Rozdział LII

Kilka dni później sobota dom Roguzów.
N. Julka wstawaj spóźnisz się do szkoły.
J. Mamo dni ci się pomyliły piątek był wczoraj dzisiaj jest sobota.
N. O Jezu faktycznie przepraszam skarbie to przez maluchy nie dają mi spać.
K. Kochanie dlaczego mi nie powiedziałaś.
N. Kuba ty byłeś zmęczony po pracy.
K. Ale to nie powód żebym nie mógł wstawać do maluchów w końcu to też moje dzieci.
Płacz Gabrysia, Tomka i Emilki.
N. Przed chwilą zasnęły.
K. Natalia ty odpocznij ja pójdę do maluchów.
N. Okej.
W pokoju maluchów.
K. Hej maluchy tata już jest. Gabryś, Tomek Emilia co się dzieje?
J. Tato pomóc Ci?
K. Jakbyś mogła weź swoją siostrę ja wezmę waszych braci.
J. Okej. Hej malutka. No już twoją siostra już tu jest. I już spokojna jest.
K. Brawo dałaś radę.
J. Dzięki tato.
K. No Twoi bracia też już są spokojni.
N. A co tutaj tak wesoło?
K. Natalia miałaś odpoczywać.
N. No i odpoczęłam.
J. Mamo, a mogę przewinąć malutką?
N. No pewnie chodź pokażę Ci.
J. Okej.
N. Teraz twoją kolej.
J. Okej.
N. Super ci poszło.
J. Dziękuję.
K. To prawda to mi szło gorzej jak musiałem tobie zmieniać pieluchy.
N. Pamiętam ile ja się z tego śmiałam.
J. Naprawdę aż tak ciężko ze mną było?
N. No ja to miałam łatwo w porównaniu z twoim tatą.
K. No wiesz co.
J. Ej je kłóćcie się.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #kubatalia