Rozdział 53
Tydzień później
Natalia
Od tygodnia stan Kuby nie uległ poprawie. Boje sie, że go stracę. Siedzę przy nim w szpitalu trzymając go za rękę. Czekałam na moment aż wybudzi się ze śpiączki.
Na: Kochanie, wracaj do nas. Tęsknię za Tobą. Nie zostawiaj mnie samej, proszę Cię.
Poczułam lekkie kopnięcie mojego dziecka. Widać, że też chce by jego tata się wreszcie obudził. Położyłam jego rękę na moim brzuchu.
Na: Czujesz? Nasze dziecko również na ciebie czeka.
Chwilę później zauważyłam, że powieki Kuby zaczęły się lekko poruszać.
Ku: Na..ta..lia...
Na: Jestem.
Następnie otworzył swoje niebieskie oczy, spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odwzajemniłam ten uśmiech. Postanowiłam zawołać lekarza.
Na: Doktorze!
Lekarz natychmiast przybiegł.
Lek: Witamy w świecie żywych panie Jakubie. Jak się pan czuje?
Ku: Dobrze.
Lek: Jeśli wyniki będą dobre to za 2 dni Pana wypuścimy do domu.
Na: Dziękuję, doktorze.
Lekarz opuścił sale mojego męża. Zostaliśmy w niej sami. Byłam bardzo szczęśliwa, że mój mąż jest cały.
Na: Kuba...tak się cieszę, że nic Ci nie jest.
Ku: Ja też.
Na: Nie tylko ja czekałam na twój powrót.
Ku: A kto?
Na: Nasze dziecko. Jestem w ciąży.
Ku: Jesteś w ciąży?
Na: Tak. Cieszysz się?
Ku: Ja nie cieszę się.
Na: Co?
Ku: Ja jestem przeszczęśliwy, kochanie.
Pocałowałam go, a on to odwzajemnił. Siedziałam jeszcze przez kilka godzin u niego dopóki jego lekarz nie wyprosił mnie z sali. Pomyślałam: "Przynajmniej dzisiaj spokojnie zasnę". Pojechałam do domu gdzie Donata bawiła się z Kamilem, a Nadia i Marcelinka na pewno spały.
Do: Mamo, jak tata?
Na: Dobrze. Wybudził się ze śpiączki i jeżeli wyniki jego badań będą dobre to za 2 dni wypuszczą go.
Do: To dobrze. Mamo, a może jak tata wróci to pójdziemy w trójkę na strzelnicę? Pokaże wam czego się nauczyłam w szkole policyjnej.
Na: Nie ma sprawy. Zobaczymy jak Ci tam idzie.
2 dni później
Strzelnica
Pojechaliśmy na strzelnicę. Właśnie zakładamy okulary ochronne i słuchawki. Bierzemy bronie i zaczynamy strzelać do celu. Kilka razy strzeliliśmy i za pomocą przycisku tarcza przyjechała w naszą stronę. Ściągnęliśmy słuchawki i okulary. Zaczęliśmy oglądać nasze tarcze.
Ku: Powiem Ci Donata, że całkiem nieźle strzelasz. Widać po kim odzieczyła formę przyszłej policjantki.
Do: Dzięki, tato. A może, skoro mam teraz ferie to mogłabym z wami pojechać na komendę i popatrzeć jak wygląda dzień pracy na komendzie? Proszę.
Na: No nie wiem.
Do: Obiecuję, że nie będę przeszkadzać.
Na: Kuba, jak myślisz?
Ku: Skoro tak bardzo jej na tym zależy, to czemu nie.
Do: A na akcję też będę mogła z wami jechać?
Na: Nie. Na akcji zawsze bywa niebezpiecznie i nie pozwolę by coś Ci się stało.
Do: No dobra.
Ku: To co? Jedziemy do domu?
Na: Tak. Jestem trochę zmęczona.
Ruszyliśmy w stronę samochodu i po 20 minutach byliśmy w naszym domu. Donata od razu pobiegła do swojego pokoju. Usłyszałam pukanie do drzwi. Stał tam chłopak naszej córki - Tomek.
To: Dzień Dobry, ja do Donaty. Jest może?
Na: Tak, ale...
Ku: Ale ona nie ma ochoty się z Tobą spotykać.
Do: Tato, co ty mówisz? Ja i tak muszę Tomkowi coś powiedzieć.
To: To dobrze bo ja też muszę Ci coś powiedzieć.
Do: Za niedługo wracam.
Donata
Poszliśmy do parku. Musiałam powiedzieć Tomkowi, że nie chce już z nim być. Poprosiłam ciocie Lene, aby sprawdziła ten sklep, w którym pracuje Tomek. Okazało sie, że w piwnicy tego sklepu jego ojciec i on urządzają nielegalne walki. Jak to usłyszałam to mnie zmroziło. Ja - córka policjantów - nie mogłam być z kimś kto zajmuje sie działalnością przestępczą. A poza tym w szkole poznałam takiego fajnego Maćka. Spotykamy się, ale nie wiem czy coś będzie z tego. Musiałam jak najszybciej zakończyć związek z Tomkiem.
To: O czym chciałaś mi powiedzieć?
Do: Ja..nie wiem jak zacząć.
To: Najlepiej wprost. Po co mamy się okłamywać?
Do: Z nami koniec.
To: Słucham?
Do: To co słyszysz. Z nami koniec.
To: Ale dlaczego?
Do: Po prostu...dowiedziałam się o sklepie twojego ojca kilku rzeczy, które zaważyły na naszym związku.
To: Ciekawe jakich?
Do: Np. takich, że w piwnicy waszego sklepu ty i twój ojciec organizujecie nielegalne walki. Ilu ludzi już przez was zginęło, co? A pomyślałeś o rodzinach tych osób, które nie żyją? Być może oni mieli rodzinę, którą kochali, a ty i twój ojciec przez wasz brak rozumu i chciwość na pieniądze pozbawiliście te rodziny być może jedynego środka utrzymania. Dlatego z nami koniec!
Tomek przycisnął mnie do drzewa. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale pozwoliłam mu działać. Nie wiedział, że miałam w kieszeni kurtki kajdanki, które dostałam od mamy na 18-ste urodziny. Były to prawdziwe kajdanki.
To: Pamiętaj, że jeżeli komuś powiesz, że my organizujemy nielegalne walki to zabije Cie.
Do: Nie zrobisz tego.
To: Bo co?
Do: Bo to.
Obezwładniłam go. Przycisnęłam go do drzewa. Z kieszeni kurtki wyjęłam kajdanki, którymi go skułam. Akurat na miejscu był patrol, który wiedział, że jestem córką policjantów z kryminalnego.
Mu1: Dobra robota. To jeden z dwóch organizatorów nielegalnych walk.
Do: Wiem. Drugi to jego ojciec.
To: Zamknij sie!
Mu2: Spokój! Porozmawiamy z Kruczkowską, żeby przyznała ci jakaś nagrodę za schwytanie tych organizatorów.
Do: A moje kajdanki kiedy mogę odzyskać? To jest prezent od mamy.
Mu1 Jutro oddamy twoim rodzicom.
Do: Ok. Do widzenia.
Mu1i2: Do widzenia.
Patrol odjechał a ja wróciłam do domu. W środku mama i tata oglądali telewizję. Pewnie już dowiedzieli co zrobiłam, bo podeszli do mnie i mnie przytulili.
Na: Jestem z ciebie dumna, skarbie.
Ku: Ja też.
Na: Dzwoniła do nas Kruczkowska i powiedziała nam co zrobiłaś.
Do: To nic takiego. Zrobiłam to co do mnie należało - wsadziłam przestępcę za kratki. Posiedzą razem ze swoim ojcem.
Na: Świetnie sie spisałaś.
Do: To nic takiego, mamo, naprawdę.
Ku: Jaka skromna.
Na: Dobra, kto jest głodny? Bo zaczynam robić kolację.
Do: Ja.
Ku: Ja.
Na: I ja. Ja muszę jeść za dwóch.
Do: A dlaczego?
Natalia
No tak. Donata jeszcze nic nie wie, że jestem w ciąży. Pokazałam na swój brzuch.
Do: No przytyło Ci trochę.
Dopiero po chwili chyba do niej dotarło o co nam tak dokładnie chodzi.
Do: Jesteś w ciąży?
Na: Mhm.
Do: Strasznie sie cieszę. Kamil! Kolacja!
Kolację zjedliśmy w miłej i rodzinnej atmosferze. Donata pozmywała naczynia, a ja nakarmiłam dziewczynki. A następnie każdy z nas udał sie pod prysznic. Po prysznicu każdy z nas poszedł spać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top