Rozdział XIX
N. Szybko zasnęła.
K. Najwidoczniej była bardzo zmęczona.
N. W samochodzie to nie chciała mi zasnąć.
K. Chciała najpierw zobaczyć się z tatą.
N. Tak to prawda. Jak byłyśmy blisko komendy to pierwsze co to cały czas mówiła tata tata.
K. Moja mała córeczka.
N. O której kończysz?
K. Coś około 19.00 może 20.00.
N. Okej.
O. Kuba chodź Lena coś znalazła. Hej Natalia.
N. Hej. Co macie za sprawę?
K. Porwanie dziecka.
O. Dziecko jest mniej więcej w wieku Julki.
N. O Boże.
K. Zarębski chciał na początku mnie odsunąć.
N. Kuba a co jeśli to niebezpieczna akcja?
O. Nie martw się nie dam mu krzywdy zrobić.
N. Kuba nie zgadzam się nie pojedziesz na tą akcję.
K. Skarbie jadę z Olgierdem i z asystą czarnych.
N. Kuba nie zgadzam się nie chcę cię stracić i nie chcę żeby Julcia wychowywała się bez ojca Kuba proszę cię.
K. Olo pojedziesz ze Stefanem i Majką.
O. Okej. Dam znać szefowi a ty jedź do domu i zajmij się swoimi kobietami.
K. Jasne. Hej skarbie nie płacz.
N. Przepraszam poprostu jak usłyszałam o tej niebezpiecznej sprawie to bałam się że możesz nie wrócić z tej akcji.
K. Skarbie nie martw się jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram.
N. Kocham cię.
K. Ja ciebie też.
J. Tata?
K. Hej obudziła się moja księżniczka.
J. Tata api api.
K. Już cię biorę.
J. Jej. Mama lo tuli.
N. Co?
K. Julka chce Rodzinny przytulas.
N. To już idę.
J. Jej.
K. Kocham was.
N. My ciebie też prawda myszko.
J. Ta.
PZ. Nie przeszkadzam.
N. Cześć szefie.
PZ. Witaj Natalia.
J. Dziadzia.
PZ. Widzę, że jest też moja wydziałowa wnusia.
J. Dziadzia apiapi.
K. Chcę do szefa na ręce.
PZ. No chodź.
J. Jej. Dziadzia wuwu.
K. Nie wiem o co jej chodzi.
N. Ja też.
J. Wuwu.
N. A chodzi jej o krzesło.
J. Ne.
PZ. Daję cię już do wózka.
J. Ta dziedzie.
PZ. Nie ma za co. Natalia powinnaś częściej przychodzić z Julką.
N. Dobrze.
PZ. Kuba nie mam dla ciebie żadnej sprawy więc wracaj do domu ze swoimi dziewczynami i widzimy się za dwa tygodnie.
K. Okej szefie.
J. Tata mama.
N. No co tak skarbie?
J. Kupka.
N. Co?
J. Kupka kupka.
N. Nie rozumiem.
K. Julcia zrobiłaś kupkę?
J. Tak. Kupka.
N. Aha.
K. Skarbie daj mi rzeczy to pójdę ją przewinę.
N. No dobrze.
K. Zrób papa mamie.
J. Papa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top