Rozdział 9
Natalia
Po kilku godzinach snu usłyszałam płacz Emilki. Postanowiłam do niej zajrzeć. Płakała strasznie. Wzięłam ją na ręce.
Na: Cii.....już mamusia jest. Spokojnie, nie płacz.
Po kilku minutach się uspokoiła. Włożyłam ją do kołyski i zaczęłam kołysać w rytm kołysanki, którą śpiewała mi mama gdy byłam mała. Uwielbiałam tą kołysankę. Włączyłam na komputerze kołysanke: "Był sobie król". Po kilku minutach zasnęła ponownie. Poszłam do kuchni zrobić sobie herbaty i kanapki. Przez jakiś czas siedziałam sama, ale po jakimś czasie przyszła Aneta.
An: Cześć, Natalia. Mogę?
Na: Hej, Anetka. Jasne, wchodź. Tylko po cichu bo Emilka zdążyła zasnąć.
An: Jasne.
Aneta usiadła w salonie, a ja poszłam przyjaciółce herbaty. Po chwili wróciłam z kubkiem parującej cieczy.
Na: Opowiadaj, co tam u Ciebie.
An: Nic ciekawego. Stefan stał się strasznie nadopiekuńczy gdy dowiedział się, że jestem w ciąży, ale jakoś daje radę pracować.
Na: Ale jak narazie wszystko w porządku z dzieckiem?
An: Tak, w porządku. A jak tam Emilka?
Na: Nie jest najgorzej w dzień, ale w nocy totalna masakra. Ciągłe chodzenie z małą na rękach, wstawanie kilka razy w ciągu nocy to jest masakra. Czasami jestem tak zmęczona tym, że proszę Kubę, aby wstał, bo jestem zmęczona.
An: A jak Kuba sprawuje się w roli ojca?
Na: Znakomicie. Stara się mi pomagać jak najlepiej może. Jest znakomitym ojcem. Nawet zaproponował lekarzowi, żeby Emilka przejęła jego nazwisko.
An: Ale ślubu jeszcze nie planujecie?
Na: Nie. Nawet mi się nie oświadczył, ale poczekam cierpliwie.
An: Mam nadzieję, że w krótkim czasie Ci się oświadczy i za jakiś czas weźmiecie ślub.
Na: Uwierz mi, że też bardzo bym chciała aby to się stało.
An: Dobra, kochana ja będe się zbierać. Ale jak znajdę czas to obiecuje, że wpadnę.
Na: Anetka, ty powinnaś teraz dbać o siebie i o dziecko.
An: Natalia, proszę Cię przestań. Zaczynasz mówić jak matka Stefana.
Na: Bo wszyscy mają rację.
An: Natalia, teraz ty przeciw mnie?
Na: Anetka, nie jestem przeciwko Tobie, tylko martwię się o Ciebie.
An: Natalia, doceniam to, że się o mnie martwisz, ale daję radę pracować i zamierzam ten czas wykorzystać w pracy, a nie siedzieć w domu. Ja po prostu nie mogę siedzieć i nic nie robić.
Na: Wiem. I rozumiem to.
An: Dobra, to ja znikam już. Pa.
Na: Pa.
Pocałowała mnie w policzek i wyszła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top