Rozdział 24

Byliśmy z Mają na badaniach i okazało się, że Maja jest chora i potrzebuje natychmiastowej operacji. Dobrze, że Artur miał odłóżone trochę pieniędzy. Po kilku dniach odbyła się operacja Mai. Czekaliśmy z Arturem pod blokiem operacyjnym. Ja chodziłam zdenerwowana i nie mogłam sobie znaleźć miejsca

- Natalia, usiądź. Maja na pewno jest silna i wyjdzie z tego. Usiądź - powiedział Artur który próbował mnie uspokoić

- Artur, jak ja mam być spokojna skoro operują moją córkę - rzuciłam w jego stronę

- Będzie dobrze, zobaczysz - przytulił mnie

Po kilku minutach wyszedł lekarz, do którego natychmiast podeszłam

- Co z nią? - spytałam z lekkim niepokojem w głosie

- Proszę się nie martwić. Z małą jest wszystko w porządku. Być może jutro będzie mogła już wrócić do domu - powiedział lekarz posyłając nam uśmiech

Po kilku dniach wyszliśmy ze szpitala. Byliśmy z Mają na spacerze po Warszawie. Oczywiście Artur nam towarzyszył. Chodziliśmy najpierw po mieście, a potem poszliśmy do parku. Po godzinnym spacerze wróciliśmy do domku w Piasecznie. Artur wziął małą, która spała w nosidełku, a zaraz potem wysiadłam ja. Był późny wieczór. Artur musiał jechać do pracy.
Wziął Maje na ręce

- Tatuś musi iść do pracy, wiesz? Kiedy wrócę to pewnie będziesz już smacznie spała - mówił do Mai, patrząc na nią

- Wcale nie wiadomo. Ostatniej nocy przecież oczka nie zmrużyła pocałowałam ją w czółko

- Weźmiesz ją? - spytał, podając mi ją

- Mhm. Chodź, aniołeczku - wzięłam Maje od Artura, nucąc jej kołysanke by zasnęła

Artur wziął walizkę, pocałował mnie w policzek i wyszedł. Maja spała, więc włożyłam ją do łóżeczka. Po chwili ktoś zapukał

- Wiedziałam, że czegoś zapomniałeś -  powiedziałam, ruszając do drzwi. Otworzyłam je, ale zamiast Artura zobaczyłam w nich Kubę - Co ty tutaj robisz?

- Musimy pogadać - rzucił, wchodząc do środka

- Nie mamy o czym - rzuciłam w jego stronę

- Natalia, widziałem Cię na spacerze. To nasze dziecko, prawda? - spytał

- Tak, nasze dziecko - rzuciłam

- Chłopczyk czy dziewczynka? - spytał ze łzami w oczach

- Dziewczynka, Maja - rzuciłam w jego stronę

- Natalia, mamy córeczke - patrzył na mnie z uśmiechem

- Co ty tutaj robisz? - usłyszeliśmy głos Artura, który chwycił Kubę i chciał go wypchnąć z domu

- Artur, nie! Artur - krzyknęłam, lecz po chwili zobaczyłam że Kuba się przewrócił i uderzył głową w schody - Kuba? Kuba? - zaczęłam go lekko klepać po twarzy, bo nie otwierał oczu, ale po chwili je otworzył i zaczął wstawać

- Zabieraj się stąd! - zaczął szarpać Kubę

- Artur, co ty robisz? Mogłeś go zabić - stanęłam między nimi

- Wyjdziesz sam czy mam Ci pomóc - rzucił ostro w Kuby stronę

- No, spróbuj - zaczął go prowokować

- Artur jesteś podłym kłamcą - spojrzałam na niego

- Ja? Chyba nie dałaś się nabrać na te jego bajeczki, co? - rzucił ostro w moją stronę

- Wyjdźcie stąd - rzuciłam ze łzami w oczach

- Słyszałeś co się do ciebie mówi? - chwycił Artur, Kubę za kurtkę - Wynoś się!

- Nie wyjdę stąd do momentu aż nie usłyszę całej prawdy - powiedział Kuba, ale po chwili w pomieszczeniu rozległ się płacz Mai

- Proszę was, wyjdźcie z mojego domu! I to już! Obydwaj! - wypchnęłam Artura i Kube za drzwi i poszłam do Mai. Po kilku minutach usłyszałam odgłosy bójki na zewnątrz. Wyszłam, by zobaczyć co się dzieje. Zobaczyłam, że to Kuba z Arturem się biją. Wróciłam prędko do domu po telefon. Wykręciłam numer alarmowy

- Halo? Tu Natalia Nowak, dzwonię z Piaseczna. Przed moim domem jest bójka. Słoneczna 34 - powiedziałam do operatora 112, który przyjął moje zgłoszenie

Po około 20 minutach przyjechał radiowóz, który rozdzielił Artura i Kubę.

- Co tu się dzieje? - spytał jeden z policjantów

- Napadł na mnie. Wtargnął do mojego domu. Musiałem bronić narzeczonej i dziecka, bo Artur przed wizytą w szpitalu oświadczył mi się, a ja te oświadczyny niechętnie przyjęłam

- Nie kłam! - Kuba zaczął się wyrywać tutejszemu patrolowi

Siłą zaciągneli go do radiowozu i zawieźli na tutejszy komisariat

Ja całą noc nie spałam, bo opiekowałam się Mają. Rano poszedł do mnie Artur. Maja nie spała przez resztę nocy.

- Daj mi ją. Nie spałaś całą noc,pozwól sobie pomóc. Natalia, do cholery no! - krzyknął

- Nie krzycz przy dziecku - upomniałam go

- To porozmawiaj ze mną chociaż - nalegał

Odłożyłam Maje do łóżeczka i spojrzałam na niego zimnym wzrokiem

- O czym? O tym że jesteś manipulatorem? I okłmałeś mnie i Kubę? - spytałam zła, chciałam wyjść z pokoju, ale Artur zastawił mi wejście - Ja już znam twoje mechanizmy Artur. Nic się nie zmieniłeś. Policji powiedziałeś, że to Kuba się na ciebie rzucił? Przecież dobrze wiemy, że było inaczej, to się mogło źle skończyć. O Boże.. Artur - miałam łzy w oczach - Ty naprawdę powiedziałeś Kubie, że jego dziecko nie żyje? - spytałam że łzami

- Tak, i gdybym musiał zrobiłbym to raz jeszcze. Bo dla ciebie, dla was, dla dobra twojego i Mai jestem gotów na wszystko - wyszłam z pokoju do salonu zajmując się składaniem ubranek Mai

Popołudniu nadal składałam ubranka Mai. Poczułam ręce Artura na swoich ramionach. Wzięłam kilka ubranek Mai i zła usiadłam na kanapie

- Natalia... - westchnął - Natalia, zrozum musiałem go okłamać. Inaczej nigdy nie dałby ci spokoju

- Artur, ale przede wszystkim okłmałeś mnie! I z zimna krwią wmawiałeś mi, że Kuba o wszystkim wie i nic go to nie obchodzi! - krzyknęłam zła w jego  stronę, idąc w stronę stołu

- Tak, bo bałem się, że spotkasz się z nim i powiesz mu prawdę a to byłby cholerny błąd. On mógłby cię skrzywdzić, Natalia. Natalia, próbowałem Cię tylko przed nim chronić. Ten facet nic do ciebie czuje. Wścieka się, tak. Ale tylko dlatego, że to jest kwestia jego chorej ambicji. Myślisz, że gdyby chciał się z tobą skontaktować to udałoby mi się go powstrzymać? Natalia, on nawet nie próbował. To co zrobiłem było mu cholernie na rękę - wyjaśnił, próbując położyć mi ręce na ramionach

- Zostaw mnie! - poszłam w stonę kanapy, chowając twarz w dłoniach

- Wciąż jesteśmy rodziną: ja, ty i Maja. Formalnie to ja jestem ojcem Mai. Sama to oficjalnie potwierdziłaś i nic już tego nie zmieni. Pomyśl o tym i błagam cię raz na zawsze zamknijmy temat Kuby. Tak będzie najlepiej dla wszystkich - wyjaśnił

Późnym popołudniem siedzieliśmy przy stole. Artur podał mi kubek

- Wypij, to melisa. I nie dręcz się już. Wszystko się jakoś ułoży, zobaczysz. A może spróbuj położyć się i zdremnąć póki mała śpi, co? Wiem, że Kuba teraz się wścieka i rzuca, ale on sobie to przemyśli i w końcu odpuści

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Chciałam je otworzyć, ale Artur stanął przed nimi

- Natalia. Natalia, otwórz! - usłyszeliśmy głos Kuby - Nie odejdę stąd póki mi nie otworzysz, słyszysz? Natalia... - Artur wyszedł na zewnątrz, a ja zaczęłam się denerwować. Zacząłem patrzeć w okno. Na ławce siedział Kuba.

- Natalia, proszę Cię zostaw go. - powiedział patrząc na mnie

- On nie odpuści - skierowałam się w stronę drzwi - Ja muszę z nim porozmawiać

- Poczekaj. Porozmawiamy z nim razem - zaproponował

- Nie. Ja sama - rzuciłam

- I co mu powiesz? - spytał

Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Wyszłam na zewnątrz, spojrzałam na niego ale szybko odwróciłam wzrok, więc chyba zrozumiał, że może wejść. Usiedliśmy przy stole

- Gdzie jest Maja? Mogę ją zobaczyć? - spytał

- Nie - rzuciłam

- Natalia, to jest nasza córka

- Nie. Maja ma już ojca. I jej ojcem jest Artur. Ma pełną rodzinę i nie będę jej tej rodziny rozbijać. To...nasze stanowisko - moje i Artura

- Twoje i Artura? Natalia, ty masz świadomość z kim się zadajesz? Ten facet to psychol - rzucił

- Dość! Nie będę tego słuchać! - podniosłam głos

- Dlatego nie chcesz znać prawdy? - spytał - Ja się dopiero wczoraj dowiedziałem, że mam córkę. Ktoś miał złą wolę i... - nie dokończył bo mu przerwałam

- Nie ktoś tylko ty! Ty nas nie chciałeś! - krzyknęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy - Odrzuciłeś mnie i Maje. A ja ci dawałam dużo szans i żadnej nie wykorzystałeś.

- Wiem - rzucił ze skruchą - Nawet nie wiesz jak cie przepraszam, Natalia - widać było, że mu przykro

- Kuba, nie przepraszaj już teraz. Już jest za późno. Twoje przeprosiny nie mają już żadnego znaczenia. Ty sam zniszczyłeś list. Napisałam ci, że jestem w ciąży. A później wielokrotnie próbowałam się z tobą skontaktować, żeby powiedzieć Ci powiedzieć, że nasza córka jest chora. Ale nie byłeś zainteresowany. I to Artur zebrał pieniądze na operację naszej...mojej córki. Nawet nie wiedzieliśmy czy przeżyje - wytłumaczyłam

- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie - spojrzał na mnie ze smutkiem, a w jego oczach były łzy - To był po prostu strasznie, strasznie pechowy zbieg okoliczności - wyjaśnił, a ja zaczęłam płakać

- Nie. Mnie to już nie obchodzi, Kuba. Za późno. Dla mnie..ojcem Mai jest Artur. I musisz się z tym pogodzić. - zakryłam oczy dłonią - Im wcześniej to  zrozumiesz i przyswoisz tym będzie lepiej dla wszystkich - spojrzałam na niego, a na jego policzkach były łzy

- Powinieneś już iść - powiedział Artur - Słyszysz?

- To nie jest tak jak myślisz. Udowodnie Ci to - wstał od stołu i wyszedł, a ja zaczęłam rzewnie płakać

- Już, już dobrze. Już dobrze. Już po wszystkim - Artur głaskał mnie po włosach.

Bałam się tego, że Kuba będzie nas nachodzić by widywać się z Mają.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top