Rozdział 7
Odkąd ja i Kuba zostaliśmy parą minęło kilka dni. Nikt nie wie o naszym związku. Już jutro Wielkanoc. Po tym jak wróciliśmy z kościoła, gdy Kuba dostał SMS.
- Natalka? - zapytał mnie mój chłopak.
- No? - zapytałam.
- A co ty na to, żebyśmy pojechali na Wielkanoc do moich rodziców? - zapytał patrząc na mnie. - Moi rodzice mają duże gospodarstwo, na którym może być wiele atrakcji, których w mieście nie przeżyjesz. A rodzice dzwonili do mnie i zapraszali mnie do siebie na święta. - wyjaśnił mi.
- No skoro twoim rodzicom zależy, żebyś do nich przyjechał na święta to pojedziemy. - uśmiechnęłam się.
- To dzwonię do mamy i poinformuje ją, że nie przyjadę sam. - powiedział i wyszedł z pokoju by wykonać telefon.
Ciekawe co by Kuba powiedział jakbyśmy pierwszy dzień świąt spędzili u jego rodziców, a drugi u moich rodziców. Muszę z nim to omówić, ale mam nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko. Akurat wszedł Kuba do pokoju.
- I jak twoja mama zareagowała? - zapytałam.
- Była bardzo szczęśliwa gdy powiedziałem, że nie przyjadę sam tylko z tobą. - odpowiedział.
- Wpadłam na pewien pomysł. Tylko nie wiem czy się zgodzisz. - oznajmiłam bawiąc się długopisem.
- Zależy o co chodzi i czy mam się bać. - oznajmił z lekkim niepokojem.
- Pomyślałam, że pierwszy dzień świąt możemy spędzić u twoich rodziców a drugi u moich rodziców. - wyjaśniłam.
- Jeśli twoi rodzice nie mają nic przeciwko temu to w poniedziałek możemy do nich jechać - odpowiedział.
- A po co czekać? Jedźmy od razu - zaproponowałam.
- Dobra. Tylko po drodze wstąpimy do mojego mieszkania po parę rzeczy. - odpowiedział.
- Jasne - uśmiechnęłam się i poszłam do sypialni by spakować kilka rzeczy, które mogą mi się przydać.
Po godzinie byliśmy pod domen rodziców Kuby. Wyjęliśmy nasze bagaże. Gdy przeszliśmy przez bramę to do nas podbiegły dwa bernardyny.
- Cześć, Borys, cześć, Puszka. - pogłaskał oby dwa psy, a potem poszliśmy dalej. Weszliśmy po schodach i Kuba zapukał do drzwi. Po chwili drzwi otworzyła starsza kobieta.
- Dzień dobry, mamo. - powiedział Kuba przytulając kobietę.
- Kubuś synku, witaj. - kobieta odwzajemniła uścisk. - A kim jest ta urocza dama obok ciebie.
- To moja dziewczyna. - przedstawił mnie.
- Dzień dobry. Natalia Nowak. - przedstawiłam sie podając rękę.
- Witaj, dziecko. Aniela Roguz. Miło cię gościć w naszych progach. - przytuliła mnie kobieta. -Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mój syn znalazł sobie wreszcie dziewczynę. Wejdźcie, dzieci. - zaprosiła nas do środka.
Weszliśmy do środka. Dom był ślicznie urządzony. Siedzieliśmy w pokoju.
- Andrzej, zobacz jaką piękną dziewczynę znalazł sobie nasz syn.
Do pokoju wszedł straszy mężczyzna. Widać, że niezbyt mnie lubi.
- Wcale nie jest w jego typie. - odpowiedział straszy mężczyzna z przekąsem.
- Tato! - skarcił ojca Kuba.
- Co tato? Co tato? Wcale nie pasujecie do siebie! Już lepsza dla ciebie była Asia niż ona! - niemal krzyknął pan Andrzej.
- Przepraszam. - zrobiło mi się przykro i wyszłam.
- Natalia, zaczekaj! Dzięki, tato. - słyszałam słowa mojego chłopaka.
Poszłam za dom gdzie stała ławka, na której usiadłam i dałam upust swoim emocjom. Po kilku minutach znalazł się przy mnie Kuba.
- Natalia, nie przejmuj się ojcem. On taki jest. - przytulił mnie.
- Widać, że twój ojciec mnie nie lubi. - odpowiedziałam ze łzami w oczach.
- Ojciec zawsze chciał kierować moim życiem. Nawet wtedy gdy miałem wybierać szkołę. Chciał abym poszedł na medycynę ale ja wolałem szkołę policyjną. - wyjaśnił. - Chodź, wracamy do środka. Napijemy się kawy, zjemy ciasto, które upiekła moja mama. - powiedział.
- A twój tata? - zapytałam.
- Nie przejmuj się nim. - oznajmił. - I uśmiechnij się. Mój tata jak cię lepiej pozna to cię polubi. - uśmiechnął się.
- Oby. Chociaż nie sądzę, że to się stanie. - oznajmiłam.
Wstaliśmy z ławki i poszliśmy do pokoju, w którym wcześniej siedzieliśmy. Na stole stało ciasto i kawa.
- Natalko, przepraszam Cię za Andrzeja. On jest specyficznym człowiekiem. Wstyd mi za niego. - wyjaśniła pani Aniela.
- Nie ma pani za co przepraszać, pani Anielo. Rozumiem, że pan Andrzej mnie nie lubi. Ma do tego prawo. - oznajmiłam.
- Siadajcie dzieci. Mam nadzieję Natalko, że lubisz jabłecznik. To Kuby ulubione ciasto. - oznajmiła kobieta z uśmiechem.
- Jesteśmy, mamo! - usłyszałam męski głos dochodzący z korytarza.
- To Piotr z żoną i dziećmi przyjechali. Przeprosze was na chwilę. - pani Aniela wstała od stołu i poszła do korytarza.
- Piotrek to mój straszy brat. Dzięki nas 5 lat różnicy. - wyjaśnił Kuba.
Po chwili do pokoju wszedł wysoki brunet, prawie identyczny jak Kuba, wysoka brunetka i dwóch chłopców.
- No witaj, brat. Widzę, że w końcu znalazłeś sobie dziewczynę. - powiedział Piotr do Kuby.
- No tak się złożyło, że znalazłem. - odpowiedział z uśmiechem.
Piotr podszedł do mnie.
- Piotr Roguz. Miło mi. - oznajmił z uśmiechem wyciągając rękę na przywitanie.
- Natalia Nowak. - uścisnęłam rękę.
- To moja żona - Edyta i nasi dwaj synowie - Igor i Olek.
- Miło mi was poznać. - powiedziałam z uśmiechem.
Tak w rodzinnej atmosferze spędziliśmy Wielką Sobotę. I chyba tata Kuby trochę sie do mnie przekonał.
Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych,
przepełnionych wiarą, nadzieją i miłością.
Radosnego, wiosennego nastroju,
serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół
oraz wesołego "Alleluja".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top