Rozdział 30

Donata

Tydzień temu wróciłam do domu. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że większość osób z mojej klasy ma tatuaże. Nie wiedziałam dlaczego, ale moja podświadomość podpowiadała mi, żeby też sobie zrobić. Siedziałam przy stoliku i przeglądałam coś w telefonie, aż podeszła do mnie moja znajoma z klasy - Magda.

Mag: Hej. Możemy pogadać?

Do: Jasne. O czym?

Mag: Zauważyłaś, że ostatnio bardzo modne są w naszej szkole są tatuaże?

Do: Tak. I co z tego?

Mag: Nie chciałabyś sobie zrobić?

Do: Co? Ty chyba zwariowałaś? Nie chce sobie robić tatuażu!

Mag: Słyszałam, że Jarek podobno całkiem dobrze je robi. I też całkiem niedrogo. Ale skoro jako jego dziewczyna nie chcesz skorzystać z jego usług, to szkoda.

Magda chciała odejść
Nie chciałam jej za bardzo ciągnąć za język, ale jako "córeczka gliniarzy" musiałam ją spytać o pewne szczegóły.

Do: Poczekaj! Powiedziałaś, że Jarek robi całkiem dobre tatuaże? I niedrogo?

Mag: Tak. Dla swojej dziewczyny to pewnie zrobi bezpłatnie.

Do: Serio? Tak myślisz?

Mag: Ja tak nie myślę. Ja jestem tego pewna.

Do: Pogadam z nim o tym.

Magda odeszła, a ja zostałam sama z moimi myślami. Postanowiłam porozmawiać o tym z moim chłopakiem po szkole.

Po szkole

Czekam na Jarka przed szkołą, ponieważ wiem, że zawsze o tej godzinie kończy zajęcia. Widzę jak wychodzi z kolegami z budynku. Po chwili podszedł do mnie.

Ja: Hej, kochanie.

Do: Hej. Musimy pogadać.

Ja: O czym?

Do: Słyszałam, że podobno robisz tatuaże? To prawda?

Ja: Tak. A co? Chcesz żebym Ci zrobił?

Do: No jeśli zgodzisz się to tak.

Ja: A co na to twoi rodzice? Musisz zapytać ich o zgodę?

Do: Nie będę ich pytać o zgodę. Nie mam ochoty rozmawiać z tatą, a z mamą tym bardziej.

Ja: No dobra. To idziemy do mnie. Mam tam wszystkie potrzebne rzeczy.

Do: Ok.

Złapał mnie za rękę i poszliśmy do jego domu. Trochę się bałam bólu, który może mi przysporzyć tym zabiegiem, ale będę twardą. Po kilku minutach doszliśmy do jego domu. Zabrał mnie do swojego pokoju.

Ja: Usiądź na fotelu, a ja przyniosę sprzęt.

Ja usiadłam na fotelu i czekałam cierpliwie na mojego chłopaka, który wrócił ze sprzętem do tatuażu.

Ja: Boisz się?

Do: Trochę.

Ja: Nie bój się. Postaram się zrobić tak, żeby nie bolało. Ok? Zaufaj mi i odpręż się.

Do: Ufam Ci.

Jarek zaczął robić tatuaż. Bolało jak cholera, ale potem przestało. Po jakichś 20 minutach tatuaż był gotowy. Zrobił mi śliczny tatuaż w kształcie serca. Tak wyglądał:

Ja: I jak Ci się podoba?

Do: Jest śliczny. Dziękuje, kochanie.

Pocałowałam go, a on odwzajemnił. Następnie mnie przytulił.

Do: Muszę już iść. Pa.

Ja: Pa.

Wyszłam z domu i poszłam do mojego mieszkania. Pierwszy widok jako przykuł moją uwagę był widok siedzącej na kanapie mamy i płaczącej. Obok siedział tata i ją powiedział. W jednym momencie cała moja złość minęła. Podbiegłam do mamy.

Do: Mamo, co się stało?

Na: Skarbie, nasz szef.... Zarębski...*mówiła przez łzy*

Do: Wujek Piotr? Co z nim?

Na: On miał zawał...

Do: Ale żyje?

Na: Przez swoje zdrowie...

Ku: Ze względu na swoje zdrowie postanowił odejść z naszego Wydziału. Postanowił przydzielić nam kogoś innego na swoje stanowisko.

Do: Tato, zawieziesz mnie na komendę?

Ku: Ale po co?

Do: Chce pogadać z wujem Piotrem.

Ku: No dobra.

Kuba
Cały czas zastanawiałem się po co Donata chciała pojechać na komendę. Wsiadłem z nią do samochodu i ruszyliśmy na komendę.
Samochód
Ku: Powiesz mi po co tak bardzo chcesz jechać na komendę?

Do: Już mówiłam, że chce porozmawiać z wujem Piotrem.

Ku: Tylko o to chodzi?

Na: No a niby o co jeszcze ma chodzić?

Ku: O nic. Po prostu nie chce żebyś wyglądała jak mama po powrocie.

Do: Tato, proszę Cię.

Ku: Żebyś się nie zdziwiła.

Komenda
Dojechaliśmy na komendę. Od razu skierowaliśmy się do gabinetu naczelnika. Zapukałem.

Pi: Proszę.

Weszliśmy do środka. Zarębski siedział naprzeciwko Kruczkowskiej i rozmawiali. Donata od razu podeszła do Zarębskiego i to przytuliła.

Do: Wujku, jak się czujesz? Rodzice powiedzieli mi o wszystkim.

Pi: Już lepiej, ale wolę zająć się swoim zdrowiem, dlatego przekazuje fotel naczelnika Monice.

Do: Wujku, mamą jest załamana Twoim odejściem.

Pi: Musi się przyzwyczaić do zmiany. Po jakimś czasie przywyknie.

Ku: Niunia, chodź pojedziemy do domu do mamy i do Kamila. Szef na pewno chce jeszcze omówić szczegóły z Kruczkowską.

Do: Już idę. Trzymaj się, wujku.

Pi: Dzięki, Donata. Ty też.

Wyszliśmy z gabinetu naczelnika i poszliśmy do samochodu.

Mieszkanie Natalii i Kuba
Gdy weszliśmy do domu zauważyliśmy, że Natalia śpi. Przykryłem ją kocem i poszedłem zajrzeć do pokoju naszego syna.

Pokoik Kamila
Wszedłem do środka. W łóżeczku leżał Kamil - owoc miłości mojej i Natalii. Był podobny do mnie i do Natalii. Wiem, że dla niej to będzie mega trudny okres, ale musimy przez to przejść razem. Będę wspierał ją jak tylko będę mógł. Jeszcze za niedługo operacja serduszka Kamila, aby jakoś zapobiec wadzie serca Kamila. Do drzwi ktoś zapukał. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do drzwi. Za nimi stał Michał Rafalski - nowy policjant w naszym Wydziale.

Mic: Cześć, Kuba. Jest Natalia? Mam dla niej akta sprawy, którą prowadzono dwa lata temu, a one mają coś wspólnego z naszą sprawą.

Ku: Natalia jest, ale śpi. Wejdź. To odejście Zarębskiego całkowicie ją załamało, ale podniesie się.

Na: Zawsze się podnoszę. Cześć, Michał.

Mic: Cześć. Mam akta sprawy, którą prowadzono dwa lata temu, a one mają coś wspólnego z naszą sprawą.

Na: Dużo?

Mic: I to nawet sporo. Opowiem Ci. Słuchaj, gość zawsze układał kobiety w charakterystyczny krzyż, po czym nad głową układa krzyż z kamieni. Po czym obok kładzie kartkę z napisem: "Musiała zginąć bo Bóg tak chciał".

Na: Czyli ktoś wzoruje się na seryjnym mordercy?

Ku: Albo to po prostu robota tego samego gościa.

Mic: Ale nie będe Was zanudzał śledztwem bo widzę jak wyglądacie. Natalia narazie odpocznij i dojdź do siebie.

Na: Dzięki, ale muszę się czymś zająć bo zwariuje. Jeszcze to do mnie nie dociera, że Zarębski odszedł. Sam mówiłeś Michał, że wierzysz, że Zarębski wróci na komendę i zrobi nam odprawę. A tu co? Nic. Teraz Kruczkowska zajmie jego miejsce. Zobaczymy jak będzie nam się układała współpraca z nią.

Ku: Wygląda na profesjonalistke.

Na: Jak słyszę słowo "profesjonalistka" to przypomina mi sie Łucja.

Kamil zaczął płakać.

Na: Pójdę do niego.

Natalia
Poszłam do pokoju Kamila. Włożyłam to do wózka.

Na: Pojedziemy do taty?

On tylko się uśmiechnął. Pchałam wózek w kierunku salonu. Michał podszedł do wózka.

Mic: A co to za dziecko?

Na: Syn mój i Kuby.

Mic: Jak ma na imię?

Ku: Kamil.

Mic: Ładnie. Cześć, maluchu. Jaki ja jestem duży. Podobny do każdego z was.

Ku: Skoro to nasz syn to chyba wiadomo, że będzie podobny do każdego z nas.

Na: Ale Kuba, po co się unosisz?

W tej chwili zadzwonił mój telefon.

Ku: Kto dzwoni?

Na: Kruczkowska.

Mic: Włącz na głośnik.

Rozmowa telefoniczna Natalii i Kruczkowskiej

Na: Halo?

Kru: Jak sprawa? Macie jakieś konkrety?

Na: Michał sprawdził akta w archiwum. I dwa lata temu była sprawa podobna do naszej, ale przypuszczamy, że albo ktoś się wzoruje na seryjnym mordercy albo to robota jednej i tej samej osoby.

Mic: Sprawdziłem kartoteke tego gościa. Nazywa się Mirosław Wroński. Wyszedł trzy dni temu za dobre sprawowanie.

Kru: Widać, że źle mu na wolności. Jedźcie po niego i zawińcie to na komendę.

Na: Tak jest.

Rozłączyłam się. Schowałam telefon do kieszeni.

Na: Kuba, pojedziesz z Michałem po Wrońskiego? Ja zostanę z Donatą i Kamilem w domu. Nie czuje się zbyt dobrze dzisiaj.

Ku: Ale dasz radę opiekować się dziećmi? Może zadzwonię po mamę?

Na: Kubuś, dam sobie. Jedźcie spokojnie. Ja sobie poradzę.

Ku: Jakby co to dzwoń.

Na: Ok.

Pocałował mnie i wyszedł. Ja wzięłam Kamilka na ręce i usiadłam z nim na kanapie, żeby go nakarmić. W tym samym momencie usłyszałam huk z pokoju mojej córki. Kamila odłożyłam do wózka. A sama poszłam sprawdzić co się stało. Gdy weszłam do jej pokoju zauważyłam, że Donata leży na podłodze. Była nieprzytomna, ale całe szczęście żyła. Zadzwoniłam do Tomka, który miał dyżur w szpitalu.

Rozmowa telefoniczna Natalii i Tomka

To: Tak, słucham?

Na: Tomek, wyślij jakiś zespół do mojego mieszkania.

To: Coś się stało?

Na: Donata jest nieprzytomna.

To: Wysyłam do ciebie Martyne i Darka. Będą za 10 minut. A wiesz od czego mogła zemdleć?

Na: Skąd mam wiedzieć. Jezus Maria!

To: Co się stało? Natalia!

Na: Ona ma całą twarz siną.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Podbiegłam do nich szybko i otworzyłam je. Stali tam Martyna i Darek.

Mar: Gdzie ona jest?

Na: W swoim pokoju.

Pobiegli do pokoju i natychmiat zaczęli sprawdzać co z nią stało. Zauważyłam, że na ramieniu ma tatuaż. Był cały czerwony.

Na: Martyna, a może od tego tatuażu straciła przytomność.

Mar: Cholera. Może mieć uczulenie na tusz tatużowy. Może mieć wstrząs anafilaktyczny. Darek nosze natychmiast!

Da: Jasne.

Darek przyniósł nosze, na które po chwili położyli moją córkę.

Na: Mogę jechać z wami?
Mar: Jasne. Tylko weź Donaty potrzebne rzeczy.

Na: Jasne.

Da: Martyna!

Mar: Co jest?

Da: Cholera! Zatrzymała się! Migotanie!

Mar: Intubuj ją. Natalia! Zmień Darka! Darek, defibrylator!

Po kilku minutach ruszyła.

Mar: Do karetki!

Weszliśmy do karetki. Gdy ja miałam wejść zobaczyłam Jarka.

Ja: Pani Natalio! Co z Donatą?

Na: Co Cię to obchodzi?

Ja: To moja dziewczyna, więc mam prawo wiedzieć co z nią.

Na: Ma silny wstrząs anafilaktyczny na tusz tatużowy.

Ja: To moja wina. Po cholerę ja zgodziłem się jej zrobić ten tatuaż.

Na: Co? Jeżeli moja córka z tego nie wyjdzie obiecuje Ci, że znajdę Cię i wsadze za kratki.

Weszłam do środka karetki, która ruszyła. Po drodze zawiadomiłam Kubę, który obiecał zjawić się jak najszybciej w szpitalu.

Szpital
Donatą zajmował się Tomek. Po kilku minutach wyszedł z jej sali.

Na: I co z nią?

To: Natalia, spokojnie. Sytuacja opanowana. Podaliśmy odpowiednie leki. Za dwa lub trzy dni powinna się obudzić.

Na: Ale co z tym tatuażem?

To: Chcieliśmy go laserowo usunąć, ale mój znajomy zna taki sposób, żeby nie było żadnych blizn po zabiegu. Jest właśnie w trakcie wykonywania zabiegu.

Po kilku minutach w szpitalu pojawił się Kuba, który mnie przytulił.

Ku: Co z nią?

Na: Sytuacja opanowana. Znajomy Tomka wykonuje jej teraz zabieg, którym usunie tatuaż i nie zostawi jej blizn.

Ku: Tatuaż? Skąd ona może to mieć?

Nagle do szpitala przyszedł ktoś kogo się zupełnie nie spodziewałam. Był to...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top