Rozdział 45

Natalia

Stał tam mój były mąż - Tomek. Nie wiem gdzie jestem. Boję się czego on może ode mnie chcieć.

Na: Tomek? Dlaczego mnie porwałeś? Czego ode mnie chcesz?

To: Zemsty na tobie, moja droga.

Na: Zemsty? Ale za co? Co ja ci takiego zrobiłam?

To: Przez ciebie na 2 lata trafiłem za kratki. Ale teraz gdy wyszedłem nie oszczędze Ci bólu i cierpienia. Będziesz zdychać w męczarniach.

Poczułam, że wstrzykuje mi coś w ramię. Od razu zrobiłam się senna i zasnęłam.

Kuba

Próbujemy namierzyć jej telefon, ale jej telefon jest wyłączony. Lena przegląda nagrania z monitoringu z przed szpitala. Usłyszałem, że mnie woła.

Len: Kuba, pozwól na chwilę.

Ku: Co jest? Masz coś?

Len: Sam popatrz.

Włączyła nagranie. Gdy po chwili na ekranie pojawiła się znajoma twarz.

Ku: Ja wiem kto to jest. To jest były mąż Natalii - Tomek.

Len: Patrz, widać jak ją wynosi. Przecież wygląda jakby podał jej coś usypiającego.

Ku: Dokładnie. A widać gdzie później pojechał?

Len: Nie. Nie pojawia się na żadnej kamerze.

Ku: Cholera, niedobrze.

Len: Kuba, uspokój się! W ten sposób to jej nigdy nie znajdziemy.

Ku: Pójdę zajrzeć do Donaty. Dobrze, że zadzwoniłem do mojej mamy by zajęła się Kamilem.

Poszedłem do pokoju Anety, w którym była Donata i Anita. Donata leżała na kolanach Anety i spała. Aneta uciszyła mnie gestem.

Ane: Ciiii! Dopiero zasnęła.

Wszedłem do środka. Po cichu zamknąłem drzwi. Usiadłem na krześle.

Ku: Jak ona to znosi?

An: Źle. Jest bardzo przejęta zaginięciem mamy.

Ane: I powiedziała, że nie wróci do domu dopóki Natalia się nie znajdzie.

Ku: Biedna moja.

Do pokoju weszła Lena.

Len: Kuba, mogę Cie na chwilę?

Ku: Jasne.

Wyszedłem z pokoju Anety i poszedłem do pokoju Leny.

Ku: I jak? Masz coś?

Len: Tak. Telefon Natalii jest aktywny. Loguje się w szpitalu w Leśnej Górze. Co się dzieje?

Ku: Co jest Lena?

Len: Jej telefon się przemieszcza. Jadą w okolice Ursynowa.

Mi: Lena, obserwuj telefon Natalii, poproszę Stefana i Pawła by pojechali na Ursynów i zobaczyli co się dzieje. A ja idę do Kruczkowskiej by załatwiła nakaz przeszukania szpitala.

Udałem się do gabinetu pani naczelnik. Zapukałem do drzwi.

Kru: Proszę.

Ku: Pani naczelnik, mogę?

Kru: Wejdź, Kuba. Są jakieś postępy w sprawie Natalii?

Ku: Tak. I właśnie w tej sprawie przychodzę. Mogłabyś załatwić nakaz na przeszukanie szpitala? Mamy podejrzenie, że tam ją prawdopodobnie przetrzymują.

Kru: Skoro macie takie podejrzenie to już dzwonie do prokuratora i załatwiam nakaz.

Po 10 minutach nakaz już był wydany. Wziąłem nakaz i razem z Olgierdem pojechaliśmy do szpitala, w którym prawdopodobnie znajdowała się moja kochana żona - Natalia.

Samochód

Ol: Kuba, serio myślisz, że może być w szpitalu? Że Nowak ją tam przetrzymuje?

Ku: Stefan dzwonił, że Nowak mieszka na Ursynowie i on ma telefon Natalii. A na początku logował się w szpitalu. Przypadek? Nie sądzę.

Szpital

Wpadliśmy do szpitala i od razu skierowaliśmy się do gabinetu ordynatora. Zapukaliśmy do drzwi.

Or: Proszę.

Weszliśmy do gabinetu ordynatora.

Ol: Dzień Dobry, aspiranci Mazur i Roguz. Mamy nakaz przeszukania szpitala.

Podałem mu kartkę z nakazem.

Or: A dlaczego panowie musicie przeszukać szpital?

Ku: Mamy podejrzenie, że doktor Nowak przetrzymuje tutaj moją żonę.

Or: Skoro macie takie podejrzenie to proszę bardzo. Nie widzę żadnych przeciwwskazań.

Wyszliśmy z gabinetu ordynatora i zaczęliśmy z mundurowymi przeszukiwać każdą sale po kolei. Zauważyli nas Martyna, Darek i Wiktor.

Mar: Kuba, co się dzieje?

Ku: Szukamy Natalii, Nowak ją gdzieś tutaj przetrzymuje.

Dar: Pomożemy wam.

Wik: Zacznijmy szukać.

Cały szpital przeszukaliśmy, ale nigdzie jej nie znaleźliśmy.

Ol: Słuchajcie, a są tutaj jeszcze inne pomieszczenia?

Mar: Kostnica i prosektorium, ale nie możemy tam wchodzić.

Ol: My możemy. Mamy nakaz więc możemy.

Zeszliśmy na dół. Olgierd i Wiktor poszli do kostnicy, a Martyna, Darek i ja do prosektorium. Gdy weszliśmy do środka od razu serce zaczęło mi mocniej bić. Darek otworzył wrota, gdzie na specjalnych szufladach leżały osoby przykryte specjalnymi prześcieradłami. Wysunąłem pierwszą szuflade od góry, gdzie leżała kobieta ale to nie była Natalia. Na następnej leżał jakiś mężczyzna. Na ostatniej leżała Natalia. Wyglądała jakby spała. Po chwili przyszli Olgierd i Wiktor.

Wik: Darek, leć po nosze.

Ol: Dzwonie do Stefana, by zgarnęli z Pawłem Nowaka.

Po chwili Darek z Martyną przewieźli ją na oddział. Zaczęli ją szczegółowo badać. Po kilku godzinach lekarz wyszedł z sali.

Ku: Doktorze, co z nią?

Le: Pan jest...

Ku: Jej mężem. Co z nią?

Le: Została jej zaaplikowana śmiertelna dawka midazolamu.

Ku: Midazolamu? Co to jest?

Le: Ma silne działanie nasenne i uspokajające, ponadto działa przeciwlękowo, przeciwdrgawkowo, jest też środkiem rozluźniającym mięśnie.

Ku: Teraz będzie wyglądała jakby spała?

Le: Tak. I nie mamy pojęcia kiedy się obudzi.

Ku: Dziękuję, doktorze.

Dwa miesiące później

Natalia obudziła się ale jeszcze nie w pełni wszystko pamięta. Pamięta, że jesteśmy małżeństwem. Akurat siedzi w swojej sali i rozwiązuje testy psychologiczne.

Ku: Hej, kochanie.

Na: Hej.

Ku: Widzę, że znowu testy psychologiczne.

Na: Na roku byłam najlepsza. Musisz mi pomóc.

Ku: W czym?

Na: Chce wrócić do pracy. Mam dosyć siedzenia. Pomożesz mi?

Ku: Natalia, moim zdaniem to za wcześnie, żebyś wróciła do pracy.

Na: Kuba, znasz mnie i wiesz dobrze, że ja muszę coś robić by nie zwariować.

Ku: Natalia wiem, ale to za wcześnie byś wróciła do pracy. Poleż w szpitalu a jak lekarz powie, że możesz wrócić do pracy to wtedy wrócisz.

Miesiąc później

Natalii pamięć całkowicie wróciła. Siedzimy w domu gdy ktoś puka do drzwi naszego mieszkania.

Na: Otworzę.

Natalia

Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Stała tam moja młodsza siostra Klara z moim siostrzeńcem - Frankiem.

Kl: Cześć, siostra. Mogę?

Na: Tak, wejdźcie. Napijesz się czegoś?

Kl: Nie. Mam sprawę do ciebie.

Na: No to dawaj.

Kl: Wiesz dobrze jaką mam pracę. I dostałam propozycje kursu, ale muszę wyjechać na 3 miesiące do Poznania. A nie chce taki kawał Franka ciągnąć. Zajęłabyś się nim przez ten czas?

Na: W sumie...i tak jestem teraz na macierzyńskim to dlaczego nie.

Kl: Siostra, wiedziałam, że na ciebie mogę liczyć. Dzięki. Tu masz rzeczy Franka.

Na: To kiedy ty wyjeżdżasz?

Kl: Za dwie godziny mam samolot. A jeszcze odprawa mnie czeka. Uciekam.

Na: Ale...

Pożegnała się ze mną i Frankiem i wyszła.

Na: No to Klara wpakowała mnie w niezłe bagno.

Fr: Ciociu, jestem głodny.

Na: Zrobię Ci kanapkę, dobrze? Może być ze szynką i z serem?

Fr: Tak.

Zrobiłam mu dwie kanapki i do tego sok pomarańczowy.

Na: Smakowało?

Fr: Tak.

Na: To teraz leć do Kamila pokoju i się ponad z nim.

Pobiegł a ja wtuliłam się w mojego męża. Zaczęłam się zastanawiać.

Na: Jak teraz będzie wyglądać nasze życie teraz? Czwórka dzieci plus Franek. Ja chyba zwariuje.

Ku: Damy radę.

Na: Mam taką nadzieję.

Wróciliśmy do oglądania telewizji gdzie oglądaliśmy jakiś film.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top