Rozdział 5
Kilka dni później przed przyjazdem na komendę postanowiłam zajrzeć do Kuby. Chciałam z nim porozmawiać o sytuacji, która miała miejsce kilka dni wcześniej. Kupiłam dwie drożdżówki, które zjedlibyśmy na komendzie. Podeszłam do drzwi jego mieszkania i zapukałam.
- Tylko się ubierz - powiedziałam, a potem lekko się uśmiechnęłam.
Po chwili usłyszałam trzask klucza w zamku. Drzwi zaczęły się otwierać.
- Niespodzianka - powiedziałam, pokazując torbę z drożdżówkami.
Ogarnęło mnie wielkie zdziwienie gdy zamiast Kuby w drzwiach ujrzałam Natasze w męskiej koszuli.
- Cześć, Natalia - powiedziała do mnie uśmiechając się.
- Cześć.
- Wchodź. Kuba bierze prysznic.
- Znaczy, wiesz co? Nie. Ja akurat przejeżdżałam tutaj, byłam w urzędzie i sie okazało, że otwierają dopiero o 9.
- No chyba się nie będziesz przede mną tłumaczyć. Wskakuj.
- Wiesz co? To ja może skocze po jeszcze jedną drożdżówke bo kupiłam tylko dwie.
- Wchodź, poradzimy sobie.
Weszłam do mieszkania i usiadłam na kanapie.
- Natasza, wiesz ja nie chciałabym przeszkadzać.
- Nie, no co ty. Dobrze, że przyszłaś. Zobacz, przygotowałam takie śniadanie, że chyba sami tego nie zjemy. Siadaj. Co u ciebie?
- No co u mnie? Praca cały czas. A u ciebie?
- Daj spokój. Już nawet nie mam siły tego wszystkiego powtarzać. Kuba ci wszystkie powie.
Po chwili zauważyłam Kubę, który był owinięty w ręcznik.
- Cześć, Natalia. Co ty tu robisz?
- Byłam w urzędzie, w pobliżu ale okazało się, że otwierają o 9.
- To może jak jesteś to zjesz z nami śniadanie, co?
- A propo śniadania. Co to za strój? Proszę się szybko ubrać. - powiedziała Natasza lekko uderzając go ściereczką.
- Nawet we własnym domu człowiek nie może się czuć swobodnie. - powiedział śmiejąc sie - Dobra. Trzymaj, klucze i pamiętaj, żeby zawsze zamykać na górny zamek.
- A klucze do śmietnika?
- To te. Tutaj są przypięte.. Gdybyś czegoś nie wiedziała to dzwoń.
- Ok. Kuba, a której będziesz wolny?
- Wiesz co? Nie wiem. Mamy dzisiaj trochę roboty z Natalią. Dobra, ubieram sie, jemy śniadanie i uciekamy. Tak, Natalia?
- No...tak.
Kuba poszedł się ubrać, a ja zostałam sama z Nataszą.
- Kawa czy herbata? - zapytała mnie Natasza.
- Nie, dzięki. Już piłam.
Po śniadaniu wyszłam z Kubą z jego mieszkania. Byłam nim bardzo rozczarowana. Kilka dni temu chciał mnie pocałować, mówił że mnie kocha. A teraz spotyka sie z Nataszą? Nic z tego nie rozumiem.
- Natalia, zaczekaj! Ja wiem jak to wygląda, ale to nie tak jak myślisz. - złapał mnie za nadgarstek. - Mnie z Nataszą nic nie łączy.
- Jej dzisiejszy strój na co innego wskazywał.
- Natasza u mnie mieszka, bo ostatnio w jej mieszkaniu ktoś próbował ją zaatakować i boi się tam wracać.
- To dlaczego z tym zgłosiła się do ciebie? Ja znam ją dłużej od ciebie.
- Skąd mam wiedzieć? Przyszła wieczorem cała rozstzęsiona, spytała czy może u mnie trochę pomieszkać i zgodziłem się.
- Na pewno nic was nie łączy poza przyjaźnią?
- Nic a nic. Ona u mnie tylko mieszka. A co? Jesteś o mnie zazdrosna?
- Od razu zazdrosna. Ja po prostu martwię się o mojego partnera. - uśmiechnęłam się.
- Mhm, jasne. Dobra, wsiadaj.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na komendę. Na komendzie nie działo sie nic ciekawego. Cały dzień wypełnialiśmy raporty. Po wypełnieniu ostatniego raportu zaczęłam kierować się do wyjścia.
- Natalia! Poczekaj chwilę! - krzyknął za mną Kuba.
- O co chodzi? - zapytałam, odwracając się w jego stronę.
- Podrzucić Cię? - zapytał, jednocześnie uśmiechając sie.
- Jasne. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Wyszliśmy z komendy i wsiedliśmy do jego samochodu. Po 15 minutach zaparkował pod moim blokiem.
- Wejdziesz na górę? - zapytałam, opierając sie o samochód.
- Jasne. - wysiadł z samochodu i go zamknął pilotem na kluczach.
Po wejściu do mojego mieszkania przywitała nas wesołe szczekanie Miśka. Dałam mu wody i karmę. W sumie było dopiero po południu więc postanowiłam wziąć Miśka na spacer.
- Kuba, weźmy Miśka na spacer. Dawno nigdzie nie był. - powiedziałam, biorąc jednocześnie smycz mojego psa.
- Jasne. Chodźmy do parku. Tam go wypuścisz i będzie mógł pobiegać. - oznajmił posyłąc mi swój uśmiech, który odwzajemniłam.
- Misiek! Spacer! - zawołałam mojego psa, który od razu pojawił się przede mną. Zapięłam mu smycz i wyszliśmy z mieszkania.
Po 40 minutach byliśmy w parku. Odpięłam mu smycz, żeby mógł pobiegać. A sama z Kubą usiadłam na ławce.
- Natalia, chciałem cię przeprosić. - oznajmił ze skruchą w głosie.
- Za co? - zapytałam, patrząc na niego nie wiedząc o co chodzi.
- Za tą sytuację w moim mieszkaniu kilka dni temu. Chodzi o ten pocałunek. - zaczął wyjaśniać. - Ale chciałbym żebyś wiedziała, że bardzo mi na tobie zależy.
- Kuba, wiesz dobrze, że...po rozstaniu z Łukaszem boję sie zaufać jakiemukolwiek mężczyźnie. Boje się angażować w nowy związek, ponieważ boję sie, że mnie skrzywdzisz jak Łukasz. - wyjaśniłam mu.
- Natalia - położył swoją dłoń na mojej - A może czas przełamać strach i przekroczyć granice naszej przyjaźni i dać szanse naszej miłości, którą wiem, że do mnie czujesz tak samo jak ja do ciebie.
- Kuba, wiesz, że masz rację. Ale ja po prostu potrzebuje czasu, żeby móc przekroczyć granice przyjaźni. Daj mi czas, proszę Cię. - oznajmiłam błagalnie.
- Jasne. Dam ci tyle czasu ile potrzeba. - powiedział, patrząc na mnie.
Po 20 minutach przybiegł do nas Misiek, któremu zapięłam i wróciliśmy. Pod moim blokiem Kuba pocałował mnie w policzek i odszedł w stronę swojego samochodu, do którego wsiadł. Pomachał mi z samochodu i odjechał. Ja weszłam do mieszkania i nakarmiłam mojego psa. Na stole w salonie zobaczyłam kopertę. Otworzyłam ją, a z koperty wysypały się moje zdjęcia z Kubą z parku i spod bloku.
- Ktoś nas śledził. - powiedziałam do siebie przeglądając zdjęcia. W kopercie znajdował się jeszcze list, a jego treść była następująco:
Jesteś moja, rozumiesz? Nie pozwolę, żeby jakiś inny facet zajął moje miejsce przy tobie. Albo przestaniesz sie spotykać z Roguzem, albo stracisz tych których kochasz. To nie są żarty! Pilnuj sie!
List nie był podpisany, ale byłam niemal pewna, że Łukasz go napisał, ponieważ obiecał, że będzie próbował mnie odzyskać. Nie będę o tych listach mówić Kubie, ale również n ie przestanę sie z nim spotykać,, ponieważ za bardzo mi na nim zależy. Przez resztę dnia rozważałam wszystkie "za" i "przeciw" mojemu związkowi z Kubą. Większość przemawiała "za". Ale potrzebuje czasu by móc przekroczyć granice naszej przyjaźni. Chce z nim być i wiem, że on że mną też. Z jednej strony obawiam sie kolejnego zranienia, a z drugiej strony moje serce podpowiada mi, żeby dać Kubie szanse. Jak to mówią: "Serce nie sługa".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top