Rozdział XLII

Tego samego dnia wieczorem w domu państwa Roguz za niedługo rozpoczyna się kolacja wigilijna.
N. Wszystko mamy gotowe. Zaraz powinni przyjść moi rodzice siostra i twój tata Kuba.
K. Tak ale teraz idziesz się przebrać, a ja pomogę ubrać się Julci.
N. Okej.
Kuba puka do drzwi od pokoju Julki.
J. Tak?
K. Córeczko to ja mogę wejść?
J. Tak tato możesz wejść.
K. Pomóc Ci?
J. Nie wiem którą sukienkę ubrać.
K. Wiesz co tą ubierz dzisiaj, a tą jutro bo jutro idziemy do Twoich dziadków.
J. W sensie do babci Moniki i do Dziadka Antka tak?
K. Tak najpierw do nich a potem do Dziadka Piotrka.
J. Super.
K. To daj mi tą ja ją schowam a ty w tym czasie się ubierz.
J. Okej. Tato możesz mi zapiąć z tyłu sukienkę?
K. Pewnie Czekaj. I gotowe.
J. Dziękuję. Kocham cię tato.
K. Ja ciebie też.
N. Gotowi?
K. Tak.
J. Oczywiście Mamo.
N. Pięknie wyglądasz córeczko.
J. Ty też Mamo.
K. Chodźmy już do salonu.
J. Dobrze tato.
Dzwonek do drzwi
J. Ja pójdę otworzyć.
N. Dobrze Julcia.
J. Co pani tutaj robi?
MR. Przyjechałam po ciebie smarkulo.
J. Nigdzie nie wracam. Jestem w domu w tym prawdziwym domu gdzie nie ma takiego potwora jak pani.
MR. Wracasz ze mną do Anglia w tej chwili smarkulo.
J. NIE!!!! TATO POMÓŻ ONA WRÓCIŁA!!!!
K. JULKA!!!! ZOSTAW MOJĄ CÓRKĘ W SPOKOJU!!!!!
MR. Kuba ona nie jest twoją córką i dlaczego się jej nie pozbędziesz.
K. Tutaj geny nie mają znaczenia. Kocham ją jak własną córkę. Byłem przy niej jak raczkowała, stawiała pierwsze kroki. Trzymałem na rękach, wstawałem do niej w nocy jak ząbkowała i jak miała Zły Sen. To ja chodziłem z Natalią na zajęcia jak była z Julką w ciąży i to ja byłem przy jej porodzie i to do mnie pierwszy raz powiedziała tata.
J. Tato boję się.
K. Spokojnie nic ci nie grozi.
N. Co pani tu robi proszę natychmiast opuścić nasz dom to teren prywatny, bo zaraz zadzwonię na policję o bezpodstawne wtargnięcie na teren naszego domu.
PZ. Nie będzie takiej potrzeby patrol już jest w drodze żeby zabrać tą panią na komendę.
An. Po co pani tu przyszła?
MR. Przyszłam tutaj zabrać do Anglii tą młodą panią.
J. Teraz tak miło a jeszcze przed chwilą wyzywała mnie pani od smarkuli.
MR. Osz ty mała...
K. Nie będziesz obrażać mojej córki w moim domu.
Mun. Dobry wieczór.
PZ. Cześć chłopaki to jest ta pani, którą macie zabrać na komendę na dołek.
Mun. Tak jest. Zapraszam panią z nami.
J. Tatusiu.
K. Już dobrze nic ci nie grozi. Jesteś z nami bezpieczna, ani tobie ani twojemu rodzeństwu nie pozwolimy żeby stała się krzywda.
N. Tata ma rację skarbie jesteś nasza i nikogo innego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #kubatalia