40 (POV Nate'a)
NATE
Chcę jej powiedzieć o układzie, który zawarłem z kumplami. Naprawdę chcę, ale tak samo jak pragnę wyznać jej prawdę tak samo strach zaczyna paraliżować mój umysł. Wiem, że popełniłem głupotę. Prawdopodobnie najgorszą z możliwych. Szantaż Lauren przy krzywdzie jaką niewątpliwie wyrządzę kobiecie, którą kocham wydaje się jedynie mało śmiesznym żartem. Muszę się wziąć w garść. Musi się dowiedzieć. Nie zasługuje na takie traktowanie. Nabieram powietrza w płuca i podnoszę się z sofy, na której przed chwilą usnął Cooper. Serce wali w piersi jak dzwon, nie umiem się uspokoić. Gdy wychodzę na taras owiewa mnie przyjemny wietrzyk. Widzę ją. Siedzi na basenowych kaflach i moczy stopy we wodzie. Jest zmęczona po pracy, cmentarzu i zakupach. Wpatruje się przed siebie garbiąc lekko ramiona. Nie liczę naszych wspólnych nocy, które kończą się śniadaniem. Nie wiem, który raz z rzędu będzie musiała rankiem opuścić moje mieszkanie, aby uszykować Coopera do przedszkola. Zaciskam zęby. Nawiedzają mnie wyrzuty sumienia. Podchodzę bliżej i siadam za jej plecami.
– Co powiesz na masaż? – Mruczę pochylony nad jej uchem.
– Och, masaż? – Uśmiecha się. Udało mi się ją zaskoczyć, ale usilnie stara się panować nad emocjami. Odchyla delikatnie głowę na bok, a ja odgarniam jej włosy i kładę obydwie dłonie w okolicy barków.
– Lubisz kiedy tak robię? –Powoli ugniatam skórę.
– Uwielbiam.
–A to? – Całuję ją w kark.
– Rozpieszczasz mnie.
– Czujesz się jak królowa? –Pytam płynnie przechodząc w kierunku łopatek.
– Mhm – Śmieje się.
– To dobrze. – Zsuwam dłonie na jej biodra i gryzę w szyję. W odpowiedzi cicho jęczy, co sprawia, że mój kutas odżywa. – Jesteś moją pieprzoną boginią seksu, Elizabeth.
– Podoba mi się ten tytuł. Czy przewidujesz dla mnie jakąś koronę?
– Przewiduję dla ciebie mojego fiuta w twoich ustach. Co ty na to?
Podniecenie ogarnia moje ciało. Wmawiam sobie, że po tym jak skończymy się pieprzyć powiem jej całą prawdę. Łudzę się, że szybko zaśnie i choć będę mówił, moje słowa nigdy do niej nie dotrą. Wsuwam dłonie pod materiał luźnej koszulki i pocieram kciukiem sutki.
– Nie masz pojęcia jak bardzo na mnie działasz, kiedy nosisz moje ubrania.
– Chyba jednak mam – Jej głowa opada na moją klatę i łapie mnie rękoma za szyję, abym pochylił się ku jej twarzy. – Pocałuj mnie, Nate. Pocałuj mnie tak, jak mnie kochasz.
Zastygam w miejscu, ale szybko się otrząsam. Wstaję pociągając ją za sobą. Delikatne przypieram do barierek, które odgradzają basen od trawy i delikatnie całuję ją w usta. Omiatam językiem jej rozchylone wargi, a moje dłonie wsuwają się delikatnie pod koszulkę. Czuję jak zaczyna drżeć w moich ramionach. Chcę jej podarować najlepszy, najbardziej zmysłowy pocałunek na jaki mnie stać. Uśmiecham się zadziornie, gdy jej dłonie opadają na moje biodra.
– Niegrzeczna dziewczynka –Mruczę, kiedy chwyta mnie przez spodenki.
– Chcę cię posmakować – Mówi kąsając mnie w szyję.
– Zrób to – Zachęcam szeptem. – Weź mojego fiuta, kochanie.
Trzymam ją za ramiona i nakierowuję, żeby przede mną uklękła. To szaleństwo. Jesteśmy w moim ogrodzie, który rozświetla mdły blask pomarańczowych lampek tarasowych. Stoimy na chłodnych kafelkach, tuż obok cudownie turkusowej wody, w której odbijają się nasze zniekształcone sylwetki. Przełykam z trudem ślinę. W mieszkaniu, na sofie śpi dziecko. W każdej chwili może się obudzić, a wówczas jego wzrok powędruje w kierunku otwartych drzwi i zobaczy mnie z opuszczonymi spodenkami. Brzmi źle. Czuję jak moralność kłóci się z pożądaniem. Balansuje na cienkiej linie, bo świadomość, że możemy zostać przyłapani powoduje, że mój kutas sterczy jak pieprzona statua wolności. Nabieram powietrza w płuca i patrzę z góry na Elizabeth, która zaciska swoje idealne usta na moim czubku. Wsuwam palce w jej włosy i odpływam. Napinam mięśnie nóg, mój oddech drży.
– Kurwa – Stękam
– Jeszcze nigdy nie obciągałam na dworze.
– Ekscytująco, hę?
– Bardzo. – Wymrukuje, a następnie obejmuje ustami połowę członka.
– Weź do samego końca – Wypuszczam ze świstem powietrze. – Proszę, wpuść mnie głębiej.
Z jakiegoś niezrozumiałego powodu wcale nie spełnia mojego błagania. Coraz szybciej porusza głową w przód i tył jedną ręką masując moje jaja.
– Elise – Wykrztuszam czując jak mocniej zaciska wargi na moim penisie. – Och, kurwa, zabijasz mnie. Weź go głębiej. Proszę, weź go głębiej. – W moim głosie dominuje desperacja, ale nawet to nie robi na niej wrażenia. Odchylam głowę, zaciskam szczęki, gdy drażni językiem czubek zlizując tym samym kropelki preejakulatu. Spoglądam na nią z gniewem, mam dość tej zabawy.
– Bierz go – Syczę szarpiąc ją za włosy. – Bierz go całego w tej, kurwa, chwili!
Otwiera szeroko usta i delikatnie pochyla się do przodu. Wypycham biodra wchodząc w nią tak głęboko aż z jej oczu ciekną łzy, które ścieram kciukiem. Trzyma się moich kolan, bo na swoją równowagę nie ma co liczyć. Ssie mnie coraz szybciej, aż czuję jak zaczynam pulsować.
– Chcę dojść w twoich ustach – Mam ochrypły głos, który zdradza jak kurewsko jestem podniecony. Odchylam się do tyłu, całe ciało zalewa gorące uczucie rozkoszy. Nie jestem w stanie się opamiętać i tryskam prosto do jej gardła. Brakuje mi tchu, a serce pędzi jak wyścigówka. Wpatruję się w nią intensywnie. Chcę zapamiętać jak się uśmiecha, jak oblizuje językiem usta zadowolona, że doprowadziła mnie na sam skraj przyjemności. Chcę zapamiętać to oddanie, które dostrzegam w błyszczących, ciemnych oczach. Chwytam ją pod boki, pomagam stanąć na nogach i wpijam się w jej usta.
– Połóż się na leżaku
– Tutaj? – Upewnia się podchodząc do mebla.
– Mhm. Ułóż się wygodnie.
Spod przymkniętych powiek widzę jak zajmuje miejsce na leżaku i nie wahając się ani chwili kładę się na niej. Drewniana rama nieco skrzypi, ale zupełnie się tym nie przejmuję. Atakuję jej wilgotne wargi i gryzę w dolą wargę jednocześnie pozbywając się jej majtek. Niecierpliwie ocieram czubkiem kutasa o jej cipkę, a ona ochoczo unosi biodra. Jest nakręcona, po tym jak obciągała, nie chce już gry wstępnej. Wsuwam palce w jej wnętrze, a następnie podsuwam sobie do ust.
– Ociekasz, skarbie
– Chcę... – Mamrocze niewyraźnie.
– Czego chcesz?
– Ciebie. Och, Nate, chce cię poczuć.
– Poczujesz – Zapewniam ściskając jej piersi. Pręży się pode mną, wije jak robak. Nie może już wytrzymać tego napięcia. Gryzę ją lekko w ramię i wchodzę w nią jednym mocnym pchnięciem. Chwyta mnie za włosy, przyciska moją twarz do swojej.
– Tak – Piszczy. – Och, mój boże. Tak!
– Dam ci najlepszy orgazm, aniele – Mówię z ustami przy jej uchu. – Dam ci wszystko.
– Nie trzeba wszystko. – Odpowiada, gdy chwytam ją za biodra. – Wystarczy, że będziesz.
Przyspieszam, a w mojej głowie prócz myśli o jej cudownie mokrej cipce pojawiają się wyrzuty sumienia. Trzymają mnie mocno, prawie tak mocno jak mój kutas penetrujący jej ciasne wnętrze. Przymykam powieki, coś rozdziera mnie od środka. Nie jestem w stanie się zatrzymać. To zaszło zbyt daleko, konsekwencje są zbyt poważne. Nie mogę jej tego zrobić. Nie mogę jej powiedzieć. Czasami nieświadomość jest lepsza. Nie pozwolę, żeby cierpiała. Ten cholerny błąd, będzie mnie prześladował przez całe życie. To moja kara. Nie jej. Nigdy jej. Nie powiem jej. Nie zasługuje na ból. Reszta się ułoży. Jakoś.
– Bądź ze mną, Nate – Szepce dotykając palcami mojej twarzy.
Otwieram powieki i patrzę jej prosto w oczy kiedy porywają ją pierwsze spazmy orgazmu.
– Jestem – Całuję żarliwie jej usta. – Jestem z tobą.
– Bądź ze mną na zawsze.
– Na zawsze – Powtarzam cicho.
– Tak! Och! Nate! Tak! – Wykrzykuje w chwilach uniesienia. Wysuwam się z niej i zaraz potem dochodzę spuszczając się na jej drżące i pokryte cieniutką warstwą potu ciało. Sięgam w kierunku oparcia i biorę do ręki ręcznik, a następnie ponownie na nią opadam. Nie chcę nigdzie iść, nie chcę niczego kończyć. Tak jest wspaniale. Leżymy ciasno spleceni i w ciszy przypatrujemy się migoczącym gwiazdom.
– Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny; są one na kształt prochu zatlonego, co wystrzeliwszy gaśnie.
– Romeo i Julia – Elizabeth odgaduje szybko cytat. – Naprawdę cię podziwiam, że potrafisz z głowy przywołać Szekspira.
Uśmiecham się blado, wspieram łokciami i spoglądam na jej twarz.
– Lecz choćby oczy jej były na niebie, a owe gwiazdy w oprawie jej oczu, blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy.
Uwaga: Ten sam tekst jest w wcześniejszym rozdziale z Ellą (40) ale chyba wattpad nie pokazywał update-ów? :( Dlatego postanowiłam wrzucić w osobny rozdział, żeby nikt niczego nie przegapił :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top