Rozdział 76
Natalia
Wzięłam pas, broń, odznakę i kajdanki i pojechałam do mieszkania Maćka Kasprowicza. Mieszka na Liliowej 6 mieszkania 3
Liliowa 6 mieszkania 3
Podeszłam do drzwi i zapukałam do drzwi. Chwilę czekałam za nim ktokolwiek mi otworzył. Otworzył mi jakiś mężczyzna - prawdopodobnie ojciec Maćka.
OM: (Ojciec Maćka): Czego?
Na: Dzień Dobry. Aspirant sztabowy Natalia Roguz, Policja. Pan jest ojcem Maćka Kasprowicza?
OM: Tak. A co?
Na: Czy syn jest w domu?
OM: Nie ma. Wyjechał dwa dni temu do znajomych.
Na: Tak? A to ciekawe. Bo jakaś godzinę temu była widziana tutaj niejaka Emilia Roguz. A wiesz kim jest ta dziewczyna? Tak sie składa, że to moja córka. A twój syn nie dość, że chciał ją zmusić do czynności seksualnych to gdy ona sie nie zgodziła to ją zgwałcił. Więc dobrze Ci radzę gadaj gdzie jest twój syn!
OM: Kaliska 4. Tam sie najczęściej spotyka z kumplami.
Ze środka usłyszałam głos kobiety. Prawdopodobnie matki Maćka.
MM: (Matka Maćka): Synku, uciekaj! To policja!
Usłyszałam trzask otwieranego balkonu. Natychmiast wybiegłam z klatki i rzuciłam sie w pogoń za Kasprowiczem.
Na: Stój, Policja!
Biegłam za nim. Po drodze wezwałam wsparcie.
Udało mi sie go zatrzymać przy ślepej uliczce. Wyjęłam broń.
Na: I co, Kasprowicz? Myślałeś, że uciekniesz, tak? Zgnijesz w pierdlu za to co zrobiłeś Emilce.
Mać: Jakiej kurwa Emilce! Ja żadnej Emilki nie znam!
Na: Stul pysk!
Miałam ochotę rozstrzelać go tu i teraz. Ale usłyszałam za sobą głos męża.
Ku: Natalia, opuść broń! On dostanie zasłużoną karę!
Powoli opuściłam broń i schowałam do pasa. Przytulił mnie.
Ku: Brawo. Już nigdy nie zrobi krzywdy Emilce.
Na: Miałam ochotę go rozstrzelać.
Ku: Wracamy do mieszkania.
Na: Nie. Ja muszę go przesłuchać.
Ku: No dobra, ale ja zrobię to z Tobą.
Na: Ok
Wsiedliśmy do naszych aut i ruszyliśmy na komendę.
Komenda
Po wejściu na komendę, poprosiłam mundurowego, aby doprowadził na przesłuchanie Kasprowicza. A my poszliśmy do pokoju przesłuchań.
Mać: Czy możecie mnie wypuścić? Nic nie zrobiłem!
Na: Nic nie zrobiłeś? A my tutaj trzymamy cie za niewinność!
Ku: Posłuchaj. Jesteś zatrzymany za zmuszenie do czynności seksualnych i gwałt na Emili Roguz.
Mać: Ja nie znam żadnej Emilki! Wypuście mnie, kurwa!
Na: Grzeczniej! Posłuchaj mnie. Emilie bada właśnie bada nasz technik. Jeżeli okaże sie, że znajdziemy tam ślady biologiczne zgadnij do kogo należeć? Tak. Do ciebie. Współpracuj! A poza tym to nasza córka, więc radzę Ci przyznaj sie.
Mać: No dobra. Przyznaje się. Ale to jej wina.
Ku: Jak to?
Mać: Ciągle sie o mnie ocierała i prowokowała mnie.
Na: Ale to nie jest powód, żeby gwałcić swoją dziewczynę. A przepraszam - byłą dziewczynę. Ale przyznałeś sie. Antek! Zabierz go!
Zabrali Kasprowicza do aresztu, a my wróciliśmy do naszego mieszkania. Ja skierowałam sie do pokoju Emilki.
Na: Emilka, mogę?
Em: Tak.
Weszłam do środka.
Na: Już nie musisz sie go obawiać. Siedzi już w więzieniu.
Em: Dziękuję, mamo.
Przytuliła sie do mnie mocno. Z racji tego, że było już całkiem późno postanowiłam położyć sie spać. Poszłam do sypialni, gdzie spał Kuba.
Dwa dni później
Dzisiaj nadszedł dzień chrzcin Tomka. Od samego rana przyjechali do nas Łucja i Olgierd. Oczywiście byli ubrani na galowo.
Ku: Łucja, ładnie Ci w tej sukience.
Łu: Dzięki. Natalia, tobie też.
Na: Dzięki.
Em: A mi nie ładnie w mojej sukience.
Ku: Tobie zawsze ślicznie we wszystkim, córeczko.
Kuba
Natalia do tej pory nie pokazała mi sukienki jaką kupiła na chrzciny naszego syna. Powiedziała, że ma to być niespodzianka. Bardzo chciałem już ją zobaczyć, ale musiałem być cierpliwy. Olgierd trzymał Tomka na kolanach i razem z Łucją bawili sie z nim. Tomek był ubrany tak:
Po jakichś 15 minutach z sypialni wyszła moja żona w przepięknej sukience. Wyglądała prześlicznie.
Gdyby nie to, że jest moją żoną to napewno niejednemu facetowi zawróciła by w głowie. Przyciągnąłem ją do siebie. Nie mogłem jej się oprzeć.
Ku: Ślicznie wyglądasz, kochanie.
Na: Coś ty! Ty wyglądasz lepiej. W tym garniturze jesteś bardzo elegancki.
Ol: Dobra, nie kłóćcie sie kto wygląda lepiej, ok? Oboje wyglądacie super
Na: Dzięki, Olo. Dobra, to my bierzemy dzieciaki i jedziemy do Kościoła.
Łu: My z Olgierdem podjedziemy jeszcze po Majke.
Na: Nie ma sprawy. Spotkamy sie przed Kościołem.
Ol: Ok.
Włożyłem nosidełko do samochodu, do którego Natalia po chwili włożyła Tomka. Obok niego usiadła Emilka i zabawiała go grzechotką. Po chwili moja żona usiadła na miejscu dla pasażera, a ja dla miejscu kierowcy. Odpaliłem silnik i ruszyliśmy w stronę Kościoła.
Ku: Denerwujesz sie?
Na: Można tak powiedzieć. Nie wiem jak przeżyje drugi chrzest.
Ku: Pierwszy chrzest przeżyłaś to i drugi przeżyjesz.
Na: Tylko nie zapominaj, że ja mam jeszcze chrześnice.
Ku: Kogo?
Na: Aneta wybrała mnie na chrzesną dla Różyczki. Chrzestnym jest Paweł. I na roczek będe musiała jej coś kupić.
Ku: Spokojnie. Na pewno coś wymyślisz.
Na: No muszę, tylko nie mam jeszcze pomysłu.
Ku: Spokojnie. Roczek dopiero za dwa miesiące to masz jeszcze czas na to.
Na: No. Tylko zastanawiam się właśnie co jej kupić.
Ku: O tym pomyślisz później. Teraz skup sie na dzisiejszym dniu.
Na: Wiem.
Przed kościołem
Natalia
Chodziłam z Tomkiem na ręcach bo ciągle płakał. Dałam mu butelkę i się uspokoił. Włożyłam go do wózka i dałam mu zabawki, żeby sie bawił.
Na: Nadal nie mogę w to uwierzyć.
Ku: W co?
Na: No jakiś czas temu braliśmy ślub a już jesteśmy na chrzcie naszego drugiego dziecka. Jak ten czas szybko leci.
Ku: To prawda.
Na: Nawet nie wiem kiedy to zleciało. A tak w ogóle to gdzie Łucja i Olo?
Ku: Pojechali po Majke.
Chwilę potem zauważyłam Łucje, Olgierda i Majke, którzy wchodzą przez bramę.
Na: No nareszcie. Już myślałam, że nie dojedziecie.
Ol: Przepraszamy. Korki.
Ku: Wchodźmy do Kościoła.
Godzinę później
Ceremonia w kościele dobiegła końca. Przenieśliśmy sie na sale, na której odbyło sie przyjęcie. Była bardzo wesoło, wszyscy śmiali sie, pili, jedli i było wspaniale. Tomek zasnął, więc ja postanowiłam wyjść i sie przewietrzyć. Stałam i wpatrywałam się w nieokreślony punkt przed sobą. Nagle poczułam czyjeś na dłonie na mojej talii.
Ku: Martwiłem się. Co tutaj robisz?
Na: Po prostu chciałam sie przewietrzyć. Wracaj na sale. Ja też zaraz wracam.
Kilka godzin później
Przyjęcie dobiegło końca. Kuba miał jutro na 8 do pracy, a ja na 9, więc za dużo nie piliśmy alkoholu. Wróciliśmy do naszego mieszkania. Przebraliśmy się i zasnęliśmy.
Następny dzień
Kuba był już na komendzie, ja odwiozłam najpierw Emilke do szkoły, a Tomka zawiozłam do Marleny.
Komenda
Gdy weszłam na komendę usłyszałam słowa: "Wypuśccie mnie! Jestem niewinny!". Rozpoznałam go to był głos mojego męża. Natychmiast przyśpieszyłam kroku i zauważyłam jak dwaj mundurowi prowadzą mojego męża w stronę aresztu.
Na: Zaczekajcie!
Ku: Natalia, zrób coś! Powiedz im, że ja jestem niewinny!
Na: O co podejrzewacie mojego męża?
Mun1: O zabicie Katarzyny Stańczyk.
Na: Kiedy?
Mun1: Dzisiaj w nocy. Między godziną 3.00 a 3.35.
Ku: Ja nawet nikogo takiego nie znam.
Mun2: Widziałeś nagranie z monitoringu? Widziałeś. I kogo zarejestrował na miejscu zdarzenia? Tak, ciebie. Wszystkie dowody wskazują na Ciebie. A poza tym znaleźliśmy na miejscu zdarzenia twoją służbową odznakę.
Ku: Nie mam pojęcia jak tam sie znalazła.
Odprowadzili Kubę do aresztu, a ja poszłam do gabinetu pani naczelnik. Po usłyszeniu "proszę" weszłam.
Zu: Co Cie do mnie sprowadza?
Na: Nie słyszysz co sie dzieje? Kuba został aresztowany za zabicie Katarzyny Stańczyk.
Zu: Co?
Na: No tak. Musimy coś zrobić, żeby go oczyścić z zarzutów.
Zu: A mają jakie dowody?
Na: Mówią, że monitoring zarejestrował go na miejscu zdarzenia i znaleźli jego służbową.
Zu: Kiedy?
Na: Między 3.00 a 3.35. Ale to jest niemożliwe.
Zu: Dlaczego?
Na: Wróciliśmy z chrzcin Tomka koło 22 potem poszliśmy spać. A ja czułam jego obecność przy mnie. To nie może być on. Ja jestem przekonana o jego niewinności.
Zu: Natalia, postaram sie znaleźć dowody na niewinność Kuby.
Na: Dzięki, Zuza
Zu: Wracaj do swoich obowiązków.
Poszłam w stronę mojego pokoju, który dzieliłam z Kubą. Teraz siedzę sama i zaczęłam bawić sie długopisem. Miałam dosyć. Mam nadzieję, że niedługo Kuba niedługo wejdzie przez drzwi, przytuli mnie i pocałuje. Tęsknię za nim. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top