Rozdział 2

*Później, w samochodzie*
Billie próbuje zagadać Kacey, ale dziewczyna nie jest zbyt chętna do rozmowy.

- Hej, jak się trzymasz? - pyta blondynka.
- Mówiłam, że to zły pomysł. Mówiłam, że nie chcę. Prosiłam Cię, żebyś pojechała z Sebastianem albo Andreiem, ale nie posłuchałaś. Błagałam Cię, żebym mogła zostać w domu, ale tego też nie słuchałaś. Wiesz jak bardzo ojciec spierdolił mi życie i to, że nie ufam Rafaelowi, a mimo to, zaciągnęłaś mnie tu! - wrzeszczy Kacey - po co?
- Kacey, spokojnie. Przepraszam, okej? Powinnam była Cię posłuchać i pozwolić Ci zostać. Wiem jaki był Twój ojciec i co Ci zrobił, ale myślałam, że skoro robisz postępy w kontaktach z Amelią, to z Jess będzie podobnie. Przepraszam, powinnam była Cię zostawić w domu - przyznaje Billie - przepraszam, okej?
- Okej - mówi Kacey i ociera oczy - jedźmy po prostu. Mam dość.
- Okej - mówi Billie.

Do końca drogi panuje cisza.
*Jakiś czas później, rezydencja rodziny Pearce w Meksyku*

Kacey i Billie wchodzą do rezydencji. Kacey od razu idzie do swojego pokoju. Sebastian, brat Billie, patrzy na swoją siostrę pytająco.

- Aż tak źle było? - pyta.
- Spodziewałam się czegoś lepszego - mówi Billie.
- Daj jej czas. Może się przyzwyczai - mówi Sebastian.
- Mam nadzieję - mówi Billie wzdychając.
*Tymczasem, pokój Kacey*

Kacey leży na swoim łóżku i wpatruje się w sufit bez celu. Ktoś puka do jej drzwi.

- Proszę - mówi Kacey.

Do jej pokoju wchodzi Amelia, 11-letnia córka Sebastiana.

- Hej. Jak było? - pyta Amelia.
- Amelia, nie gniewaj się, ale idź sobie. Nie mam ochoty na rozmowę - mówi Kacey patrząc na 11-latkę.
- Czyli źle? - pyta Amelia.
- Kiedy indziej o tym porozmawiamy - mówi Kacey - idź już.

Amelia zamyka za sobą drzwi i odchodzi spod nich.
*Kilka minut później*

Ktoś puka i wchodzi do pokoju Kacey.

- Amelia, mówiłam Ci, że... - mówi Kacey, ale urywa.

Widzi Andreia z tacką w rękach.

- To tylko ja. Pomyślałem, że możesz być głodna, więc zrobiłem Ci kanapki - mówi Andrei - Twoje ulubione.

Kładzie tackę na jej kolanach i dopiero teraz Kacey widzi jej zawartość: talerz z kanapkami z grillowanym serem, papryką i pomidorem i szklanka mrożonej herbaty.

- Kochany jesteś, wiesz? - mówi do Rumuna.
- No wiem - mówi Andrei i całuje ją w czoło - no jedz, bo sam Ci zjem.

Kacey śmieje się i je kanapki i popija je mrożoną herbatą. Towarzystwo Rumuna zawsze ją uszczęśliwiało. Chłopak nigdy niczego od niej nie oczekiwał, po prostu czekał na właściwy moment aż Kacey zdecyduje się z nim porozmawiać. Za to właśnie 18-latka go pokochała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top