Rozdział 22

- Co to miało kurwa być?! – krzyczy Nathaniel, rzucając się w stronę Gabriela. – Pozwoliłeś jej, żeby...

Gabriel wybucha śmiechem, przerywając Nate'owi.

- Pozwoliłem? – kpi, po czym przenosi spojrzenie na moje łzy. – Twoja żona zagazowała jaja mojego klienta.

Trzęsę się, stojąc w rogu sali i nie reaguję, gdy ktoś się pyta czy wszystko w porządku. Widziałam na własne oczy jak zabierali postrzelone ciało a później zmywali jego krew z podłogi i sofy. Zawinęli go w czarny worek i tak po prostu wynieśli.

A ja to wszystko widziałam.

- Masz ją trzymać z daleka od tego kurwidołka – warczy Nathaniel, po czym podchodzi do mnie i obejmuje ciasno ramionami. – Skarbie, już dobrze.

Nie wiem kto do niego zadzwonił. Nie mam pojęcia, czy to był któryś z ochroniarzy czy może sam Gabriel, ale jestem tej osobie wdzięczna. Potrzebuję właśnie jego żeby się jakoś uspokoić. W środku cała szaleję, bo pierwszy raz jestem świadkiem czegoś takiego. Kilka dziewczyn zapiszczało słysząc strzał, ale to była jedyna reakcja. Nikt więcej nie zareagował. Tak jakby dla nich to była codzienność.

- On go zabił – szepczę, zamykając oczy.

Nathaniel zerka w stronę Gabriela, nadal trzymając mnie mocno.

- Po chuj go zabijałeś? – pyta wściekły.

- Jest synem gubernatora – odpowiada Gabriel, stając zbyt blisko nas. – Wygadałby za dużo. Alana tak go załatwiła, że nie dałby spokoju.

Jestem na miejscu zbrodni i przed oczami nadal mam ten sam widok. Gabriel też się uśmiecha jak Joker, gdy celuje w kogoś bronią.

- Zabierz ją stąd – mówi poważnym głosem Gabriel. – Jeśli nie chce to może pracować przez jakiś czas w mieszkaniu.

Nathaniel chwyta za moje uda i unosi do góry. Wychodzimy z klubu i w końcu mogę otworzyć oczy. Mój oddech nieznacznie zwalnia i mam szansę na uspokojenie się. Zostaję wsunięta na tylne siedzenie auta i ze strachem w oczach puszczam jego dłoń.

- Zaraz będziemy w domu – zapewnia Nate, zamykając drzwi.

Przez kilkanaście minut jazdy, mój puls zwalnia i jestem w stanie samodzielnie wysiąść z auta, ale nie jest mi to dane.

- Zaniosę Cię – oznajmia głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Poddaję się i oplatam lekko ramionami jego kark. Przekraczamy próg mieszkania, po czym staję na niestabilnych nogach i Nathaniel kopie w drzwi, zamykając je za nami.

- Nie wracaj tam – rozkazuje, uderzając pięścią w ścianę. – To był błąd, bo jak głupi myślałem, że Gabriel zapewni Ci bezpieczeństwo.

- Jestem tam bezpieczna – odpowiadam ledwie słyszalnie.

Bo taka jest prawda.

Nie jest to praca moich marzeń, ale wiem, że Nate nie zgodzi się na inną opcję. Już i tak zrezygnowałam z pomysłu mieszkania osobno, bo taka kłótnia źle by się skończyła.

- Zabrałem Cię stamtąd załzawioną i...

- Nate – przerywam mu, zbliżając się o krok, po czym dotykam dłońmi jego szczęki. – To ja zaczęłam.

- Dlaczego?

- Bo przerażona dziewczyna szukała pomocy u Gabriela a on tylko wzruszył ramionami – wyjaśniam, czując jak puls znów mi przyspiesza. – Wiem jakie to miejsce. Staram się o tym zapominać i przez cały czas siedzę zamknięta w biurze, ale nie mogłam jej tak po prostu zostawić.

Wzdycha głośno i obejmuje mnie ciasno ramionami. Zniża głowę całując lekko moje usta, po czym odrywa się ukazując łobuzerski uśmiech.

- Naprawdę zagazowałaś mu jaja? – pyta ze śmiechem.

- Mogłam to przemyśleć i może jakoś...

- Cii... - ucisza mnie pocałunkiem. – Nie myśl o tym.

Łatwo powiedzieć.

Przeze mnie facet nie żyje.

- Idę się wykąpać – oznajmiam zmęczonym głosem. – Zaraz wracam.

Wyrywam się z jego objęć i idę prosto do łazienki. Ściągam z siebie przepocone ubrania i wchodzę pod ciepły strumień wody. Zamykam oczy czując przypływ orzeźwienia. Przecieram oczy mokre od wody i piszczę słysząc jak kabina się otwiera.

- Nate, ja...

Stoi przede mną zupełnie nagi z wzwodem, który prześladuje mnie po nocach. Mimowolnie zniżam spojrzenie na jego kutasa i cofam się pod płytki, czekając aż wejdzie do środka. Podchodzi do mnie łapiąc mocno w pasie i zsuwając dłonie na pośladki.

- Rozłóż dla mnie nogi skarbie – rozkazuje głębokim głosem.

Ten głos działa na mnie jak narkotyk. Szybko wykonuję polecenie i oddycham coraz szybciej, gdy on sunie dłonią po moim udzie. Robi to w zwolnionym tempie i specjalnie omija to najważniejsze miejsce.

- Nate, proszę... - jęczę, odchylając głowę do tyłu.

Przymykam oczy i czekam niecierpliwie na jego ruch. Gdy kilkanaście sekund później, on nadal się bawi, postanawiam wkroczyć do akcji.

- Zerżnij mnie – syczę, łapiąc za jego twarz dłońmi. – Chcę byś mocno mnie posuwał i sprawił, że będę myśleć tylko o Tobie!

Dwie sekundy.

Długie dwie sekundy zastanowienia i Nathaniel podnosi moje ciało opierając je o mokre kafelki. Wchodzi we mnie jednym, szybkim ruchem i wypełnia do samego końca. Wypuszczam z ust głośny jęk i owijam go nogami w pasie trzymając się mocno.

Zaczyna pompować we mnie w niebezpiecznym tempie. Moje ciało uderza o ścianę sprawiając ból, ale ignoruję go teraz. Najważniejszy jest on. Nic innego się nie liczy.

- Tego właśnie chcesz? – warczy, całując namiętnie moje usta.

- Tak.

Ściska boleśnie moje pośladki, ale jestem już przyzwyczajona do siniaków, więc nie reaguję. Czuję jak orgazm wzbiera się we mnie nieubłaganie i zaciskam się mocno na jego kutasie, lecz on nagle wychodzi.

Opuszcza moje wnętrze i patrzę jak zamyka oczy, dochodząc.

- Ej! – krzyczę, waląc w jego pierś.

- Skarbie, nie mogłem spuścić się w Tobie – wyjaśnia, puszczając powoli moje nogi. – Zaraz Cię wyliżę.

Czerwienię się na samą myśl, bo uwielbiam jak to robi. Staję na drżących nogach i obserwuję z uśmiechem jak Nathaniel klęka przede mną i przejeżdża powoli językiem po nabrzmiałej cipce.

O Jezusie Nazareński.

Odpływam, trzęsąc się nad nim. Jego język wykonuje wspaniałe i szybkie ruchy penetrując mnie w najlepszy z możliwych sposobów. Długo nie muszę czekać na spełnienie. Zaciskam się na nim, gdy tylko wkłada we mnie palec.

Oddycham trochę za szybko i przed moimi oczami pojawiają się białe obrazy. Zaczyna szumieć mi w głowie a uszy się zatykają. Upadam, tracąc kontrolę nad swoim ciałem.

**

Budzę się z okropnym bólem głowy. Sięgam dłońmi by ją chwycić, ale natrafiam na ciepłe ciało Nathaniela.

- Boże co się stało – szepczę, obracając się na bok.

- Zemdlałaś – odpowiada, głaszcząc powoli moją głowę.

- To wszystko Twoja wina – unoszę na niego wkurzone spojrzenie.

- Zawiniłem, bo pieprzyłem Cię w zaparowanej łazience? – pyta z rozbawieniem. – Skarbie, mogę to powtórzyć tutaj na środku salonu i zobaczysz, że to zdecydowanie nie jest moja wina.

Szturcham go mocno w ramię i wybucham śmiechem.

Zemdlałam osiągając szczyt. Czyli on faktycznie jest taki dobry.

- Dziękuję – mówię, podnosząc się i dosięgając jego ust.

Całuję go lekko, czując jak ból ustępuje nieznacznie. Nadal coś tam mi szumi w głowie, ale już nie tak bardzo. Odrywam się od ust Nathaniela, ale po chwili znów do nich wracam. Całuję jeszcze raz a potem ponownie i...

I w końcu on przejmuje inicjatywę, wbijając się językiem do środka.

Nadal jestem naga, gdy on się w pełni ubrał. Przykrył mnie tylko kocem, żebym nie zmarzła. Przenoszę nogę nad nim i siadam okrakiem nie przerywając pocałunku. Przyciskam się piersiami do jego torsu i wtedy to czuję.

Chyba go kocham.

Chcę zagłuszyć tą myśl namiętnym pocałunkiem, ale im bardziej go całuję, tym głośniej słyszę te słowa w swojej głowie. Odrywam się od niego z szokiem wypisanym na twarzy i maksymalnie przyspieszonym pulsem.

- Dobrze się już czujesz? – pyta seksownym głosem.

- Ja... - jąkam się, siedząc nieruchomo na jego kolanach. – Tak. Chyba tak.

Z szatańskim uśmiechem zniża głowę do moich piersi i ssie lekko jeden z sutków. Rozpala mnie na nowo jednym ruchem a ja nie potrafię nic na to poradzić. Chcę oddać mu się cała i patrzeć jak dochodzi. Chcę widzieć tą ciemność w jego oczach, bo wtedy wiem, że pragnie mnie w stu procentach.

Boże, zakochałam się.

Przenosi usta na drugi sutek ciągnąc boleśnie. Wypuszczam z ust cichy jęk i zaczynam wiercić się na jego kolanach. Dłonią sięga do prawego pośladka i klepie go mocno sprawiając, że piecze. To napędza mnie jeszcze bardziej i on dobrze wie, że chcę więcej.

Odrywa się od moich piersi i patrzy spojrzeniem, które odbiera mi mowę.

- Jesteś niesamowita.

Przesuwa swoją dłoń do mojej cipki i wkłada jeden palec. Rusza w nim szybko nadal patrząc w moje oczy.

- Chcę żebyś zaciskała się tak na moim fiucie – oznajmia zachrypniętym głosem.

Nie jestem w stanie odpowiedzieć, więc tylko kiwam twierdząco głową. Podnosi mnie i idzie prosto do sypialni, po czym rzuca moje ciało na zaścielonym łóżku. Schyla się do małej szafeczki i wyjmuje z niej gumkę. Rozrywa opakowanie zębami i naciąga lateks na twardego penisa.

Cały czas nie odrywa ode mnie wzroku, przez co wiję się jak szalona pod jego spojrzeniem. Wciągam ze świstem powietrze, gdy rozkłada moje nogi i umiejscawia się pomiędzy nimi. Pochyla nieznacznie swoje ciało i wbija się we mnie wykonując jeden, szybko ruch.

Nasz seks zawsze był intensywny, ale dziś jest inaczej. W tym ważnym momencie czuję jak bardzo chcę, by ten mężczyzna już nigdy mnie nie opuszczał.

Przyciągam go bliżej siebie i dyszę prosto w jego usta. Ruchy stają się coraz bardziej niekontrolowane. Wsuwa się we mnie z nieziemską mocą i mija dosłownie pięć sekund a moje ciało nieruchomieje zaciskając się na nim ponownie tego dnia.

- O tak kurwa! – warczy Nate, dochodząc mocno.

Otwieram oczy patrząc jak z zamkniętymi powiekami szczytuje i wypowiadam coś co już na zawsze zmieni naszą relację.

- Kocham Cię Nathanielu.

Jego wzrok pada na mnie i jest tak bardzo zszokowany jak ja.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top