, nie chodząc na nią.
I spiesząc się na tę historię, nagle poczułam, że na kogoś wpadam. Chyba lubię wpadać na ludzi... Ale nieważne. Tak biegłam, że nie zdołałam się zatrzymać i wywróciłam się prosto na tę osobę. Dopiero po chwili spojrzałam na tego, na kogo wpadłam i zobaczyłam, że to był nie kto inny jak właśnie Adrien Agreste.
— Przepraszam! — zawołałam.
Przy okazji natychmiast poczułam, że robię się czerwona, bo w sumie to tak bardzo niezręcznie na nim leżałam... Więc gdy tylko się opamiętałam, wstałam, żeby zakończyć tę szopkę.
— Nic ci się nie stało? — zapytałam go, podając mu rękę.
— Nie, wszystko w porządku — odpowiedział, po czym chwycił moją rękę i sam również wstał, po czym lekko się otrzepał. — A tobie nic się nie stało?
— Na szczęście nie — odpowiedziałam na to zgodnie z prawdą, bo na szczęście nie uszkodziłam ani siebie, ani swoich książek.
— To dobrze. — Na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi. — Ale na przyszłość uważaj.
— Jasne, będę. A teraz już muszę lecieć...
I odeszłam, nadal czując się z tym bardzo głupio. Do dziś nie wiem, co było gorsze, to, że okazałam się taką niezdarą, czy fakt, że Adrien w ogóle nie był na mnie zły. Ale w normalnych warunkach może bym o tym zapomniała, po tym jakbym przeszła przez fazę żenujących rozmyślań o trzeciej w nocy, ale oczywiście na następny dzień musiało się okazać, że ktoś nas wtedy widział i do tego jeszcze zrobił fotkę!
I całej szkole nagle odwaliło z powodu jednej durnej fotki! Szczerze mówiąc, w trakcie tego chaosu nawet już nie byłam pewna, czy twierdzili, że jestem z Adrienem, czy uznali, że po prostu jestem w nim zakochana. Możliwe, że ktoś jeszcze twierdził, że to on kocha się we mnie, ale no, każdy mówił co innego, a jednocześnie praktycznie nikt nie chciał przyjąć do wiadomości, że nie, nic nas nie łączy, a to spotkanie było absolutnym przypadkiem. Po pierwszych dwóch dniach wypytywania mnie o to już przestałam się silić na jakiekolwiek próby tłumaczenia, że to nie było tak, bo i tak nikt mi nie wierzył, więc w końcu zaczęłam to ignorować. I wtedy uznali to za potwierdzenie swoich teorii.
No i w końcu zaczęło mnie to denerwować. Tyle że nie miałam kompletnie żadnego pomysłu, jak temu zaradzić! Pamiętam, że Bruno wtedy rzucił coś w rodzaju: „jak chcesz, to poudaję twojego chłopaka, żeby się odczepili", ale stwierdziłam, że nie chcę obalać jednego kłamstwa przy pomocy drugiego. To byłoby głupie. A poza tym nie chciałam ciągnąć Brunona specjalnie ze sobą do swojej szkoły. I w końcu, po jakimś tygodniu stwierdziłam, że może powinnam wrócić do źródła problemu.
I właśnie w ten sposób po swoich lekcjach znalazłam się pod klasą pani Bustier, czekając na Adriena. Chyba też kończyli lekcje, a przynajmniej tak mi się wydawało. Wyszli z klasy całą grupą, a gdy go zauważyłam, zawołałam:
— Hej, możesz chwilę zaczekać?
Chyba nie rozumiał, czego mogę od niego chcieć, ale zatrzymał się. Zaczekaliśmy chwilę, żeby reszta jego klasy poszła, choć i tak byłam pewna, że przynajmniej część z nich będzie się na nas gapić. W zasadzie obawiałam się, że tak tylko pogorszę całą sytuację i szkoła będzie jeszcze bardziej huczeć od plotek. Ale musiałam coś zrobić, nie chciałam przez resztę swojego szkolnego życia słuchać domniemanych historii z mojego życia miłosnego!
Gdy tłum się nieco przerzedził, Adrien spojrzał na mnie pytająco.
— Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale chciałabym porozmawiać, o tym, co się ostatnio wydarzyło, wiesz, jak na ciebie wpadłam.
— Nic się nie stało... — zaczął mówić, ale mu przerwałam:
— Nie chciałam, żeby cała szkoła zaczęła przez to twierdzić, że coś między nami jest, przysięgam! Bo musisz wiedzieć, że ja nigdy nie byłam i nie jestem w tobie zakochana!
— Spokojnie! — odpowiedział na to Adrien. — Naprawdę, nic się nie stało — jeszcze raz zapewnił.
— Naprawdę? — powtórzyłam, kompletnie w to nie dowierzając.
— Nazywasz się Aurélie, tak?
Skinęłam głową, nieco zaskoczona, że zapamiętał moje imię.
— W takim razie, Aurélie — kontynuował — to nie jest pierwszy raz, kiedy ludzie próbują mi na siłę wcisnąć dziewczynę. Już wiele razy próbowano mnie swatać w taki sposób, ale po chwili wszyscy o tym zapominali, gdy widzieli, że plotki jednak nie są prawdą. W końcu się znudzą i przestaną o tym mówić.
— Na razie się na to nie zapowiada...
— Myślę, że jeszcze tak z max tydzień czy dwa i to minie.
— Skoro tak mówisz... To znaczy, że nie trzeba nic robić?
— Po prostu ignoruj plotkarzy i tyle.
— Jasne. — Skinęłam głową. — Dzięki za pocieszenie... — wymamrotałam jeszcze.
Odeszłam, nadal czując się dosyć niezręcznie. Po chwili odwróciłam głowę, by ujrzeć, że Adrien skierował się ku wyjściu ze szkoły. Sama w końcu też do niego dotarłam, ale pilnowałam, żeby nie wejść mu w drogę. Miałam dość niezręczności na ten moment.
W ciągu następnych dni okazało się, że Adrien rzeczywiście miał rację. Przez jakiś czas jeszcze słyszałam co nieco o sobie i o nim, głównie od Aurore, która uznała to chyba za temat roku, ale w końcu, gdy już nie było żadnych nowości do obgadania, zaczęło to ucichać. Zanim się obejrzałam, ludzie już w ogóle zdawali się nie pamiętać, że ich zdaniem mnie i Adriena kiedykolwiek coś łączyło.
— Ludzie są czasem naprawdę głupi — podsumował tę opowieść Alexandre.
— Są, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz — odpowiedziała mu na to Aurélie.
— Szczerze, cieszę się, że nic was nie łączyło...
— Nie ma opcji, Adrien kompletnie nie jest w moim typie! Chociaż oczy ma całkiem ładne.
Alexandre spojrzał na nią z cieniem jakby smutku.
— Ale nie ładniejsze od twoich! — zapewniła go szybko, widząc to.
Te słowa sprawiły, że na jego twarz powrócił uśmiech. Aurélie również się uśmiechnęła. Naprawdę się cieszyła, że Alexandre był przy niej. I nigdy, przenigdy nie zamieniłaby tej rzeczywistości z nim na wersję z plotek swatających ją z Adrienem.
~~~~
Wreszcie zrobiłam okładkę, więc mogę wrzucić dodatki z NW na wattpada B) Oto pierwszy z nich, dziś jeszcze wrzucę wszystkie pozostałe, a następne będą, kiedy je napiszę. Bo tu akurat będzie publikacja nieregularna xD No i nie ma ilustracji, bo czasem to takie krótkie scenki, że aż się nie opłaca. Chyba że mi się zachce, to wrzucę jakieś ilustracje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top