Rozdział 2

Park na Mokotowie

Kuba Roguz

Byliśmy na prowokacji. Natalia chodziła po parku w bardzo wyzywającym czarnym stroju. Nagle obok niej przebiegł jakiś facet, który dźgnął ją nożem. Całe szczęście zdołał ją dźgnąć w ramię. Chciał uciec, ale Paweł i Stefan skuli gościa, a ja podbiegłem do Natalii.

Ku: Natalia? Natalia, nic Ci nie jest?

Na: Nie, tylko ramię mnie strasznie boli. W końcu całkiem mocno.

Ku: Chodź, zawiozę Cię do szpitala. Lepiej będzie, żeby lekarz Ci to obejrzał.

Pomogłem jej wstać, cały czas trzymała się za ramię.

Na: Myślałam, że zadźga mnie tym nożem, jak Ade i Sabine. Dziękuje, Kuba.

Ku: Nie ma za co. W końcu jesteśmy partnerami, musimy sobie pomagać.

Na: Kuba przepraszam, że byłam dla Ciebie niemiła. Po prostu nadal nie mogę się oswoić z tym, że Roberta i Adama już nie ma. Byłam z nimi bardzo zżyta. Ale wiem, że muszę się podnieść i iść dalej.

Ku: Słyszałem o eksplozji. Przykro mi.

Na: Dzięki, ale podniose się. Zawsze się podnoszę.

Szpital

Lekarz powiedział, że rana nie jest bardzo poważna i że może dzisiaj wrócić do domu.

Ku: Natalia, jak się czujesz?

Na: Całkiem dobrze.

Ku: Może zawioze Cię do domu?

Na: Dam radę przesłuchać tego gościa. Jedziemy na komendę.

Ku: Natalia, ale powinnaś....

Na: Kuba, jedź na komendę!

Ku: No dobrze, Pani Dyrektor.

Na: Ja Ci dam Pani Dyrektor. *walnęła mnie w głowę*

Ku: Ała! A to za co?

Na: Za nazwanie mnie Panią Dyrektor.

Ku: Dobra, przepraszam, Natalia.

Na: Dobra. Ruszaj na komendę.

Po kilku minutach byliśmy na komendzie. Skierowaliśmy się do pokoju przesłuchań, aby przesłuchać Darka Marciniaka.

Pokój Przesłuchań

Na: Dobra, Marciniak gadaj czemu zamordowałeś Ade Filipiak i Sabine Mróz?

Dar: Były mi winne kase. Nie wywiązały się z rozliczenia w terminie to zamordowałem suki jedne.

Ku: A wiesz, że za morderstwo i za napaść na funkcjonariusza na służbie grozi dożywocie?

Dar: Główno mnie to obchodzi! I tak nie mam nic, więc do końca życia posiedze sobie w pierdlu.

Na: A dlaczego mnie zaatakowałeś?

Dar: Jesteś podobna do Beaty - jednej z moich dłużniczek. Myślałem, że to ona.

Na: Tomek! Weź go na dołek!

Ku: To co? Może kawa z okazji pierwszego wspólnego śledztwa zakończonego pomyślnie?

Na: Czemu nie?

Ku: Ja stawiam.

Na: No dobra.

Kawiarnia "Relaks"

Na: Jeszcze raz Cię przepraszam, że byłam dla Ciebie ostra i niemiła, ale po prostu nadal nie mogę się pogodzić z tym, że Roberta już nie ma. Miałam do Roberta pełne zaufanie.

Ku: Daj sobie czas. Z czasem i do mnie nabierzesz zaufania tylko musisz dać sobie czas, aby przyzwyczaić się do tego, że pracujesz ze mną. Ja też przepraszam za to co powiedziałem, że mnie nie da się ułożyć. Po prostu przez większość życia działałem sam. Też muszę się przyzwyczaić, że mam teraz partnerkę.

Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka godzin, aż zrobiło się ciemno.

Na: Ale już późno. Odwieziesz mnie?

Ku: Jasne.

Natalia

Byliśmy pod moim mieszkaniem. Wyszłam z samochodu.

Na: Do jutra.

Ku: Do jutra.

Weszłam do środka. Przywitałam się z moim psem - Rexem, który był owczarkiem niemieckim.

Dałam mu jeść i pić. Podeszłam do półki, na której stały różne moje zdjęcia. Wśród nich było zdjęcie Roberta. Wzięłam je do ręki i usiadłam na kanapie. Oczy od razu mi się zaszkliły.


Na: Brakuje mi Ciebie. Nie zdążyłam Ci powiedzieć co do Ciebie czuje. Nikt mi Ciebie nie zastąpi. Tęsknię za Tobą.

Ktoś zadzwonił do drzwi. Rex zaczął szczekać.

Na: Rex, cicho!

Podeszłam do drzwi. Stała tam Dagmara Byczewska - dziennikarka, która przyjaźniła się z Robertem.

Dag: Cześć, Natalia. Mogę wejść? Przepraszam, że tak późno, ale rozumiesz sama, taka praca.

Na: Rozumiem. Jasne, wejdź. Napijesz się czegoś?

Dag: Wody poproszę.

Po chwili wróciłam ze szklanką wody mineralnej.

Na: Proszę.

Dag: Jak się trzymasz?

Na: Jakoś daje radę, ale cholernie tęsknie za Robertem.

Dag: Wiem co czujesz. Mam tak samo. Mnie też go brakuje. Ale musimy się z tym pogodzić, że Roberta już nie ma i nie będzie. A jak u Ciebie w pracy?

Na: Dostałam nowego parntera, ale oczywiście muszę się przyzwyczaić, że mam teraz nowego partnera.

Dag: Tęsknisz za nim? *zauważa zdjęcie obok mnie*

Na: I to bardzo. Rozumieliśmy się bez słów. Miałam do Roberta pełne zaufanie a to w mojej robocie jest najważniejsze.

Dag: Nigdy nie chiałaś czegoś więcej?

Na: Może. Ale potem pojawił się Dawid i ty.

Dag: Ja? Przestań! Między mną a Robertem nigdy do niczego nie doszło. Nie żebym nie chciała...

Na: Nie gadajmy o tym! To trochę żenujące!

Dag: Pójdę już. Późno już.

Na: Dobrze. Cześć.

Dag: Cześć.

Dagmara wyszła, a ja rzuciłam się na kanapę ze łzami w oczach przytulając do piersi zdjęcie Roberta. Zasnęłam na kanapie.

Poranek

Następny dzień

Obudziłam się na kanapie. Przypominały mi się wczorajsze odwiedziny Blond Media. Nadal w ręce trzymałam zdjęcie Roberta. Sprawdziłam godzinę - 6.35. Postanowiłam się ogarnąć. Nie miałam siły by prowadzić. Zadzwonię do niego. Mam nadzieję, że się zgodzi. Wzięłam telefon i wykręciłam numer do Kuby.

Rozmowa telefoniczna Natalii i Kuby:

Na: Cześć, Kuba. Nie przeszkadzam?

Ku: Nie. No co ty?

Na: Mam prośbę. Przyjechałbyś po mnie?

Ku: Jasne. Będe za godzinę.

Na: Dzięki. Do zobaczenia.

Po godzinie przyjechał Kuba. Wsiadłam do samochodu. Widział, że nie wyglądam najlepiej.

Ku: Natalia, dobrze się czujesz?

Na: Tak. Tylko po prostu w nocy niezbyt dobrze spałam.

Ku: Może lepiej jak zostaniesz w domu?

Na: Poradzę sobie. Jedź na komendę!

Ku: Dobra. Nie będę mówił że powinnaś zostać bo i tak nic tym nie wskóram.

Na: No, w końcu to zrozumiałeś.

Komenda

Od razu natrafiliśmy na Stefana.

Na: Cześć, Stefan.

Ku: Cześć.

St: Cześć.

Na: Szef nas szukał?

St: Narazie nie. Ale jak coś to powiem mu, że jesteście w swoim gabinecie.

Na: Jasne.

Pokój służbowy Natalii i Kuby

Zadzwonił mój telefon. Zadzwoniła osoba, po której się bym tego nie spodziewała. Był to.... Hawryluk. Dawid Hawryluk. Długo zastanawiałam się czy odebrać. Po chwili odebrałam.

Rozmowa telefoniczna Natalii i Dawida

Na: Tak, słucham?

Daw: Cześć, Natalia. Masz czas teraz?

Na: No mam. A co?

Daw: Chciałbym się z Tobą spotkać i pogadać. Dasz radę?

Na: No dobra. Tylko gdzie?

Daw: Pojedziemy do parku. Podjade po Ciebie na komendę.

Na: Dobra. Czekam. Cześć.

Wyszłam z naszego pokoju służbowego i wyszłam przed komendę. Po chwili na motorze podjechał Dawid. Wsiadłam na motor i pojechaliśmy do parku.

Park

Na: O czym chciałeś ze mną pogadać?

Daw: Jak się trzymasz po stracie Roberta?

Na: Staram się jakoś pozbierać po jego śmierci. Ale ja nawet nie spodziewałam, że sprawa zabójstwa kierowcy zakończy się czymś takim.

Daw: Nikt się nie spodziewał takiego zakończenia - eksplozja komendy.

Na: A jak ty się w ogóle czujesz? Przez tydzień siedziałam przy Twoim łóżku. Lekarze nie dawali Ci szansy na wybudzenie się ze śpiączki.

Daw: Żałujesz, że się wybudziłem?

Na: Nie.

Daw: Co powiesz na kolację? Jak starzy znajomi.

Na: Zastanowię się.

Daw: Dobra. Wsiadaj. Zawiozę Cię na komendę.

Po chwili byliśmy pod komendą.

Daw: Natalia, obiecaj, że poważnie zastanowisz się nad moją propozycją.

Na: Obiecuje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top