Rozdział 52

Kilka dni później

Natalia

Od kilku dni martwię się o Kubę. Nie dość że nie ma go w domu to jeszcze nie mogę się z nim skontaktować. Jeszcze na dodatek dwa dni temu dowiedziałam się, że jestem w 6 tygodniu ciąży. Dzieci zostały pod opieką mamy Kuby. Ja pojechałam na komendę.

Komenda

Weszłam na komendę z kubkiem kawy zakupionym na stacji. Gdy przechodziłam obok gabinetu Kruczkowskiej usłyszałam jak rozmawia z kimś przez telefon.

Kru: Co? Ale ty jesteś pewien że to jest on? No dzięki, że mówisz mnie to pierwszej. Nie, nie dzwońcie do niej. Powinna być już na komendzie. Sama jej to powiem. Dzięki, cześć.

Poszłam przed siebie. Kruczkowska wyszła że swojego pokoju zatrzymując.

Kru: Natalia!

Na: Tak?

Kru: Mogę cie na chwilę prosić?

Na: Jasne.

Poszłam do gabinetu Kruczkowskiej pełna najgorszych myśli.

Kru: Usiądź, Natalia.

Na: Dowiem się o co chodzi?

Kru: Pod motelem pod Warszawą znaleziono nasz służbowy nieoznakowany radiowóz ze zwłokami w środku.

Na: Ze zwłokami? Ale czyimi?

Kru: Prawdopodobnie Kuby.

Na: Nie. To niemożliwe! Ja muszę tam jechać i to sprawdzać.

Kru: Nie pojedziesz sama w takim stanie! Jadę z tobą.

Na: Dobra.

Wzięła swoje rzeczy i zeszłyśmy do samochodu. Ja siedziałam na miejscu pasażera a Kruczkowska kierowała samochodem. Ja próbowałam się dodzwonić do Kuby.

Na: Kuba, odbierz ten cholerny telefon i powiedz mi, że to wszystko nieprawda! Że to jakaś wymyślona bajka!

Kru: Natalia, kiedy ty ostatni raz go widziałaś?

Na: Kilka dni temu jak wychodził do pracy i od tego czasu kontakt się urwał. Co mówił ten policjant co dzwonił?

Kru: Że znaleźli tam rzeczy należące do Kuby: dowód osobisty, karty kredytowe, legitymację służbową i broń, której jakimś cudem mu nie zabrali.

Dojechałyśmy do podwarszawskie Marki gdzie stał służbowy samochód mojego męża. Stała tam Marta Leleniewska - przybrana siostra Kuby i jej partner - Marek Krupski.

Na: Cześć.

Ma. Le: Cześć, Natalia.

Kru: Mogę zajrzeć do środka?

Ma. Kr: Jasne. Tylko nie dotykaj samochodu w środku.

Kru: Jasne.

Kruczkowska

Podeszłam do samochodu. Otworzyłam drzwi od samochodu i spojrzałam na osobę w samochodzie.

Kru: Przecież to nie jest Kuba!

Ma. Kr: Jesteś pewna?

Kru: Samochód i osoba mogłaby sie zgadzać. Ale twarz tak zmasakrowana że nie da się rozpoznać.

Na: To nawet nie jest jego obrączka.

Kru: No właśnie.

Na: W takim razie co tu sie dzieje? Gdzie jest Kuba?

Kru: Uwierz mi Natalia, że sama chciałabym to wiedzieć. Słuchaj, Natalia. Jedź do waszego mieszkania i rozejrzyj sie. Może będzie tam jakaś wskazówka.

Na: Jasne.

Po 40 minutach zadzwoniła do mnie Natalia. Odebrałam.

Kru: I jak Natalia?

Na: Nic nie znalazłam. Ja już jadę pod ten motel i najwyżej tam sie spotkamy.

Kru: Jasne.

Po kolejnych 40 minutach Natalia była już pod motelem. Siedziała w samochodzie ale z niego nie wychodziła. Postanowiłam z nia porozmawiać. Sprawiała wrażenie chorej.

Kru: Natalia, wszystko dobrze?

Na: Hm? Tak, tak.

Kru: Na pewno? Dziwnie wyglądasz.

Na: Po prostu martwię sie o Kubę i to dlatego.

Kru: Tutaj nic nie zdziałamy.

Ma. Le: Natalia? Możemy porozmawiać?

Na: Jasne. Zostawisz nas?

Kru: Jasne.

Natalia

Kruczkowska odeszła, a Marta i ja zostałyśmy same.

Na: Co jest?

Ma. Le: Wiem, że martwisz sie o Kubę ja tak samo, ale obiecuje Ci, że dołoże wszelkich starań, żeby go odnaleźć.

Na: Jeśli on sie znajdzie to nie wiem co ja zrobię. Ja i dzieci go potrzebujemy. Wiesz, w czasie gdy byliśmy partnerami w pracy to mieliśmy sprawę w stadninie i byłam w ciąży. Wtedy straciłam przytomność w stadninie. Kuba mnie znalazł i zadzwonił po pogotowie. Gdyby nie on...byłoby ciężko. Pierwszy raz spotkaliśmy się przypadkiem na lotnisku, potem w pracy i tak nasza znajomość przerodziła się w przyjaźń, a przyjaźń w miłość. Jestem z nim bardzo szczęśliwa. Nie wyobrażam sobie, że właśnie teraz mogłoby go zabraknąć.

Ma. Le: Nie martw się. Będzie dobrze.

Na: Dzięki, Marta.

Przytuliła mnie. Potem pojechałam z Kruczkowską na komendę. Ona prowadziła bo ja w tych nerwach nie byłabym w stanie. Cały czas patrzyłam na telefon, na którym na ekaranie blokady widniało zdjęcie moje i Kuby.


Patrząc na to zdjęcie miałam łzy w oczach. Zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis: "numer prywatny". Odebrałam.

Na: Halo?

Po: Natalia Roguz, tak?

Na: Tak.

Po: Mamy twojego męża. Jeśli chcesz go zobaczyć żywego masz dzisiaj o północy być w starej fabryce na Żoliborzu z 30 kg marihuany zabranym podczas ostatniej akcji z gangiem narkotykowym. Choćby minuta spóźnienia i twój mężuś zdechnie.

Ku: Natalia, nie zgadzaj się na ich żądania!

Po: Zamknij mordę!

Usłyszałam jęk bólu w słuchawce należący do mojego męża. Natychmiast mój rozmówca się rozłączył. Schowałam telefon do kieszeni. Strasznie się przestraszyłam.

Kru: Natalia? Kto dzwonił?

Na: Porywacze Kuby. Mam dzisiaj o północy być w starej fabryce na Żoliborzu z 30 kg marihuany zabranym podczas ostatniej akcji z gangiem narkotykowym.

Kru: Ty chyba nie chcesz się na to zgodzić?

Na: A mam inne wyjście? To jest jedyny sposób by uratować Kube. Musze się zgodzić na ich żądania bo inaczej nie uratuje go.

Kru: Dobra, ale sama tam nie pójdziesz. Dostaniesz Krystiana i Olgierda do pomocy i AT-eków na obstawę.

Na: Czy to jest konieczne?

Kru: Tak. Nie chce narazić życia twojego i Kuby.

Na: Dobra, rozumiem.

Komenda

Dojechałyśmy na komendę. Zaczęli mnie przygotowywać do prowokacji. Olgierd przyniósł z policyjnego magazynu 30 marihuany zabranym podczas ostatniej akcji z gangiem narkotykowym.

23:50

10 minut przed planowanym spotkaniem byliśmy na miejscu. Boje się nie tylko o swoje życie ale także dziecka.

Kr: Jak tam, Natalia? Gotowa?

Na: Fizycznie tak, ale psychicznie nie. Ale nie mam innego wyjścia.

Ol: Uważaj na siebie.

Na: Jak zawsze.

Wzięłam torby z narkotykami i poszłam w stronę fabryki. Po wejściu do fabryki torby położyłam na ziemi i czekałam na porywaczy. Zobaczyłam jak wyprowadzają zmaskarowanego na twarzy Kubę, a za nim kilku napakowanych mężczyzn, z czego jeden trzymał broń przy skroni Kuby.

Po: Masz to co chciałem?

Na: Tak. 30 kg. Tak jak chciałeś. Wypuść zakładnika.

Po: Połóż torby na środku odległości między nami a Tobą.

Wzięłam torby i położyłam na środku odległości między mną a nimi. Najbardziej napakowany wziął torby i zobaczył czy na pewno są w środku narkotyki.

Po: I jak?

Po 2: Jest marihuana. Tak jak chcieliśmy.

Po chwili do środka wkroczyli AT-ecy. Ja zgięłam się w pół bo poczułam ból w podbrzuszu.

Na: Ał...

Ol: Natalia, wszystko w porządku?

Na: Tak. Zadzwoń po karetkę dla Kuby. On jest w dużo gorszym stanie.

Po 15 minutach przyjechała karetka i zabrała Kubę do szpitala. Olgierd i Krystian pojechali ze mną za karetką.

Szpital

Po dojechaniu do szpitala niemal natychmiast podeszłam do recepcji by zapytać o mojego męża.

Na: Przepraszam, gdzie znajdę mojego męża - Jakub Roguz. Został tu przywieziony niedawno.

Re: Pan Jakub jest aktualnie na bloku operacyjnym.

Ol: Jaki jest jego stan?

Re: O to będzie musiał zapytać pan lekarza prowadzącego po operacji.

Na: Kto jest jego lekarzem prowadzącym?

Re: Doktor Matylda Szewczyk.

Na: A gdzie jest blok operacyjny.

Re: Do końca korytarza i na prawo.

Na: Dziękujemy.

Skierowaliśmy się we wskazaną stronę. Ja oparłam się o ścianę i czekałam na jakieś wieści o stanie Kuby. Nie mogłam tak stać więc zaczęłam chodzić w tę i z powrotem.

Kr: Natalia, uspokój się! W ten sposób nie pomożesz Kubie!

Na: Dlaczego to tyle trwa?

3 godziny później

Zauważyłam, że z bloku wyjeżdża lekarz razem z łóżkiem, na którym leży mój mąż.

Na: Pani doktor, co z nim?

Le: Stan pana Jakuba jest stabilny. Operacja przebiegła pomyślnie, ale była potrzeba wprowadzenia go w śpiączkę.

Kr: Ale wybudzi się z niej?

Le: Tego niestety nie mogę określić. Jeśli ma dla kogo to na pewno będzie walczyć.

Na: A mogę do niego wejść?

Le: Tak, proszę. Tylko proszę założyć fartuch ochronny.

Założyłam fartuch ochronny i weszłam do sali mojego męża. Wzięłam jego dłoń w rękę i przytuliłam do swojego policzka.

Na: Chciałam Ci to powiedzieć w oczy, ale powiem Ci teraz. Po raz kolejny zostaniesz tatą. Na pewno się ucieszysz jak się obudzisz.

Mar: Natalia?

Na: Co tam, Martyna?

Mar: Jedź do domu, prześpij się. Wyglądasz okropnie.

Na: Będziesz przy nim?

Mar: No jasne.

Na: Jakby co to dzwoń.

Niechętnie opuściłam sale mojego męża i pojechałam do naszego mieszkania. Dzieci i mama Kuby już spali więc postanowiłam iść w ich ślady. Było mi ciężko zasnąć, ale po jakimś czasie udało mi się.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top