Rozdział osiemnasty
Pod domem Tobiasa towarzyszy mi lekkie ściskanie w żołądku. To chyba tak zwane "motylki w brzuchu", które w rzeczywistości wynikają ze stresu, a nie z przeczucia, że stoimy pod drzwiami "tego jedynego", jak wmawiają nam w bajkach. Stres narasta, kiedy czujemy silną ekscytacje. Organizm mówi nam, że to coś nowego. To tak, jakbyśmy próbowali wejść na szczyt Mount Everestu. Ścisk w żołądku, spocone dłonie i milion myśli na minutę. Ekcytscja.
- Hej - wita mnie wytrzeszczając oczy. - Wow, wyglądasz nieziemsko - komplementuje, mierząc mnie wzrokiem od samych stóp i zatrzymując się na poziomie moich oczu.
Nie chciałam stroić się zbyt mocno, w końcu mieliśmy oglądać film w domu, a nie wyjść na kolacje do drogiej restauracji. Charlie niestety miała inną wizję mojego wyglądu. W końcu udało nam się wypracować kompromis, ubrałam spodnie, tak jak chciałam, lecz były to bardzo obcisłe jeginnsy. Do tego ubrałam pistacjową koszulkę na ramiączkach i czarny niezapinany sweterek. Obejrzenie się w lustrze przed wyjściem, zdecydowanie dodało mi pewności siebie. Gdyby tylko wiedział, co mam pod spodem - rumienię się na tą myśl.
Zakładając, że ma być to maraton serialu, przygotowałam się na powrót do domu dopiero jutro. Dlatego spakowałam do torebki bieliznę na zmianę i czystą koszulkę.
- Dziękuję - mówię, a chłopak nie przestaje się na mnie gapić. - Wpuścisz mnie do środka, czy będziemy tak stali przez całą noc? - pytam zaczepnie.
- Jasne, wejdź - gestem zaprasza mnie do środka. Zamyka drzwi, a następnie całuje mnie, przywierając do ściany.
Torebka wypada mi z rąk, kiedy przez paraliżujący dotyk, tracę kontrolę nad swoim ciałem. Robi mi się gorąco, właściwie czuję, że płonę. Toby nie przestaje mnie całować. Naprzemiennie obsypuje pocałunkami moje usta i szyję.
- Jak bardzo jesteś ciekawa drugiego odcinka? - pyta, na chwilę przerywając. Nadal jednak krąży rękoma po moim ciele, co sprawia mi wielką przyjemność.
- Myślę, że możemy to odłożyć na później - uśmiecham się kokieteryjnie, będąc pewna, że na taką odpowiedź liczył.
Tobias podnosi mnie i trzymając w objęciach przenosi na rozłożoną kanapę. Mam na końcu języka jakiś żart o tym, że wszystko miał zaplanowane, skoro pościelił łóżko, lecz jestem w stanie wydobyć z siebie tylko cichy jęk.
- Tęskniłem za tobą - szepcze.
- Nie da się nie zauważyć - przygryzam wargę, gdy to mówię. Nigdy tak nie robię. To wielki dowód tego, jak bardzo tracę przy nim kontrolę.
- Dopiero zaraz zobaczysz jak bardzo tęskniłem - flirtuje, pozbawiając mnie koszulki. - Czy ty masz... - zaczyna przesuwając dłonie po seksownym body, które kupiła mi dziś przyjaciółka. Pospiesznie ściąga mi spodnie, aby zobaczyć bieliznę w całej okazałości.
Toby odsuwa ode mnie głowę, aby objąć całe moje ciało wzrokiem. Przygląda mi się dokładnie i coraz szerzej się uśmiecha. Patrzy na mnie tak, że czuję się piękna. Patrzy na mnie z porządaniem, które nakręca mnie jeszcze bardziej. Zwariuję, jeśli każe mi czekać jeszcze chwilę.
- Chodź - proszę, przyciągając go za koszulkę.
- Poczekaj - chwyta mnie za nadgarstki i delikatnie odkłada je na poduszkę. - Jeszcze nigdy nie widziałem nic piękniejszego - mówi, delikatnie pieszcząc moje ciało.
- Dzięki, Charlie ma świetny gust - rzucam, będąc ciekawa komentarza.
- Mam na myśli ciebie, Kopciuszku. - wraca do całowania, zaczynając od ramion. - Beatrice Owens, jesteś najpiękniejszą kobietą na tej planecie - dodaje, zatrzymując się na moment na dolnej lini brzucha.
- Przestań gadać - strofuję go. Każdy jego ruch, przyprawia mnie o coraz intensywniejsze dreszcze.
- Gdzie ci się tak śpieszy, mamy przed sobą całą noc - mówi dumnie.
- Zaraz zwariuję. - nie żartuję. Sposób w jaki mnie dotyka sprawia mi ogromną przyjemność.
- Już ja się o to postaram.
***
Leżę całkiem naga, wtulona w mężczyznę, któremu na mnie zależy. Uśmiech nie schodzi mi się twarzy. Rysuję palcem kółka na klatce piersiowej Tobiaasa i nasuwa mi się myśl, że mogłabym tak zostać już do końca świata.
- Boże kobieto, gdzie ty byłaś przez całe moje życie - mówi Toby, nadal próbując złapać oddech, chociaż leżymy tak już kilka minut.
Nie odpowiadam. Wtulam się w niego jeszcze intensywniej oplatając jego ciało ręką i nogą.
- Cholera. - rzuca pochwili, jakby właśnie sobie o czymś przypomniał. Spoglądam na niego pytająco. Chłopak uwalnia się delikatnie z mojego objęcia.
- Przypomniałeś sobie, że masz zaraz jeszcze jedną randkę? - chichoczę. Toby stoi przede mną i rozgląda się w poszukiwaniu bokserek. Boże, jaki on jest przystojny!
- Poczekaj - wciąga na siebie bieliznę i biegnie do drzwi. Słyszę, że uchyla je lekko, więc podnoszę głowę, aby zobaczyć, co się dzieje.
- Zaprosiłeś jeszcze kogoś? - śmieję się. Toby podnosi coś z korytarza i wraca do środka rozczarowany. Dostrzegam reklamówkę z napisem Uber-eats.
- Nasza kolacja jest już zimna. - mówi smutno. Patrzę na niego z niedowierzaniem. Dlaczego dostawca zostawił jedzenie przed drzwiami? - Prosiłem, żeby zostawili jedzenie przed drzwiami, - uśmiecham się, bo odpowiada na pytanie, którego nawet nie wypowiedziałam - nie chciałem, żeby ktoś przerwał nam w najlepszym momencie.
- A myślałam, że przypadkiem zostawiłeś pościelone łóżko - rzucam sarkastycznie.
- Nie chciałem, żeby przerwał w najlepszym momencie odcinka - tłumaczy, wyraźnie podkreślając ostatnie słowo.
- Dobra, dobra. Idę pod prysznic. - mówię, swobodnie idąc w stronę łazienki. Toby stoi jak wryty i podąża za mną wzrokiem.
- To ja podgrzeję kolację. - wydusza z siebie, dopiero gdy znikam za drzwiami.
Wskakuję pod prysznic i stoję w ciepłych kroplach lecących z deszczownicy. Myśl, że Toby jest za ścianą, sprawia, że chcę umyć się najszybciej jak to możliwe i wrócić tam, aby znów się w niego wtulić. Nie pamiętam, kiedy ostatanio uśmiechałam się tak długo, bez przerwy. Czuję się, jakbym grała główna rolę w filmie romantycznym. Oby mój film, skończył się happy endem. Kiedy chcę nałożyć żel na moje mokre ciało, uświadamiam sobie, że nie wzięłam do łazienki zupełnie niczego. Pozostaje mi wysmarować ciało, żelem Tobyego. Podoba mi się myśl, że będę pachnieć tak, jak on. Wychodzę z pod prysznica, po kilku minutach. Wycieram się pierwszym ręcznikiem, który wpada mi w dłonie. Moja piżama została w torbie, więc ściągam z grzejnika t-shirt chłopaka i bezzastanowienia wkładam go na siebie. Spoglądam w lustro i wpatruję się przez kilka sekund. Jejku, jaka jestem teraz szczęśliwa. Odchrzakuję, aby nie wyjść z łazienki uśmiechnięta od ucha do ucha. Od razu po opuszczeniu pomieszczenia, podchodzę do torby i wyciągam z niej majtki, które następnie wsuwam na tyłek. Chwytam również telefon i wracam na kanapę, na której przed chwilą przeżyłam najlepszy seks w moim życiu. Na to wspomnienie znów się uśmiecham. Toby stoi w części kuchennej i przekłada jedzenie podgrzane w mikrofalówce na talerze.
- Gdybym wcześniej wiedział, że tak seksownie wyglądasz w mojej koszulce, już dawno bym ci ją dał. - śmieje się, wyciągając z lodówki wino.
- Jak ty to robisz, że zawsze wiesz co powiedzieć - pytam. Podnoszę się z kanapy, aby pomóc mu z przeniesieniem posiłków na stolik.
- Wyczytałem kiedyś, że każdy mężczyzna, powinien przeczytać w swoim życiu chociaż jedną romantyczną książkę. - siadamy na skraju łóżka i oboje chwytamy kieliszki w dłonie. - Twoje zdrowie. - puszcza mi oczko.
- No i co z tą książką? - pytam, zaciekawiona.
- Chodzi o to, że większość takich książek jest napisana przez kobiety i zdecydowanie dla kobiet. - mówi, zajadając się makaronem z kurczakiem i warzywami w przepysznym śmietanowym sosie.
- No wiesz, - kontynuuje - kobiety wiedzą, jak stworzyć głównego bohatera, aby czytelniczki się w nim zakochały.
- Ciekawa teoria - stwierdzam. - Świat byłby piękny, gdyby każdy facet, wiedział, czego chcą kobiety. A ty? Co czytałeś? - pytam zalotnie.
- Kopciuszka - mówi i oboje zaczynamy chichotać.
- Pamiętasz, że przyszłam tu na serial? - pytam, gdy kończę już kolację i sięgam pilota, nie czekając na odpowiedź.
- A, no tak, faktycznie - udaje zdziwionego. - Włącz, zaraz przyjdę. - mówi chwytając puste talerze. Następnie podchodzi do zlewu i zaczyna je myć. Łapię się na tym, że nie mogę oderwać od niego wzroku. Szybko klikam w przycisk NETFLIX na pilocie, aby nie zorientował się, że napalam się na jego półnagie ciało.
Toby wraca po chwili i rozsiada się na przeciwko telewizora. Opiera rękę o zagłówek kanapy i pokazuje mi gestem, abym usiadła obok. Opieram o niego głowę i biorę głęboki wdech. Czuję spokój.
***
Nasz planowany całonocny maraton zakończył się tym, że obejrzeliśmy tylko dwa odcinki. Przez pierwszy nawet udało nam się zachować skupienie, lecz drugi musieliśmy cofać trzy razy. Najpierw za bardzo się rozgadaliśmy, przez co zgubiliśmy wątek. Za drugim razem Toby niespodziewanie zaczął mnie całować, więc naturalnie postanowiliśmy umilić sobie oglądanie. Ostatecznie ominęliśmy dość ważną część i znów musieliśmy to nadrabiać. Za trzecim razem, Tobias przysnął, lecz oczywiście się do tego nie przyznał. "Przecież nie śpię" - powiedział, kiedy przyłapałam go na lekkim chrapaniu.
Odcinek wreszcie dobiegł końca. Chłopak, nic nie mówiąc, wyłącza telewizor i kładzie się wygodnie.
- To ja będę już się zbierać. - żartuję.
- O nie, już cię nigdy nie wypuszczę. - Toby podnosi się lekko i bierze mnie w objęcia. Przechyla się do tyłu, kładąc nas tym samym na łóżko. Właściwie to on leży na łóżku, a ja na nim. - To najlepszy dzień w moim życiu - stwierdza, po czym całuje mnie w czubek głowy. Chcę powiedzieć to samo, ale powstrzymuje mnie myśl o Mikeu. Przeżyłam z nim wiele dni, po których myślałam, że już lepiej być nie może. Nie umiem porównać tamtych dni z dzisiejszym. To tak jak porównanie mojej ulubionej białej czekolady, z najpyszniejszą pizzą kebab. Nie da się wybrać jednej, bo obie są najlepsze, ale pod innym względem.
Nie odpowiadam. Wtulam się a Tobiasa najmocniej jak potrafię i staram się napawać chwilą. Zamykam oczy i nie mija długo, gdy czuję, że zaczynam odpływać.
- Chyba się zakochałem - słyszę szept, jakby z oddali. Nie wiem, czy to jeszcze rzeczywistość, czy już sen.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top