Rozdział 8
Następny dzień
Natalia
Wstałam o godzinie 6.45. Odsłoniłam zasłony w pokoju i przeciągnęłam sie.
Na: Pierwszy dzień w nowej pracy.
Poszłam do łazienki i wykonałam poranną rutynę. Po wykonaniu rutyny poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na kawe i zrobiłam sobie kanapke z pomidorem. Woda zagotowała sie. Zalałam sobie kawę. Zjadłam kanapkę i wypiłam kawę. Do kuchni przybiegła Wiktoria.
Wi: Mama!
Na: Cześć, kochanie. Wyspałaś sie?
Wi: Tak. I to bardzo. A ty do pracy?
Na: Tak.
Wi: I znowu muszę jechać do cioci Anety.
Na: Nie, kochanie. Dzisiaj pojedziesz do przedszkola do którego Cie zapisałam. Cieszysz sie?
Wi: Tak!
Na: To chodź. Ubierzemy cie, zjesz śniadanko i pojedziesz do przedszkola.
Poszłam z nią do jej pokoju by ją ubrać w czarne spodnie i różową bluzkę.
Na: Chcesz śniadanko?
Wi: W przedszkolu zjem.
Na: Dobra, to leć założyć buciki ja zaraz też przyjdę.
Pobiegła do korytarza, a ja poszłam do salonu po klucze do samochodu i od mieszkania. W tym samym momencie zadzownił dzwonek do drzwi.
Na: Kogo niesie?
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Po drugiej stronie zauważyłam Wiktora. Chciałam zamknąć, ale on zastawił je nogą.
Na: Wiktor, ja nie mam czasu, spieszę sie do pracy i....
Nie mogłam dokończyć zdania, ponieważ Wiktor zamknął moje usta pocałunkiem. Na początku próbowałam protestować, ale potem zaczęłam oddawać pocałunek. Chwilę potem zorientowałam sie, że Wiktoria nas obserwuje. Oderwałam sie od Wiktora.
Na: Wiktor, Wiktoria nas obserwuje.
Wik: Natalia, ja nadal Cie kocham i chce być z Tobą. Chce być ojcem tego dziecka. Chce stworzyć prawdziwą rodzinę dla tego dziecka.
Na: Wiktor, rozmawialiśmy już na ten temat. Prosze Cie, nie utrudniaj.
Spojrzałam na zegarek.
Na: Wiktoria, gotowa?
Wi: Tak.
Wik: Natalia, ale...
Na: Jak skończe pracę to zadzwonię. A teraz wychodź, bo ja zaraz muszę jechać do pracy, a jeszcze Wiktorie muszę zawieźć do przedszkola. A ty chyba masz dyżur, prawda?
Wik: Tak, mam. Ale obiecujesz, że zadzwonisz?
Na: Obiecuje.
Wyszliśmy z mieszkania. Zamknęłam drzwi do mieszkania i zeszłam z Wiktorią do samochodu. Po 10 minutach byłam pod przedszkolem. Zaprowadziłam moją córke do przedszkola.
Na: Kochanie, odbierze Cie ciocia Aneta, dobrze?
Wi: Dobrze.
Zaprowadziłam ją na sale, a potem sama pojechałam na komendę.
Komenda
Na komende dotarłam 10 minut przed ósmą. Skierowałam się do gabinetu naczelnika. Zapukałam.
Pi: Proszę.
Na: Dzień Dobry, szefie.
Pi: Witaj, Natalia. Gotowa na pierwszy dzień?
Na: Jestem zwarta i gotowa do pracy, szefie.
Pi: To dobrze.
Z szuflady biurka wyjął broń, odznakę i kajdanki.
Pi: Witaj w Wydziale Kryminalnym. Twoim partnerem będzie Kuba Roguz.
Na: O, to fajnie.
Pi: Znacie sie?
Na: Tak.
Pi: To dobrze. To idź do waszego gabinetu. Korytarzem prosto i na końcu w lewo. Tam będzie już na ciebie czekał.
Wzięłam moje służbowe rzeczy i poszłam drogą, którą wskazał mi Zarębski. Kuba siedział przy biurku i pisał raporty.
Na: Cześć, Kuba.
Ku: Cześć. *odpowiedział nie patrząc na mnie*
Zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy na biurku. Nie zabrakło zdjęcia Wiktorii i Wiktora. Kuba podszedł do mojego biurka i wziął zdjęcie Wiktorii.
Ku: Mała właścicielka Pana Misia.
Na: Przestań, Kuba. Pan Misiu to jest jej ulubiona maskotka. Bez niego nawet sie z domu nie ruszy. Zawsze ma go przy sobie. Nawet dzisiaj do przedszkola go zabrała.
Ku: Nigdy sie z nim nie rozstaje?
Na: Nigdy.
Ku: Z czasem jej minie.
Na: Wiem. Z wiekiem to minie.
Do gabinetu wszedł łysy mężczyzna. Nie wierzyłam, że go widzę.
Na: Stefan?
St: Natalia? Kopę lat.
Przytuliłam go.
Ku: To wy sie znacie?
Na: No jasne. Razem do szkoły chodziliśmy. Praktycznie razem sie wychowaliśmy.
Ku: Ok, rozumiem.
Kilka godzin później
Kilka godzin pracy minęło nam na wypełnianiu papierów. Nadszedł czas końca pracy.
Na: Ja skończyłam. Wracam do domu. Cześć, Kuba.
Ku: Cześć.
Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z komendy. Przed komendą spotkałam Tomka.
Na: Czego chcesz?
To: Próbuje ratować nasze małżeństwo.
Na: Tomek, skąd wiedziałeś gdzie pracuje?
To: Mam swoje sposoby, kochanie.
Na: Nie mów tak do mnie.
To: Kochaniem, ja chce cie odzyskać.
Na: I co? Myślisz, że ja do ciebie wróce?
To: Oczywiście, że tak. Ty jesteś jak bumerang - zawsze wracasz.
Nie wytrzymałam. Uderzyłam go z pięści w twarz tak mocno, że upadł na ziemię.
Na: Dobrze Ci radzę - nie porównuj mnie do rzeczy bo spotka cie jeszcze coś gorszego.
To: Doniose na ciebie na policję.
Na: Nie musisz. Ja jestem z policji: starszy aspirant Natalia Nowak Wydział Kryminalny Warszawskiej Policji.
To: Zapłacisz za to, suko!
Wstał, otrzepał sie z ziemii, poszedł do swojego samochodu i odjechał. Przypomniało mi sie, że miałam spotkać sie z Wiktorem. Wyjęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer do Wiktora.
Rozmowa telefoniczna Natalii i Wiktora
Wik: Tak, słucham?
Na: Cześć. Obiecałam, że zadzwonię to dzwonię.
Wik: Natalia, to jak gdzie sie spotykamy?
Na: Może u Ciebie?
Wik: Ok. Za godzinę?
Na: Ok.
Wik: Do zobaczenia.
Na: Do zobaczenia.
Rozłączyłam sie. Pojechałam do mojego mieszkania, aby sie przygotować do spotkania z Wiktorem. Gdy weszłam do mieszkania Aneta bawiła sie z Wiktorią.
Na: Cześć.
An: Cześć.
Wi: Mama!
Na: Cześć, córeczko. Aneta, zostałabyś z nią? Ja jestem umówiona.
An: Ok. A z kim?
Na: Z Wiktorem. Chce sie ze mną spotkać.
An: Myślisz, że chce do ciebie wrócić?
Na: To na pewno. Myślisz, że powinnam dać mu szansę?
An: Kochana, rób tak jak Ci podpowiada serce. Słuchaj sie głosu serca.
Na: Dzięki, kochana.
Ubrałam taką sukienkę:
Po 20 minutach byłam już pod mieszkaniem Wiktora. Zapukałam do drzwi. Drzwi otworzył mi elegancko ubrany Wiktor.
Wik: Dobry wieczór, Natalia. Ślicznie wyglądasz.
Na: Dobry wieczór. Ty również.
Wik: Wejdź i rozgość sie.
Na: A co tak smakowicie pachnie?
Wik: Kolację dla nas zrobiłem.
Zaprowadził mnie do salonu, na którym było zrobione spaghetti, na stole stało wino i również stały świece. Wiktor odsunął mi krzesło.
Wik: Usiądź, proszę.
Usiadłam, po chwili on zrobił to samo. Zaczęliśmy jeść.
Wik: Smakuje Ci?
Na: Pyszne. To twój przepis?
Wik: Nie, to przepis po mojej mamie.
Na: Rozumiem.
Wik: Natalia, mi naprawdę bardzo zależy na Tobie i naszym dziecku. Dajmy sobie szansę. Spróbujmy chociaż.
Na: Wiktor, ja...
Przypomniały mi sie słowa Anety: "Słuchaj sie głosu serca".
Na: No dobrze. Strasznie tęskniłam.
On na te słowa wpił sie w moje usta. Zaczęliśmy sie całować jak szaleni. W naszych pocałunkach była wyrażona cała nasza tęsknota za drugą osobą. Kierowaliśmy na pobliską kanapę. Powoli zaczęłam odpinać guziki jego koszuli, a on odpinał suwak od mojej sukienki. Po chwili pozbył sie mojej sukienki, a ja jego koszuli. Stałam przed nim w samej bieliźnie. Zaczęłam odpinać pasek od jego spodni, które po chwili leżały gdzieś w kącie salonu. Pozbyliśmy sie również naszej bielizny. Nagle poczułam jak wchodzi we mnie. Po kilku minutach poczułam spełnienie. Wiktor opadł zmęczony obok mnie.
Wik: Kocham Cie, Natalia.
Na: Ja Ciebie też, Wiktor.
Obydwoje zasnęliśmy. Ja leżałam na jego klatce, a on obejmował ramieniem.
Środek nocy
W środku nocy zaczął dzwonić mój telefon. Wtuliłam sie mocniej w Wiktora myśląc, że to sen. Ale to nie sen. Obudziłam sie.
Na: Kogo niesie?
Spojrzałam na wyświetlacz. Na wyświetlaczu widniał napis "Kuba". Odebrałam.
Rozmowa Natalii i Kuby
Na: Halo?
Ku: Natalia, zbieraj sie na komendę. Podobno jest jakaś grubsza sprawa.
Na: Za ile mam być gotowa?
Ku: Za 20 minut. Pasuje?
Na: No dobra. Narazie.
Wik: Co jest?
Na: Praca wzywa.
Usiadłam na łóżku i owinęłam sie w prześcieradło. Wiktor przyciągał mnie do siebie.
Wik: Nie uciekaj.
Na: Kotek, puść mnie. Muszę iść do pracy. A muszę jechać do siebie i przebrać sie.
Pocałowałam go, pozbierałam swoje rzeczy i poszłam do łazienki. Po chwili byłam ubrana.
Na: Kotek, zawieziesz mnie najpierw do domu a potem na komendę?
Wik: Jasne, że tak.
Wsiadliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mojego mieszkania. Przebrałam sie w jeansy i błękitną bluzkę.
Wik: I jak?
Na: Jedziemy na stacje po kawę bo inaczej nie dam rady.
Wik: Nie o to pytam.
Na: No to o co?
Wik: O naszego malca.
Na: A w porządku. Spokojny.
Dojechaliśmy na stacje. Weszłam i kupiłam sobie i Wiktorowi kawę. Byliśmy w drodze na komendę. Dojechaliśmy. Gdy chciałam wejść na komendę Wiktor mnie zatrzymał.
Wik: Kotek, uważaj na siebie i nasze maleństwo.
Na: Dobrze.
Podszedł do mnie i pocałował mnie. Poszłam na komendę gdzie w gabinecie szefa czekali wszyscy policjanci.
Na: O co chodzi?
Pi: Wejdź, Natalia. Mamy sprawę handlarzy żywym towarem - głównie kobiety w ciąży.
Na: Jeśli chodzi o prowokacje to chce wziąć w niej udział.
Pi: Ale ty nie jesteś w ciąży.
Na: Chciałam, żeby szef dowiedział sie w inny sposób, ale i tak za niego tego nie ukryje.
Pi: Natalia, czy ty chcesz powiedzieć, że...
Na: Tak, jestem w ciąży.
Pi: No dobrze, weźmiesz udział, ale reszta ma tak zabezpieczyć akcje, żeby Natalii ani temu dziecku nic sie nie stało. Jasne?
Ku, Kr, Ol, Krz, Maj: Tak jest!
Pi: Idźcie sie przygotować i ruszajcie na miejsce.
Poszliśmy do pokoju operacyjnego i po założeniu kamizelek wsiedliśmy do samochodów i ruszyliśmy na miejsce.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top