Rozdział 14
Od rana czułam niebywałe podekscytowanie. Zdążyłam wykonać wszystkie obowiązki, które normalnie miałam rozpisane na cały weekend. Uznałam, że jeśli randka z Cadenem się nie uda, przynajmniej wypocznę. Przez ostatnie kilka dni wymienialiśmy wiadomości, ustalając szczegóły. To dodawało mi energii, dzięki czemu konkurs, który przygotowałam dla dzieci, wyszedł świetnie i nawet żadna koleżanka z pracy nie mogłaby zepsuć mi dobrego humoru.
Był jeszcze jeden powód. Kiedy dogadaliśmy każdy szczegół przebiegu naszego spotkania, czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, co dokładnie będziemy robić. Trochę martwił mnie fakt, że po raz pierwszy spotkamy się w jego mieszkaniu. Dotychczas nie znaleźliśmy się nigdy sami w czterech ścianach, ale jeśli chciałam w końcu robić coś więcej, musiałam na to przystać. Poza tym chyba chciałam się trochę ukarać za swoje lęki. Udowodnić sobie, że nie spotka mnie nic złego, nawet jeśli wykazuję ryzykowne zachowania.
A były one ryzykowne. Nikt nie miał pojęcia, że Caden istnieje. Kilka razy kierowniczka widziała go w bibliotece, ale nie wiedziała, że on przychodzi tam konkretnie do mnie. Odczuwałam dreszcz niepokoju z tego powodu, jednocześnie chcąc rzucić życiu wyzwanie, nakrzyczeć na swój los, postawić mu się.
***
Szykowałam się powoli, przedłużając jeszcze bardziej swoją przyjemność z napawania się chwilą. Wiedziałam że już niedługo TO się wydarzy. Choć ze spokojem zaznaczałam usta czerwoną szminką, w środku szalałam z ekscytacji. Oczekiwanie rosło przyjemnym napięciem, wygodnie wylegując się na zakamarkach skóry.
Spojrzałam jeszcze raz w lustro, poprawiając włosy. Przejechałam dłońmi po seksownym komplecie czarnej bielizny, który sprawiłam sobie właśnie na tę okazję. On nie miał zobaczyć tego wyuzdania, ale ja czułam się seksowniej, wiedząc, co mam pod spodem.
Założyłam śnieżnobiałą, idealnie wyprasowaną koszulę. Zapięłam z boku granatową, ołówkową spódnicę i włożyłam czarne, bardzo wysokie szpilki. Zarzuciłam na to marynarkę, tego samego koloru, co spódnica, i starannie zawiązałam wokół szyi apaszkę. Cmoknęłam do swojego odbicia i chwyciłam torebkę.
Byłam gotowa. Kochałam przemieniać się w kogoś innego, niż byłam naprawdę. Z lustra nie patrzyła na mnie ta dziwaczna, pełna sprzeczności Chloe, a kobieta sukcesu. Pewna siebie i swojego ciała.
Stukot obcasów roznosił się echem po klatce. Serce waliło nierównomiernie, a uda lekko się trzęsły. Jednak chciałam tego. Bardzo chciałam to przeżyć. I wątpiłam, że znalazłabym kogoś podobnego do Cadena, kto chętnie brałby w tym udział.
Zapukałam w drzwi, czekając, aż te się otworzą. A gdy się tak stało, rozchyliłam usta w niemym zdziwieniu i nie było to aktorstwo. Spodziewałam się zobaczyć go w ręczniku, bo tak byliśmy umówieni, ale nie sądziłam, że posiada tak seksowne ciało. Ładnie zarysowane mięśnie skroplone wodą z prysznica przykuły mój wzrok, którym zjechałam niżej.
– O co chodzi, panno Chloe? – Caden nie wyszedł ze swojej roli, w przeciwieństwie do mnie idealnie odgrywał scenę z książki.
– Emm... – zbierałam chwilę myśli. – Zapomniał pan podpisać ważne dokumenty.
– Proszę. – Otworzył drzwi szerzej, żebym mogła wejść do środka.
Przeszliśmy do salonu. Otworzyłam teczkę i podałam mu długopis. On uśmiechnął się pod nosem, widząc, że się przygotowałam. Naprawdę ściągnęłam z Internetu i wydrukowałam jakieś przykładowe pisemka. Spakował kartki do środka, po czym podał mi teczkę, patrząc przeszywająco w oczy. Fakt, że naprawdę podpisał te fikcyjne dokumenty i mnie nie wyśmiał sprawił, że mocniej zacisnęłam uda, czując narastające podniecenie. Bawił się ze mną tak, jak chciałam.
– Naprawdę to było takie istotne? – spytał seksownie niskim głosem.
Spuściłam głowę, uciekając wzrokiem. Tym razem grałam, jak ustaliliśmy.
– A może chciała pani dokończyć to, co zaczęło się w biurze?
– Mogę coś jeszcze dla pana zrobić? – Przejechałam znacząco wzrokiem po jego ciele.
– Możesz, co tylko zechcesz.
Podeszłam bliżej, kładąc dłonie na wilgotnej klatce piersiowej. Pochylił się, ale mnie nie pocałował. Powietrze między nami zgęstniało, napięcie rosło, niemal odbierając oddech. Przejechałam paznokciami po skórze, zauważając, jak ciężko przełknął ślinę.
Powoli zrzuciłam ręcznik na podłogę i wzięłam w dłoń twardego już penisa. Zrobiło mi się gorąco, aż za gorąco. Zrobiliśmy kolejny krok w naszych randkach. Stał przede mną całkiem nagi, a ja masowałam jego męskość, obserwując, jak walczy z mimiką twarzy. Wiedział, co będziemy robić, tak samo jak ja, a i tak ledwo nad sobą panował.
Uklęknęłam, choć w wysokich obcasach i ciasnej spódnicy nie było to najłatwiejsze zadanie. Gdy dotknęłam go ustami, nabrał świszcząco powietrza. Mimo niewygody nie śpieszyłam się, powoli dopieszczałam mężczyznę, na przemian liżąc, całując i delikatnie skubiąc ustami. Patrzyliśmy sobie w oczy, a wyraz jego twarzy sprawiał, że nakręcałam się coraz bardziej. Był już na krawędzi, ale mnie nie ponaglał. Zamruczał głośno z zadowoleniem, chwytając moje włosy, gdy w końcu wzięłam go w usta. Sama wydałam jęk, bo naprawdę czułam rozkosz rozchodzącą się po ciele. Skupiłam się na tym, żeby sprawić mu jak najwięcej przyjemności. Pulsowałam z podniecenia, gdy on pulsował. Czułam, że zaraz skończy. Przechylił się, sięgając po coś ze stołu. Odsunął mnie od siebie, kończąc w chusteczki.
– O wow... – Oparł się o szafę. – To było naprawdę świetne.
Uśmiechnęłam się mimowolnie, wytarłam usta i próbowałam wstać, co okazało się trudniejsze niż uklęknięcie. Caden zaśmiał się uroczo, po czym podał mi dłoń.
– Uważaj, powoli. – Z troską pomógł mi wstać, ale nie puścił ręki, a pociągnął za nią, żebym wpadła mu w ramiona. – Nie idź jeszcze – wyszeptał w moją szyję.
– Nie taka była umowa – przyznałam z porażającą szczerością. Odegraliśmy swoje role, a ja byłam z tego zadowolona.
Odwrócił mnie tak, że teraz to ja przylegałam plecami do szafy. Serce zabiło mi mocno, bo traciłam kontrolę nad naszym planem. Nie lubiłam nie wiedzieć, co będzie dalej.
– Udoskonalimy tę scenę, kochanie.
Wypuściłam z siebie powietrze, bo jego słowa działały na mnie piorunująco, a napięcie seksualne nadal ze mnie nie zeszło. I owszem, nadal ukryty we mnie lęk gryzł i wierzgał, krzycząc, że nie taki był plan, a jednocześnie chciałam sama sobie udowodnić, że nie zawsze muszę go mieć. Przecież chciałam się choć trochę od tego uwolnić.
Caden przyjął moje westchnięcie jako zgodę.
Patrząc nachalnie w oczy, ściągnął ze mnie marynarkę, a później rozpinał bluzkę guzik po guziku. Przejechał dłonią po koronkowym gorsecie, okazując swój zachwyt. Miał tego nie widzieć, a zobaczył. Mnie miało już tu nie być, a tkwiłam w jego uścisku. Wyciągnął ciężką pierś z miseczki, nie kłopocząc się dalszym rozbieraniem. Zassał sutek, więc odruchowo chwyciłam za kark. Nie przestając dopieszczać piersi, starał się podnieść niesforną spódnicę najwyżej, jak się dało. Błądził po moim ciele, znajdując krańce majtek, które ze mnie zsunął.
Tym razem to on uklęknął, żeby dać mi rozkosz. Byłam już wystarczająco gotowa, więc nie tracąc czasu, dobrał się ustami do łechtaczki, słysząc przeciągnięty jęk. Językiem kreślił wzory, na przemian podrażniając lekkim dotykiem. Wsunął powoli palce, a później pracował nimi coraz szybciej. Zrobił krótką przerwę, odchylając głowę, żeby sprawdzić, czy jestem zadowolona. Ocierałam się o szafę, stękając cicho, a wyraz twarzy mówił mu, że jestem bliska spełnienia.
Przestał.
Spojrzałam na niego zszokowana, czemu tak nagle przerwał. Gorąc i chłód w równym stopniu zaatakowały moje ciało. Podniósł się i podszedł do komody, sięgając po paczkę prezerwatyw. Wrócił, po czym wsunął się między kuszące nogi.
– Chcesz tego? – Przejechał nosem po policzku, aż do szyi, po czym wrócił, pozostawiając po drodze pocałunki.
Rozbierał mnie powoli z resztek ubrań i moich postanowień. Otarł się o mnie wyczekująco. Zadrżałam, odchodząc od zmysłów z pożądania. Świat pociemniał, a ciało krzyczało o zaspokojenie. Caden przeniósł swoją rękę na nagi pośladek. Skubnął ustami płatek ucha, drugą dłonią ścisnął niedopieszczoną pierś, szepcząc:
– Mam się odsunąć?
Nie odpowiedziałam, a przynajmniej nie wprost. Odnalazłam jego usta, przylegając do nich swoimi. Nie powiedziałabym tych słów na głos, bo nie byłam osobą, na jaką kreowałam się przy nim. Rozsunęłam nogi w zaproszeniu, a on już nie chciał dłużej czekać.
Wszedł we mnie, patrząc wyzywająco w oczy. A później przyspieszył, chcąc dać to, o co prosiłam spojrzeniem. Porządny seks. Zwolnił na chwilę, a jego ruchy stały się głębsze i bardziej przemyślanie. Wykorzystał ten czas na zmysłowe pocałunki. Wycofał się powoli, żeby wejść we mnie gwałtownie. Zajęczałam głośno, wbijając paznokcie w jego ramiona. Ponownie przyspieszył, tym razem utrzymując ten rytm, dopóki wspólnie nie zastygliśmy w zmęczeniu i spełnieniu.
Boże, było mi tak dobrze, że już chciałam się z nim umówić na kolejną randkę i wybrać najbardziej wymyślne sceny do odegrania.
Powoli puścił moje nogi, po czym uśmiechnął się promiennie, dając czułego buziaka w nos. Od razu po tym, staliśmy się na powrót całkiem przeciętnymi ludźmi.
– Zostań na obiedzie. Jeszcze nie próbowałaś, ale świetnie gotuję. Obejrzymy film albo coś. Zostaniesz?
Musiałam chwilę zastanowić się nad odpowiedzią. Nie miałam wymówki nawet sama przed sobą. Przecież zrobiłam już wszystko, co zaplanowałam na ten weekend. Poza tym miałam nadzieję, że jeszcze zdążymy odegrać inne sceny. Rozochociłam się przy nim. Stał się tym, czym chciałam. Zapomnieniem. Przy nim nie musiałam być prawdziwą Chloe, a tą, którą sama sobie wymyśliłam.
– A zrobisz kawę?
– Masz za niskie ciśnienie? – Zaśmiał się uroczo, tym razem całując w usta. – Zrobię. W szafie masz dresy i koszulki. Czuj się jak u siebie.
– Dziękuję.
– Proszę bardzo, maleńka. Co tylko zechcesz.
Zdecydowałam się przebrać w coś wygodniejszego. Dresy wydawały się zbyt obszerne i nie czułam się w nich komfortowo. Zostałam więc w samej koszulce, która akurat zakrywała pośladki. Bielizny nie mogłam zmienić na wygodniejszą, ale machnęłam na to ręką i podążyłam w stronę kuchni.
Okazało się, że Caden wcześniej przygotował faszerowane filety z kurczaka i właśnie wkładał do piekarnika pieczone ziemniaczki. Wyciągnął z lodówki przygotowaną kolorową sałatkę, a następnie odwrócił się w moją stronę. Oblizał usta i z lekką konsternacją położył dłoń na biodrze.
– Przyznaję, miałem nadzieję, że zostaniesz na obiedzie.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi na rozlewające się przyjemne ciepło. Tym dotknął nie tylko ciała, ale i serca.
– To miłe.
– Twoja kawa. – Postawił biały kubek na blacie, przysuwając się bliżej. Objął mnie w pasie i ucałował w czubek głowy. – Świetnie wyglądasz w mojej koszulce.
Spuściłam spojrzenie z uśmiechem, po czym napiłam się kawy. Caden był zbyt doskonały, żeby być moim facetem. Wiedziałam, że szybko zwieje, kiedy tylko naprawdę mnie pozna. Zamierzałam jednak wykorzystać to chwilowe zapomnienie. Tego właśnie potrzebowałam w tej chwili swojego życia.
Po bardzo smacznym posiłku, zjedzonym w miłej atmosferze, postanowiłam się przebrać. Caden zmywał po nas, ja pozbierałam swoje ubrania. Nacisnęłam na klamkę pierwszego z brzegu pomieszczenia, ale drzwi były zamknięte.
– Łazienka jest tutaj. – Wziął się znikąd i wskazał na inne drzwi.
– Dlaczego zamykasz pokoje? – Zmarszczyłam czoło w zdziwieniu, na co wzruszył ramionami.
– Wynajmuję to mieszkanie, właściciel przeniósł swoje graty to tego pokoju i go zamknął. Nic takiego, a ja mam odrobinę mniejszy czynsz, bo nie użytkuję wszystkiego.
– Aha... – odparłam cicho, nie do końca przekonana. Wyminęłam mężczyznę, wchodząc do łazienki.
Spojrzałam sobie w oczy lustrze. Do mojego wnętrza zaczął docierać głos prawdziwej Chloe. Tej, która nigdy nie weszłaby do mieszkania niemal obcego mężczyzny, nigdy nie uprawiałaby z nim seksu.
Wypłukałam usta jego płynem do ust, wyplułam ciecz do umywalki i ponownie spojrzałam sobie w twarz.
Chyba nie lubiłam już żadnej wersji siebie. Ani tej prawdziwej, ani tej wymyślonej. A to oznaczało kłopoty, bo gdzie schowam uczucia, jeśli mój sposób przestanie działać?
Coś we mnie twierdziło,że powinnam przestać, ale ja miałam dość bojącej się wszystkiego dziewczyny, patrzącej na mnie w odbiciu lustra.
^^^^^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top