Rozdział 68
Na: Chciałabym abyś została chrzestną Tomka. Mojego i Kuby synka. Zgodzisz sie?
Łu: Jeśli chcesz to dobrze. A kto jest chrzestnym?
Na: Olgierd.
Łu: No dobrze.
Em: Super. Ciocia Łucja będzie Tomka chrzestną. Tak sie cieszę.
Przytuliła Łucje. Podszedł do nas Kuba.
Ku: Co jest?
Na: Łucja będzie Tomka chrzestną.
Ku: Wiesz kto jest chrzestnym?
Łu: Tak. Olgierd.
Podszedł do nas Olgierd. Był zaskoczony widokiem Łucji.
Ol: Cześć, Łucja.
Łu: Cześć, Olgierd.
Na: Olgierd, Łucja będzie chrzestną Tomka. Cieszysz sie?
Ol: No jasne, że tak.
Łu: Dobra. Jedźmy do domów. Odpocznijcie po dzisiejszej akcji.
Ze swojego gabinetu wyszedł Zarębski.
Za: Kuba, pozwól ze mną na słówko do mojego gabinetu. Mam do ciebie sprawę.
Ku: Jasne, szefie. Natalia.
Na: Tak?
Ku: Masz tu klucze od samochodu i od mieszkania. Zabierz Emilke do domu. A i Tomka odbierz od mamy.
Łu: Natalia, pojadę z wami. Zobaczę mojego chrześniaka.
Na: Jasne. Chodź.
Najpierw pojechałyśmy do mojej mamy, aby odebrać Tomka, a potem pojechałyśmy do mojego mieszkania.
Mieszkanie Natalii i Kuby
Natalia
Otworzyłam drzwi od mieszkania. Najpierw przodem puściłam Łucje i Emilke, a następnie sama weszłam do środka i zamknęłam drzwi.
Na: Napijesz się czegoś, Łucja?
Łu: Herbaty poproszę.
Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę. Po kilku minutach wróciłam z kubkiem herbaty dla siebie i Łucji.
Na: Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, że sie zgodziłaś zostać chrzestną Tomka.
Łu: Nie ma za co.
Na: Chodź Ci go pokażę.
Poszłyśmy z Łucją do pokoju Tomka, aby go zobaczyła.
Łu: Jest do Ciebie i Kuby podobny.
Na: Każdy tak mówi.
Do pokoju Tomka weszła Emilka.
Em: Mamo, twój szef dzwonił. Prosił, żebyś przyjechała na komendę.
Na: Nie mówił po co?
Em: Nie.
Na: Dobra. Emilia, zadzwonisz do babci, żeby do was przyjechała? Bo jeżeli to jest to coś ważnego to nie wiem o której wrócę
Łu: Natalia, zwariowałaś? Skoro naczelnik wzywa tylko Ciebie na komendę to ja zostanę z Emilką i Tomkiem.
Na: Serio? Możesz zostać? Nie chciałabym Ci robić problemu.
Łu: No co ty? Dla mnie to żaden problem.
Na: Dzięki, Łucja.
Łu: Nie ma za co.
Pojechałam na komendę gdzie czekali już wszyscy.
Komenda
Podeszłam i stanęłam obok mojego męża.
Na: Wiesz o co chodzi?
Ku: Nie mam pojęcia.
Za: Kochani, chciałbym Wam przekazać pewną informacje. Otóż jak wiecie ostatnio podupadłem na zdrowiu i nie jestem w pełni sił, aby kierować wydziałem.
Na: Czyli mamy rozumieć, że ktoś przyjdzie na szefa miejsce?
Za: Tak. Dlatego przedstawiam wam nowego szefa naszego wydziału a raczej szefową - Zuzanna Zarębska - moja córka.
Wszyscy byli zaskoczeni wiadomością, że szef ma córkę.
Za: Mam nadzieję, że Zuzia dobrze pokieruje wydziałem.
Zu: Bardzo liczę na owocną współpracę.
Zuzia była wysoką szatynką o niebieskich oczach. Od razu widać było, że może mieć każdego faceta. No i wiedziałam, że współpraca z nią nie będzie przyjemna. Widać było, że jest oschła i nieprzyjemna.
Za: Chodź, Zuzia. Pokażę Ci twój gabinet. A reszta do pracy. A, Natalia, Kuba!
Na: Tak?
Za: Wy po ostatniej akcji macie wolne. Jedźcie do domu.
Ku: Tak jest.
Wyszliśmy z komendy i pojechaliśmy do naszego mieszkania, w którym Łucja opiekowała się naszymi dziećmi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top