Rozdział 3


Zacząłem ponownie rysować. Ale tylko w bibliotece, gdzie nie ma kamer i Gabriel nie może dostrzec, że uwielbiam szkicować jego dłonie i oczy. To mnie relaksowało, zwłaszcza po ataku tych pieprzonych os w podbrzuszu, kiedy jest dla mnie wyjątkowo miły.

Rysowałem na nowo, by pozbyć się tych uczuć, które czasem mnie przygniatały.

Zszedłem wczoraj z nocki, przez co przespałem cały dzień, całkowicie zmęczony. Dlatego właśnie siedziałem o godzinie piątej w nocy w bibliotece i szkicowałem.

Gabriel przed położeniem się spać, poprosił mnie bym później spróbował jeszcze raz się położyć i zasnąć choć troszkę, bym nie rozregulował siebie zegara biologicznego.

Zrobiłem tak o trzeciej i spałem dwie godziny na kanapie w bibliotece. Jednak więcej nie potrzebowałem.

Obudzony poszedłem do łazienki, ogarnąłem się i przebrałem się na nowo, w świeży dres. Jednak tym razem nie ubierałem koszulki. Mimo zimowej pory i minusowej temperatury na zewnątrz, w domu było bardzo gorąco. A to tylko dlatego, że Gabriel uwielbiał ciepło i wolał wydać fortunę na ogrzewanie, niż choć trochę marznąć.

W każdym razie w przeciwieństwie do blondyna, mi był za ciepło. Zresztą Tatiana miała przyjść dopiero za półtorej godziny. Mogłem sobie pozwolić na taki wygląd.

Wróciłem do biblioteki, do mojego osobistego bunkra, gdzie nikt mnie nie widział i mogłem robić co chciałem.

I to, „robię co chciałem", ograniczało się zazwyczaj do właśnie szkicowania. Normalnie nie lubiłem szkicować ludzi. Wolałem martwe przedmioty, pomieszczenia. Jakoś bardziej mnie fascynowały niż ludzie. Zawsze uważałem, że natura była ciekawsza. Zwłaszcza lasy. Ludzie byli dla mnie zaskakująco trudni.

Jednak z Gabrielem było inaczej. W prawdzie jeszcze ani razu nie odważyłem się naszkicować w całości blondyna, ani nawet jego twarzy, ale drobne części ciała już tak.

Pierwsze co naszkicowałem był nos. jego długi, arystokratyczny nos, który uważałem za całkiem ładny. Jego nos z różnych perspektyw naszkicowałem chyba z dwanaście razy na całej kartce, wysłużonego szkicownika.

Później próbowałem naszkicować jego wąskie usta, jednak szybko z tego zrezygnowałem, zamazując swoje żałosne próby.

Później nie mogłem wywalić z głowy jego ust, a następne trzy dni patrzyłem ponad głowę Gabriela, zachowując się jak skończony idiota i szaleniec. Aż Gabriel nie zapytał mnie, czy wszystko w porządku.

Musiałem się błyskawicznie ogarnąć, by nie miał żadnych podejrzeń.

Od tego czasu nie odważyłem się, by ponownie podjąć się próby naszkicowania ust Gabriela.

Za to moja obsesja skupiła się na jego oczach i przede wszystkim dłoniach. Uwielbiałem jego dłonie. Nie tylko jego dotyk, ale wygląd ich.

Gabriel miał jasną, papierową skórę, widoczne niebieskie żyłki i kościste, długie palce.

Najwspanialsza rzecz do szkicowania. Kochałem to. Naprawdę.

A moim najbardziej wymagającym dziełem były obie dłonie Gabriela stukające w klawiaturę. Długo nad tym pracowałem. To nie było najambitniejsze moje dzieło, właściwie nic trudnego. Ale dokładność odwzorowania jego dłoni i szczegółów, a do tego ukazanie szybkiego ruch stukania, zajęło mi sporo czasu.

Ostateczna wersja, jednak była dla mnie satysfakcjonująca i mogłem rysować dalej.

Miałem tylko dwa ołówki, do tego znalezione gdzieś w szufladzie i początkowo tępe. Nie były zbyt fajne. HB i B1, tyle mi wystarczyło, zwłaszcza jak je naostrzyłem nożem.

W bibliotece było już chłodniej, bo mimo zaciągniętych rolet antywłamaniowych otworzyłem okno, by mi się lepiej spało.

Miałem jeszcze mokre włosy po kąpieli, dlatego zamknąłem okno. Następnie wróciłem na kanapę, gdzie miałem koc i ozdobną poduszkę, na tym leżała książka, którą aktualnie czytałem i mój szkicownik. Upodobałem sobie tą kanapę, mógłbym tu normalnie spać, ale Gabriel nie był zachwycony, twierdząc że mam łóżko do tego i swój pokój.

W pomieszczeniu świeciła tylko lampa podłogowa, która miała bardzo słabe światło. Ustawiłem sobie ją przed snem. Gabriel kupił ją dwa tygodnie temu, czytając masę dobrych opinii. Że można ustawić ostrość światła przez bluetooth, że nie niszczy wzroku, że zabija bakterie w powietrzu jak ustawi się ostre niebieskie światło.

Wybierał tą lampę jak sobie żonę.

Brakuję, że jeszcze powinna tańczyć i śpiewać piosenki Rihanny. Chociaż jak się łączy z bluethówem, to nigdy nie wiadomo.

Podkręciłem trochę światło, nakierowując to bezpośrednio na otwartą stronę szkicownika. Miałem niedokończony szkic mocno zaciśniętej dłoni blondyna na szklance. Trochę przegiąłem z żyłami i wyrazistością kostek, ale chciałem ukazać mocny chwyt Gabriela.

Zagryzłem wargę, chwilę przyglądając się temu czemuś i wziąłem się za dalsze dopracowanie.

Nie trwało to długo kiedy rozszedł się charakterystyczny zgrzyt, zwiastujący że większość zabezpieczeń domu właśnie zostało zdjęte.

A to znaczyło, że jest godzina szósta i Gabriel właśnie wstał.

Uśmiechnąłem się mimowolnie, wiedząc jak teraz wygląda odblokowując ten dom. Rozczochrane włosy i pognieciona niebieska piżama. Dopiero będzie się ogarniał.

Gabriel był przezabawny kiedy wstaję. Choć to czy się ogarnie nie było pewne. Wstawał równo o szóstej, tylko po to by odblokować zabezpieczenia, a po temu zdarzało mu się wrócić do łóżka i spać do ósmej, o której Tatiana miała już gotowe śniadanie i dochodziła godzina, w której zaraz miałem przynieść mu śniadanie do biura.

Nie jeden raz złapałem go jeszcze śpiącego w sypialni. Kiedy go budziłem śmiesznie wyglądał. Tak jakby nie wiedział na jakiej planecie jest.

Tak, im dłużej z nim mieszkałem, tym częściej łapałem go na śmiesznych sytuacjach, a on rzucał swój idealny i perfekcyjny image.

Gabriel był dla mnie coraz bardziej ludzki i coraz mi bliższy.

Jednak moje dobre samopoczucie i ten beztroski poranek został gwałtownie przerwany.

Usłyszałem niesamowicie charakterystyczny i głośny dźwięk. To tłuczone szkło z dołu. Od strony tarasu. Był to charakterystyczny dźwięk, ale nie on mnie zaalarmował. To instynkt, przeczycie. Pewność, że nadchodzi niebezpieczeństwo. To nie było zwykłe tłuczenie szkła. Gabriel nic by tak dużego nie stłukł. Natychmiast miałem pewność, co to jest.

Włamanie.

Włamanie na mój teren, do mojego domu. 




~*~ 

wiem, jestem okropna :) Widzimy się za tydzień! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top