Rozdział 36
Od kilku godzin próbuję skontaktować się z Mileną, ale bez skutku. Pomyślałam sobie, że skoro jest dorosła to niech sobie radzi sama. Ja miałam teraz inne rzeczy na głowie. Jedną z nich było przygotowania do mojego ślubu z Kubą. Pierwszą rzeczą jaką pomyślałam związaną ze ślubem była suknia ślubna, w której pójdę do ołtarza. Mam zamiar poprosić dziewczyny z komendy by po pracy poszły ze mną do salonu sukień ślubnych i pomogły mi wybrać
Służba mi się dzisiaj strasznie dłużyła. Gdy na zegarze wybiła upragniona 17 zaczęłam się zbierać bo dziewczyny na pewno już na mnie czekały. Zobaczyłam Kubę
- Kubuś - zatrzymałam go
- No co tam skarbie? - spytał, gdy się odwrócił
- Dzisiaj wrócę trochę później do domu bo z dziewczynami idę po suknie ślubną - uśmiechnęłam się
- No dobrze, skarbie. Mam nadzieje, że znajdziesz idealną na swój ślub - uśmiechnął się i mnie pocałował
- Na nasz ślub, kochanie - uśmiechnęłam się
- Tak. Na nasz ślub - też się uśmiechnął
- Musze lecieć bo dziewczyny pewnie na mnie czekają - dałam mu buziaka i zeszłam na dół, gdzie stały Aneta, Majka, Danka i Lena
- No nareszcie. Ile można na ciebie czekać - uśmiechnęła się do mnie Aneta
- Przepraszam, ale musiałam uprzedzić Kubę, że wrócę później do domu - wyjaśniłam
- Dobra. Chodźmy już bo nie mamy za dużo czasu. A późno jest - powiedziała Maja
Ruszyliśmy w stronę Mokotowa gdzie znajdował się salon sukni ślubnych. W środku znajdowało się wiele pięknych sukni ślubnych. Zaczęłyśmy się rozglądać się za idealną suknią na mój ślub, ale nie wiedziałam którą. Z pomocą przyszła mi ekspedientka
- Mogę w czymś pomóc? - zapytała ekspedientka, stając obok mnie
- Szukam idealnej sukni na mój ślub - przyjrzała mi się
- Mam dla pani idealną. Zapraszam za mną - powiedziała po chwili namysłu, prowadząc mnie do jednej z alejek
Po kilku minutach zauważyłam idealną suknie dla mnie. Była taka jak chciałam. Kupiłam ją. Pokazałam ją dziewczynom. Były zachwycone
- Na pewno będziesz pięknie wyglądać w tej sukni - stwierdziły wszystkie dziewczyny
Poprosiłam Anete, by u niej była moja suknia, ponieważ bałam się, żeby Kuba jej nie zobaczył przed ślubem. Przecież wiadomo, że gdy Pan młody zobaczy pannę młodą przed ślubem to będzie nieszczęście. Około godziny później byłam w domu. Zaczęłam szukać Kuby, ale zobaczyłam kartkę
"Kochanie, wrócę później. Nie czekaj na mnie z kolacją, bo wrócę bardzo późno. Kocham Cie. Kuba"
Uśmiechnęłam się do siebie. Poszłam się wykąpać i zajrzałam do dziewczynek, które niedawno przywiozła mama. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Miałam taki sen:
Szłam przez Kościół w stronę wyjścia razem z Kubą pod ramię. Za nami szli Aneta i Stefan jako nasi świadkowie. Gdy pocałowałam mojego męża, przed nami stanął Wojtek z bronią w ręku. Broń była wymierzona w naszą stronę. Gdy tylko zdążyłam się zorientować Wojtek strzelił w Kubę. Kuba osunął się na ziemię z raną postrzałową. Cały czas płakałam. Uklękłam przy ciele mojego męża, płacząc
- Nie umieraj! Nie umieraj! - krzyczałam we śnie
Obudziłam się zlana potem. Było jasno, więc było rano
- Kuba? Kuba? - krzyczałam spanikowana, który po chwili pojawił się z Mają na rękach
- Natalia? - usiadł obok mnie - Wszystko dobrze, kochanie? - spytał, odgarniając kosmyk włosów
- Miałam zły sen. Śnił mi się dzień naszego ślubu. Wszystko było dobrze, gdy wyszliśmy z kościoła to przed nami pojawił się Wojtek z bronią w ręku. Broń była skierowana w moją stronę, ale po chwili strzelił w ciebie. Ty upadłeś, a ja zaczęłam płakać i błagać, żebyś nie umierał - opowiedziałam swój sen, a mój narzeczony mnie przytulił
- Natalia, miałem Ci to zaproponować później, ale widać że bez tego nie poradzisz sobie - zaczął zagadkowo
- Ale o co chodzi? Bo nie za bardzo rozumiem - spojrzałam na niego
- Myślę, że na jakiś czas powinniśmy się przenieść do moich rodziców pod miasto. Odpoczniesz, wyciszysz się. Tobie, dziewczynom i mnie taki wyjazd dobrze zrobi. A przy okazji możemy zacząć pomału przygotowania do ślubu, naszego ślubu - uśmiechnął sie
Pomyślałam sobie, że taki wyjazd naprawdę dobrze mi zrobi. Postanowiliśmy się spakować i pojechać od razu do rodziców Kuby pod Warszawe. Spakowaliśmy się i dziewczynki i ruszyliśmy w drogę pod Warszawe. W trakcie drogi musiałam zasnąć. Obudziło mnie gładzenie po policzku
- Już jesteśmy? - spytałam zaspana
- Spałaś całą drogę - uśmiechnął się, wysiadając z samochodu, co ja też zrobiłam. Odpięłam najpierw Zosie i Gabrysie, a na końcu Maje, którą wzięłam na ręce. Wyjęliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy w stronę domu rodziców. Kuba zapukał i po chwili drzwi otworzyła nam mama
- Natalka, Kuba. Witajcie dzieci - uśmiechnęła się pani Aniela, przytulając każdego z nas po kolei - I są też moje ukochane wnuczki. Wejdźcie do środka - uśmiechnęła się i wpuściła nas do środka
Weszliśmy do środka. Nigdzie nie było ojca Kuby.
- A gdzie jest ojciec? - spytał Kuba, siadając na kanapie
- Na starość otworzył lombard razem z sąsiadem - Kazimierzem - spojrzała na nas ciepłym wzrokiem - Nawet nie wiecie jak miło się na was patrzy dzieci. Od razu widać, że kochacie się - uśmiechnęła się w naszą stronę na co Kuba objął mnie ramieniem, przytulił do siebie i pocałował
- Kocham Natalie i zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa. Nie pozwolę nikomu jej skrzywdzić. Zbyt mi na niej zależy - uśmiechnął się
- Ja też bardzo kocham Kubę i nie pozwolę, żeby ktokolwiek zniszczył nasze szczęście - uśmiechnęłam się, wtulając w cialo Kuby
- A jak ze ślubem? - spytała mama, patrząc na nas
- Suknia ślubna jest już zakupiona. A resztę musimy zacząć powoli przygotowywać - spojrzałam
- Natalko, pomożesz mi przynieść herbatę i ciasto? - spytała mama, wstając
- Oczywiście, że tak - wstałam z kanapy i poszłam z nią do kuchnu
Mama zrobiła herbaty, a ja pokroiłam ciasto i nałożyłam na talerz. Wzięłam talerz i zaniosłam do pokoju gdzie siedział Kuba. Po chwili pojawiła się mama Kuby z tacą, na której stały trzy filiżanki herbaty
- Natalko, a może lepiej byłoby gdybyście wzięli ślub u nas w kościele, który jest niedaleko? - spytała mama
- Jeśli byłaby taka możliwość to bardzo chętnie. Będę bardzo wdzięczna - upiłam łyk herbaty
- A tobie synku? Jak podoba się ten pomysł? - spojrzała na Kubę
- Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Fajnie byłoby go zrealizować - uśmiechnął się do swojej mamy - Jutro tam pojedziemy i zobaczymy jak to wygląda
- Dobrze, dzieci. Najważniejsze, byście w ten dzień byli razem - patrzyła na nas ciepłym wzrokiem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top