Rozdział 12

Tydzień później - czwartek

Natalia

Dzisiaj pracę skończyłam o 17. Wróciłam do mieszkania gdzie Donata siedziała szczęśliwa na kanapie i oglądała telewizję.

Na: Hej, wróciłam.

Do: Hej, mamo. Muszę Ci coś pokazać.

Pobiegła do pokoju i przybiegła z jakąś kartką.

Na: Co to jest?

Do: Sama zobacz, ale mogę być pewna że będziesz ze mnie dumna.

Odwróciłam kartke i zobaczyłam, że jest to dyplom.

Na: Dyplom dla Donaty Nowak za zajęcie pierwszego miejsca w międzyszkolnym konkursie chemicznym. No, kochanie gratulacje. Tata wie?

Do: Nie jeszcze. Nie wrócił jeszcze do domu po pracy.

Na: Kochanie, przykro mi, że nie mogliśmy z tatą być wtedy z Tobą podczas tego konkursu, ale sama rozumiesz: praca.

Do: Rozumiem, mamo. Tata był wtedy ze mną.

Na: Tata? A skąd on wiedział, że masz dzisiaj konkurs.

Do: Zadzwoniłam do niego, ponieważ wiedziałam, że przyjedzie i mnie wesprze. Chyba sie nie gniewasz, prawda?

Na: Oczywiście, że nie. Cieszę sie, że miałaś wtedy przy sobie kogoś bliskiego.

Przytuliła sie do mnie bardzo mocno.

Do: Dziękuję, mamo.

Na: Nie ma za co, skarbie.

W tym momencie usłyszałyśmy trzask otwieranych drzwi. Był to Kuba.

Ku: Cześć.

Do: Cześć, tato.

Na: Cześć, kochanie.

Podszedł do mnie i pocałował mnie. A Donate pocałował w czoło.

Ku: Masz wyniki konkursu?

Do: Mam.

Ku: I jak?

Pokazała mu dyplom.

Do: Zajęłam pierwsze miejsce

Ku: Gratulacje..

Podniósł ją do góry i okręcił ją dookoła własnej osi. Ja na ten moment patrzyłam ze łzami w oczach. Kochający ojciec ze swoją córką. Cieszę sie, że Donata może mieć szczęśliwą rodzinę. Zawsze chciałam to zapewnić moim dzieciom.

Ku: Natalia, wszystko gra?

Na: Co? Tak, tak wszystko ok. Po prostu ślicznie sie na was patrzy. Jakbym widziała siebie w dzieciństwie z moim tatą.

Do: Mamo, nie płacz, proszę. Nie lubię patrzeć na twoje łzy.

Na: Przepraszam, kochanie. Nie chciałam, żebyś musiała na nie patrzeć.

Otarłam łzy i przywołałam uśmiech na twarz. Donata i Kuba również sie uśmiechnęli.

Na: Robimy kolacje?

Do: Z chęcią.

Ku: Poczekajcie z tą kolacją. Mam dla was niespodziankę?

Do: Jaką?

Kuba wyciągnął trzy bilety samolotowe do Gdyni.

Na: Lecimy do Gdyni?

Ku: Tak. Na cały weekend. Cieszycie sie?

Do: No pewnie. Dziękuję, tato.

Razem z Donatą przytuliłyśmy go. Byłyśmy mu bardzo wdzięczne za to co zrobił. Pocałowałam go, a on to odwzajemnił.

Ku: Cieszę sie, że was mam.

Na: A my sie cieszymy, że ciebie mamy.

Do: Robimy tą kolację? Trochę głodna jestem.

Na to cała trójka wybuchła śmiechem. Zabraliśmy sie za robienie kolacji. Zrobiliśmy naleśniki, które posmarowaliśmy dżemem truskawkowym. Po kolacji Donata pobiegła do siebie do pokoju, a ja z Kubą poszłam do sypialni, gdzie po przebraniu sie w piżame położyliśmy sie na łóżku. Kuba objął mnie ramieniem w taki sposób, że jego ręka spoczywała na moim brzuchu. Ja leżałam zamyślona. Dopiero z zamyślenia wyrwał mnie głos Kuby.

Ku: O czym tak myślisz?

Na: Ogólnie. Nie myślałam, że w przeciągu kilku dni spotka mnie tyle szczęścia.

Ku: Jesteś szczęśliwa ze mną?

Na: Jesteśmy razem dopiero tydzień. Nie umiem jescze ocenić czy jestem szczęśliwa. Poczekajmy do miesiąca.

Ku: No dobrze. Jutro wieczorem wyjeżdżamy do Gdyni.

Na: Czyli jutro po południu pakowanie?

Ku: Tak, ale nawet nie myśl, że pozwolę Ci dźwigać.

Na: A szef chociaż wie, że wyjeżdżamy?

Ku: Oczywiście, że tak. Dał nam wolne do końca tygodnia.

Na: Mieć takiego szefa jak on to skarb.

Ku: To prawda. A teraz idziemy spać bo jestem trochę zmęczony.

Na: Ja też.

Obydwoje od razu zasnęliśmy

Następny dzień

Wieczór

Właśnie ruszyliśmy w stronę Gdyni. Donata siedziała z tyłu i słuchała muzyki przez słuchawki. Ja postanowiłam sie zdrzemnąć., poniewż czekała nas długa droga.

Kuba

Zauważyłem, że Natalia zasnęła. Ja prowadziłem samochód. Po kilkunastu kilometrach z naprzeciwka wyjechała jakaś osobówka. W jednej chwili straciłem panowanie nad kierownicą. Nasz samochód uderzył mocno w pobliskie drzewo. Niefortunnie tą stroną, po której siedziały Natalia i Donata. Ja wyszedłem z samochodu by zobaczyć co z nimi. Obie były całe we krwi, ale całe szczęście był puls. Zadzwoniłem po pogotowie, które po 30 minutach przyjechało i zabrało obydwie do szpitala. Pojechałem z Natalią karetką, ponieważ moje auto nie nadawało sie do jazdy.

Szpital

Od razu przed wejściem do szpitala czekał Wiktor, który teraz pracował jako lekarz w szpitalu.

Wik: Kuba, co z nimi?

Ku: Jechaliśmy do Gdyni, ale po kilkunastu kilometrach z naprzeciwka wyjechała jakaś osobówka i wjechała w nas tak, że straciłem panowanie nad kierownicą i nasz samochód uderzył mocno w pobliskie drzewo i jeszcze niefortunnie w stronę po której siedziały Natalia i Donata.

Wik: Od razu obydwie badania na cito. Trzeba sprawdzić czy nie doszło do jakichś urazów wewnętrznych. I trzeba zobaczyć czy wypadek nie spowodował uszkodzenia lub utracenia ciąży.

Ku: Wiktor, uratuj je. Je i te dzieci.

Wik: Postaramy sie.

Pie: Doktorze, krwawienie z dróg rodnych u pacjentki w ciąży.

Wik: Cholera, od razu z nią na blok! I proszę wezwać doktora Nowaka!

Ku: Wiktor, obiecaj mi, że uratujesz całą czwórkę! Błagam Cie!

Wik: Postaram sie, ale nic nie obiecuje.

Poszedł w stronę sali operacyjnej. Miałem kurtkę Natalii. Zobaczyłem w jej komórce kontakt, który był podpisany "mama". Zadzwoniłem pod ten numer.

El: Tak, Natalko.

Ku: Dzień Dobry. Z tej strony Kuba Roguz - partner Natalii.

El: Dzień Dobry. Elżbieta Nowak - mama Natalii. Coś sie stało?

Ku: Tak. Natalia razem z Donatą są w szpitalu, mieliśmy wypadek.

El: Co z moją córką?

Ku: Zabrali ją na blok operacyjny. Natalia jest w czwartym miesiącu ciąży i pojawiło sie krwawienie z dróg rodnych.

El: A Donata to kto?

Ku: Strasza córka Natalii. Pani wnuczka.

El: Dobrze. W którym szpitalu jesteście?

Ku: Na Jana Pawła.

El: Już z mężem do was jedziemy.

Ku: Dobrze, dziękuję. Do widzenia.

El: Do widzenia.

Rozłączyłem sie i czekałem na rodziców Natalii. Doktor Wszołek zajmował sie Donatą. Właśnie wyszedł z sali Donaty.

Ku: Doktorze, co z nią?

Le: A pan kim jest?

Ku: Ojcem.

Le: Stan pacjentki jest stabilny. Jest również przytomna. Chce z panem rozmawiać. Tylko proszę jej nie denerwować

Ku: Oczywiście. Dziękuję, doktorze.

Wszedłem do sali, w której leżała Donata. Całą głowę i lewą noge miała w bandażach.

Do: Tata...

Ku: Jestem, skarbie. Jak sie czujesz?

Do: Boli..., ale idzie wytrzymać. Co z mamą?

Ku: Operują ją. Pojawiło sie krwawienie z dróg rodnych.

Do: Ale uratują maleństwa?

Ku: Mam nadzieję. Twój tata i Wiktor zrobią wszystko, aby uratować te dzieci.

Do: Tato, a co jeśli mama....

Ku: Nawet tak nie myśl! Mama z tego wyjdzie i wróci do nas. Musimy w to wierzyć.

Do: Tato.

Ku: Tak?

Do: Boje sie. Boje sie, że mama z tego nie wyjdzie i zostawi mnie i ciebie. Nie chce jej stracić tak jak 14 lat temu.

Ku: A co sie wydarzyło 14 lat temu.

Do: Mama oddała mnie do Domu Dziecka gdy miałam roczek. Przez 14 lat wychowywała mnie rodzina zastępcza. Dopiero jakiś czas temu gdy robiłam porządki w szufladzie znalazłam dokumenty adopcyjne. Wtedy zaczęłam szukać mamy. Moja adopcyjna mama zaproponowała mi pomoc, więc poszłyśmy na komendę miejską, ale okazało sie, że wyjechała do Warszawy. A ja przyjechałam do Warszawy, żeby ją znaleźć. I gdy w końcu ją odnalazłam Bóg wystawia ją na próbę i chce nam ją zabrać.

Do sali weszła jakaś starsza kobieta i mężczyzna. Byli to prawdopodobnie rodzice Natalii.

El: Pan Kuba Roguz, prawda?

Ku: Tak. A pani to...?

El: Elżbieta Nowak - mama Natalii. A to mój mąż.

Bo: Bogdan Nowak - ojciec Natalii.

Ku: Miło mi.

Podeszła do łóżka, w którym leżała Donata.

El: A ty pewnie jesteś Donata - córka Natalii?

Do: Tak. A pani jest moją babcią?

El: Tak. Jestem mamą twojej mamy. Ja jestem babcia Ela, a to dziadek Bogdan.

Bo: Jak sie czujesz, moja droga?

Do: Dziękuję, dobrze.

El: A powiedz nam coś sobie. Do której klasy chodzisz, co lubisz robić w wolnym czasie, jakie przedmioty w szkole lubisz?

Do: Chodzę do trzeciej klasy gimnazjum, lubię słuchać muzyki i grać na skrzypcach i śpiewać, a w szkole to najbardziej lubię chemię i biologię. Ostatnio zajęłam pierwsze miejsce w szkolnym konkursie chemicznym. W przyszłości chyba tak jak tata zostanę lekarzem.

Bo: A masz jakiś kontakt z tatą?

Do: Tak. Ostatnio był przy mnie gdy pisałam konkurs.

Ku: To ja pójdę zobaczyć czy skończyła sie operacja Natalii.

Wyszedłem z sali i poszedłem pod blok operacyjny. Akurat wychodzili z niego Tomek i Wiktor.

Ku: Wiktor, co z nimi?

Wik: Z Natalią ok.

Ku: A dzieci? Co z bliźniakami?

Wik: Ich nie udało nam sie uratować. Uderzenie było tak mocne, że na skutek uderzenia najpierw pojawiło sie krwawienie z dróg rodnych, a potem doszło do intensywnego krwotoku wewnętrznego, w skutek czego doszło do poronienia. Nie było szansy na uratowanie ich.

Ku: Ale są szansę, że będzie mogła mieć dzieci w przyszłości?

Wik: Tak. Tylko Kuba, jak Natalia wyjdzie ze szpitala to przynajmniej dwa tygodnie w domu.. Rana po operacji będzie musiała sie zagoić.

Ku: A co z nią?

Wik:: Musieliśmy wprowadzić ją w stan śpiączki farmakologicznej. Teraz będziemy czekać na reakcje organizmu.

Ku: Wybudzi sie?

Wik: Szanse są narazie 10%. Ale mam nadzieję, że z dnia na dzień będą większe.

Ku: Mogę do niej iść?

Wik: Jasne. Tylko załóż fartuch ochronny.

Ku: Jasne.

Poszedłem na sale pooperacyjną, założyłem fartuch ochronny i wszedłem do sali, w której leżała Natalia. Była podłączona do tych wszystkich różnych maszyn, które monitorowały jej funkcje życiowe. Mi na ten widok krajało sie serce. Wziąłem krzesełko, usiadłem obok jej łóżka i chwyciłem jej ręke, którą lekko ścisnąłem i przystawiłem sobie do policzka.

Ku: Kochanie, wracaj do nas. Wszyscy na ciebie czekamy: twoi rodzice, Donata, nasi przyjaciele, ja najbardziej na ciebie czekam. To ja powinienem tutaj leżeć i walczyć o życie, a nie ty.


Poczułem czyjąś ręke na ramieniu. Na początku nie poznałem jej. Była podobna do Natalii. Ona miała ciemniejszy kolor włosów niż Natalia.

Ku: Kim jesteś?

Mar: Martyna Nowak, jestem siostrą Natalii.

Ku: Jesteście z Natalią do siebie bardzo podobne.

Mar: Wiem. Każdy nam to mówi. Mama mnie i Natalie bardzo często w dzieciństwie myliła. Ale w końcu już wiedziała, która jest która.

Ku: Tak w ogóle to Kuba Roguz jestem - partner Natalii.

Mar: Słyszałam, że Natalia poroniła. To prawda?

Ku: Niestety tak. Nie wiem jak ona sie po tym pozbiera.

Odgarnąłem kosmyk włósów z czoła Natalii i pocałowałem ją w nie.

Ku: Tak chciałbym, żeby obudziła sie już.

Mar: Jak my wszyscy.

Do sali wszedł Tomek.

To: Mam nadzieję, że obudzi sie w końcu.

Mar: Bo co? Miałbyś znowu kogo dręczyć?

To: Tu nie chodzi o dręczenie tylko o. Donate. Nie chce, żeby straciła matkę. To moja córka i chce dla niej jak najlepiej.

Nagle Natalia zaczęła otwierać oczy. Rozejrzała sie po pomieszczeniu. Zaczęła powoli wyciągnąć ręke w stronę Tomka.

Na: Tomek...kochanie....jesteś...

To: Jestem.

Podszedł do niej i usiadł obok niej.

Na: Martyna...siostrzyczko... Kim jest ten...mężczyzna?

Mar: To Kuba Roguz. Twój partner. Nie pamiętasz, Natalia?

Na: Nie. Tomek, gdzie jest Wiktoria? Co z nią?

Mar: Tomek, idź stąd! Ja z nią zostanę.

Tomek wyszedł, a ja usiadłem z drugiej strony.

Na: Żatowałam. Wszystko pamiętam, Kuba. Chciałam Tomkowi zrobić żart i zobaczyć jak zareaguje. Długo byłam nieprzytomna?

Mar: Kilka godzin od operacji.

Na: A jak Donata?

Ku: Miała więcej szczęścia od ciebie. Skończyło sie na bandażach na głowie i nodze.

Byłem przeszczęśliwy, że Natalii nic nie jest. Tylko nie wiem jak jej powiedzieć o tym że straciła dzieci.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top