Rozdział 46
Kilka tygodni później
Natalia
Tydzień później odzyskałam w pełni pamięć. Siedziałam właśnie w domu z Kubą i bawiliśmy sie z Emilką, gdy zadzwonił dzownek do drzwi.
Na: Otworzę.
Podeszłam do drzwi. To kogo zobaczyłam zdziwiło mnie to.
Na: Radek? Co ty tu robisz?
Ra: Co ja tu robię? Nie mogę odwiedzić własnej siostry?
Na: Czego chcesz?
Ra: Kasy siostra potrzebuje.
Na: Ile?
Ra: 2 tysiące.
Na: Co?
Ra: Dopiero wyszedłem z pierdla. Potrzebuje kasy na nowy start.
Na: Nie mam tyle kasy. Narazie nie mam w ogóle kasy. A teraz idź stąd.
W tej samej chwili do drzwi podszedł Kuba.
Ku: Kochanie, kto to jest?
Na: Mój brat.
Ra: A ty gościu kim jesteś? Spieprzaj stąd! Nie widzisz, że z siostrą rozmawiam.
Na: Radek, uspokój sie! To jest mój mąż - Kuba Roguz, Kuba to jest mój brat - Radek Nowak.
Ra: Serio siostra? Mąż?
Na: A poza tym masz siostrzenice.
Ra: Rodzice wiedzą?
Na: Mama wie.
Ra: A ojciec?
Na: Zmarł kilka miesięcy temu. A teraz Radek idź już stąd.
Ra: Ale...
Na:Proszę Cie.
Radek odszedł, a ja wróciłam z Kubą do mieszkania.
Ku: Natalia, możesz mi wyjaśnić kim był ten gość?
Na: Już Ci mówiłam. To był mój brat!
Ku: Jakoś wcześniej nie chwaliłaś sie tym, że masz brata!
Na: A czym sie miałam chwalić? Że mój brat to recydywista? Tym sie miałam chwalić?
Ku: Przepraszam, nie wiedziałem. Po prostu byłem zaskoczony wiadomością, że masz brata.
Na: Nie, to ja przepraszam. Powinnam Ci powiedzieć, że mam brata.
Ku: Przepraszam. Nie powinienem tak na Ciebie naskakiwać.
Przytuliłam Kubę, a on to odwzajemnił. Po chwili do drzwi zadzwonił dzownek. Podeszłam do drzwi. Stał tam listonosz z poczty kwiatowej.
Li: Mam kwiaty dla Pani Natalii Nowak.
Na: To ja. A wiadomo od kogo?
Li: Od pana Wojciecha Żarskiego.
Na: Od Wojtka? Dobrze, dziękuję.
Li: Proszę podpisać.
Podpisałam gdzie trzeba.
Li: Dziękuję, do widzenia.
Na: Do widzenia.
Weszłam do środka z bukietem róż. Od razu podszedł Kuba.
Ku: Kto to był?
Na: Listonosz z poczty kwiatowej. Przyniósł kwiaty od Wojtka.
Ku: Od jakiego Wojtka?
Na: Od Wojtka Żarskiego. Mojego byłego chłopaka. Ale to było jeszcze w liceum i szkole policyjnej. On też był policjantem, ale po postrzeleniu odszedł ze służby. Szkoda, bo był dobrym gliną. Razem pracowaliśmy gdy mieszkałam w Pionkach.
Ku: Rozumiem.
Na: Chciałabym sie z nim spotkać.
Ku: Przecież jeżeli chcesz to możesz iść. Nie trzymam Cię w domu.
Zaczęłam rozmyślać czy dobrze zrobię spotykając sie z Wojtkiem. Postanowiłam, że narazie nie będę się z nim spotykać. Na karteczce był napisany numer Wojtka więc później do niego zadzwonię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top