Rozdział dziewiętnasty

Tej nocy mam sen. Jestem w nim na dziwnej plaży pokrytej niebieskim piaskiem, ale jego kolor nie jest tu ważny. Spaceruję wzdłuż brzegu, a piasek rozgrzewa moje stopy. Jest ciepły i przyjemny. Idę trzymając kogoś za rękę. Nie widzę twarzy tej osoby, ale czuję, że jest mi bliska. Towarzyszy mi spokój. Dookoła jest wielki, przerażający ocean zlewający się z plażą, której nie widać końca. Jedna wielka niebieska przestrzeń i MY, idący przez nią pewnym krokiem, całkiem spokojni.

Budzę się z uśmiechem na twarzy. Mija chwila zanim przypominam sobie, że nie leżę w swoim łóżku. Wyciągam rękę, żeby objąć Tobiasa, ale go nie wyczuwam. Otwieram oczy. Nie ma go. Podnoszę głowę i rozglądam się po mieszkaniu. Pewnie jest w łazience. Orientuję się, że chcę mi się siku, więc kładę się z powrotem, aby zmniejszyć tą potrzebę. Sięgam po telefon, którego nie używałam od przekroczenia progu tego mieszkania. Jest dziewiąta. Spałam tak krótko, a czuję się całkiem wyspana. Widzę kilka nieodczytanych wiadomosci.

Mama: Co tam? Wracasz na obiad?

Do Mama: Tak.

Odpisuje bezzastanowienia.

Następnie przełączam na konwersacje z przyjaciółką, lecz zanim zdążam coś przeczytać, dostaję odpowiedź od mamy.

Mama: Sama?

Uśmiecham się na to pytanie, jednak niestety muszę ją rozczarować. Tobiasa i mnie zdecydowanie coś łączy. Nie próbuję już temu zaprzeczać. Nie mam jednak ochoty na wspólne rodzinne obiadki. Nadal znamy się dość krótko i wiem o nim dość niewiele. Nie mam pojęcia, czy jestem gotowa, zaangażować się w tą relację całą sobą. A co, jeśli się zakocham, a później go stracę?

Ponownie podejmuję próbę odczytania wiadomości od Charile.

23:17
Moja ukochana ❤: Pozdrowienia z Vegas, słońce 🤩

Przez chwilę zastanawiam się, co jest grane, lecz przypomina mi się, że Alex miał dla niej niespodziankę.

02:11
Moja ukochana ❤: Jezuuuu, kocham go!

2:23
Moja ukochana ❤: Ktoś tu chyba jest bardzo zajęty, co? Zadzwoń rano! Coś czuję, że obie wygrałyśmy zakład. Ja zakochana, ty dałaś szanse miłości!

Zakład z pierwszego dnia szkoły. Zapomniałam o nim. Ciszę się na myśl, że moja przyjaciółka wreszcie spotkała kogoś wyjątkowego i zarazem normalnego. Śmiało mogę nazwać Alexa dobrą partią.

Nadal chce mi się siku, przez co ciężko mi się skupić. Nie odpisuję Charlie, zrobię to za chwilę. Wstaję, aby spytać Tobiasa, czy długo będę musiała czekać. Pukam do drzwi łazienki, ale nie słyszę odpowiedzi. Powtarzam czynność jeszcze dwa razy, aż w końcu otwieram drzwi. Łazienka jest pusta. Czyżby Toby wyszedł po śniadanie? Szybko korzystam z toalety i wracam do łóżka. Nakrywam się kołdrą i postanawiam czekać na jego powrót. Będę udawać, że śpię. Nie chcę zepsuć mu niespodzianki.

Po kilku minutach słyszę dźwięk klucza otwierającego zamek. Toby wchodzi do mieszkania i rusza w stronę aneksu kuchennego. Słyszę, lecącą z kranu wodę. Później jeszcze chwilę krząta się po kuchni. Czuję, że chłopak podchodzi bliżej mnie. Robię wszystko, aby się nie roześmiać, ani nie poruszyć.

- Cześć księżniczko - szepcze Tobias i całuje mnie w czubek głowy. Nie reaguję, chociaż uśmiech próbuje wepchnąć się na moją twarz. Toby zaczyna głaskać mnie po ramieniu. Kiedy to nie skutkuje, chłopak pochyla sie nade mną i delikatnie muska skórę mojej szyi. Poddaję się. Otwieram oczy i lekko przeciągam, aby nie domyślił się, że nie śpię już od dłuższego czasu. - Dzień dobry - mówi, kiedy nasze spojrzenia się spotykają.

- Hej - witam się cichutko. Toby wyszczerza zęby.

- Nie wiedziałem, co jadasz na śniadanie. Mam nadzieję, że chociaż trochę trafiłem - informuje, oddalając sie w stronę kuchni. Zanim zdążam się podnieść, stoi tuż przede mną z tacą ze śniadaniem. Kładzie ją na stoliku i uśmiecha się czule. Dostrzegam kawę, croissanta, drzem (chyba z czarnej porzeczki), pancake'a z syropem klonowym, małe  pudełko z lodami miętowaymi i piękną czerwoną różę.

- Dziękuję - piszczę radośnie. - Wstaw kwiatka do wody. - proszę. Toby pochyla się nad stołem, chwytając różę.

- Smacznego kopciuszku. - mówi.

- A ty? Nie jesz? - Dziwię się. Toby nie odpowiada, tylko przynosi drugą tacę,
ze swoim śniadaniem. - Jak będziesz mnie tak karmić, będę gruba i brzydka. - stwierdzam zajadając się słodyczami.

- I tak będziesz najpiękniejszą kobietą na świecie - komplementuje.

- Zjem i będę uciekać - informuję go, niezbyt wesołym głosem.

- Szkoda - mówi smutno. - Myślałem,  że zostaniesz na obiad.

- Umówiłam się już z mamą, że zjemy razem.

- No cóż, będę tęsknić. - czuję, że to nie tylko puste słowa. - Powiedz chociaż, że jutro się zobaczymy. - mówi błagalnym głosem, chwytając mnie za rękę.

- Raczej nie. Muszę się trochę pouczyć, żeby nie zawalić egzaminów. Ciągle wszystko odkładam na później, a zaraz zaczną się zaliczenia - tłumaczę szybko, aby wyzbyć się poczucia winy.

- Rozumiem. - Toby siada bliżej mnie i mocno się przytula.

- Do tego muszę zacząć szukać pracy na weekendy. Nie chcę żeby mama mnie ciągle utrzymywała, a kasa z wakacyjnej pracy poszła w całości na studia.

Całe wakacje pracowalam w lodziarni. Nie dało się zarobić kokosów,  ale wystarczyło na opłacenie pierwszego semestru szkoły. Mama co prawda wciąż powtarza, że zapłaci za następny semestr z odłożonych pieniędzy, ale nie chcę żyć na jej rachunek. Może nie zarobię dużo pracując tylko w weekendy, ale przynajmniej nie będę musiała prosić jej o pieniądze. Już wystarczająco dużo dla mnie poświęciła.

- Riley, która pracuje u nas weekendami na recepcji, jest w ciąży. Niedługo idzie na chorobowe. Może chciałabyś zająć jej miejsce? - chłopak tryska entuzjazmem. Toby pracuje w salonie samochodowym. Nie często rozmawiamy o jego pracy, więc nawet nie wiem, czy jest z niej zadowolony.

- Nie chcę pracy po znajomości - ucinam temat.

- Pomyśl tylko, brał bym dodatkowe zmiany w weekendy i spędzalibyśmy je razem.

- Toby, mówię serio. Cieszę się, że chcesz spędzać, ze mną czas, nawet w pracy, ale nie chcę dostać jej tylko ze względu na ciebie.

- Obiecaj chociaż, że wyślesz CV. Nie pisnę nikomu ani słówka, że się znamy. - mówi, ale ja nadal jestem niepewna. - Przyrzekam - Tobias kładzie rękę na serce, a drugą unosi w geście "słowo harcerza".

- No dobrze - zgadzam się. Toby przytula mnie ze szczęścia.

Rozmawiamy jeszcze kilka minut, wymieniając się co jakiś czas buziakami. Robi mi się smutno na myśl, że zaraz wrócę do zwyklej codzienności. Zastanawiam się, jak bardzo wczorajsza noc i ten poranek zmienią moje życie. Jedno jest pewne. Toby to naprawdę wspaniały facet i chyba warto dać mu szansę. Nie wiem, czy myślę trzeźwo, czy to tylko tryskające we mnie szczęście, przeze mnie przemawia. Może za kilka dni znów przestraszę się naszej relacji. Może okaże się, że nie jestem na nią gotowa. Nie chcę zaśmiecać sobie tym głowy. Żegnam się z Tobias'em czułym pocałunkiem i idę w stronę wyjścia. Chłopak proponuje mi podwózkę, ale wolę się przespacerować. Dzielą nas tylko dwa kilometry, idąc na skróty przez park. Lubię spacerować,  poza tym chcę zadzwonić po drodze do Charlie. Toby zgadza się i prosi, abym napisała, gdy dotrę do domu. Nawet bez tej prośby bym to zrobiła. Zaczynam tęsknić, gdy tylko zamyka za mną drzwi.

Od razu po wyjściu z bloku, dzwonię do przyjaciółki.

- O jednak żyjesz, - mówi na powitanie. - a już myślałam, że cię zamęczył. - śmieje się.

- Lepiej opowiadaj, co robisz w Vegas? - zmieniam temat, bo czuję, że się rumienię na samo wspomnienie nocy z Tobym. 

- Zmieniasz temat, czyli coś było? -zgaduje, pytająco. 

- Może... - odpowiadam skromnie. Znów łapię się na przygryzaniu wargi.

- Dziękuję Charlie, to wszystko dzięki tobie, jak zwykle miałaś rację. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie. - parodiuje mój głos. - Och, nie trzeba Tris, dla ciebie wszystko. - kontynuuje, a ja wybucham śmiechem.

- Jak wrócisz opowiem Ci wszystko ze szczegółami - informuję. Przyśpieszam tempo, ponieważ zaczyna kropić deszcz.

- Trzymam za słowo. Tylko nie wiem, kiedy wrócę - mówi cicho, z radością w głosie.

- Chcesz powiedzieć, że Ty będziesz imprezować w Vegas, a ja mam robić ci notatki? - pytam teatralnie, urażonym tonem.

- Przywioze ci magnes na lodówkę- śmieje się. - Sama nie wiedziałam,  że tu skończę. Wczoraj wieczorem Alex przyjechał po mnie i zabrał na lotnisko. Przez całą drogę oczywiście milczał jak zaklęty. Później wpakował mnie samolotu. Jakaś klasa ekskluzywna, prywatny przedział, szampan i w ogóle. - opowiada z ekscytacją. Uśmiecham się, szczerze ciesząc jej szczęściem. Trochę jej zazdroszczę, moja chwila życia z filmu już się skończyła. Chyba. - Swoją drogą,  nie wiedziałam,  że Alex ma tyle forsy - mówi ciszej. Domyślam się, że chłopak jest, gdzieś w pobliżu.

- Szczęściara z ciebie. A mówiłaś, że jest taki nudny, nieśmiały... - wypominam jej w żarcie.

- Cofam to. Wszystko cofam. - mówi stanowczo. - Uprawiałaś kiedyś seks w samolocie? Pewnie, że nie, przecież nie leciałaś samolotem. - Gada jak najęta. Uwielbiam słyszeć ją taką szczęśliwą. Słyszę w słuchawce glos Alexa w tle - Dobra, kończę już. Odezwę się później. - żegna się i rozłącza, zanim zdążam zrobić to samo. Myślę o tym, co teraz robi. Dobra, może jednak nie chcę tego wiedzieć. 

- Wariatka - komentuję, sama do siebie.

***

Minęły cztery dni, a Charlie nadal znajduje się przeszczęśliwa po drugiej stronie Ameryki. Tęsknię za nią, ale jeszcze bardziej tęsknię za Tobym. Nie widziałam się z nim od niedzieli, gdy rano rozstaliśmy się w progu jego mieszkania namiętnym pocałunkiem. Nadal trochę czuję go na ustach. Oczywiście cały czas wymieniamy się SMS-ami. Są zwyczajne. Każdego ranka, na moim ekranie wyświetla się wiadomość o treści "Dzień dobry Kopciuszku". I mimo, że codziennie się jej spodziewam i tak robi mi się miło, gdy ją odczytuję. Czas bez przyjaciółki postanowiłam dobrze spożytkować i skupiłam się całkowicie na nauce. Dlatego też, nie mam czasu na spotkanie z Tobym. Oczywiście mogłabym poświęcić chociażby godzinę dziennie, aby się z nim zobaczyć, ale nie chcę uzależniać od niego każdego dnia.
Ciesz się wolnością póki trwa Tris, powtarzam w myślach. Coraz częściej przed snem wyobrażam sobie scenariusz, w którym ja i Toby tworzymy udany, szczęśliwy związek. A później przypominam sobie o Mikeu i o tym, że Toby nie wie o mnie wszystkiego. Charlie i mama wciąż przekonują mnie, abym wyznała mu prawdę, ale nie czuję się na to gotowa. Nie chcę zepsuć tego, co jest między nami.

- Masz jakieś plany na sobotę? - pyta mama, gdy wchodzę do kuchni, aby zjeść kolacje.

- Obiecałam Tobyemu, że zobaczymy się w weekend. A w niedziele wraca Charlie, więc zostaje nam sobota. - mówię, wyciągając z lodówki ser i szynkę do tostów.

- To nawet lepiej, - zaczyna mama z pełnym skupieniem - bo Frank chce cię poznać. Zaproponował, żebyście poszli z nami do restauracji na kolacje, w sobote.

- Żebyśmy poszli? - dopytuję. Po chwili dopiero, przestwarzam w głowie, że chłopak mamy chce mnie poznać, co znaczy, że to coś poważnego.

- Ty i Toby - mówi krótko. Widzę, że nie zdenerwowana, chociaż nie chce tego pokazać.

- Okej - rzucam bezzastanowienia. W oczach mamy widzę ulgę, ale też zdziwienie.

- Okej? Żadnego "nie trochę za szybko?", ani "nie chce zapraszać Tobiasa na nasze rodzinne kolacje, przecież nic mnie z nim nie łączy "? - wybucham śmiechem słysząc jej powagę.

- Muszę prześwietlić tego twojego kochasia, zgodzę się na każdą formę spotkania. - z ledwością zachowuję powagę. 

Robię tosty, a mama znika z telefonem. Na pewno dzwoni do Franka, aby potwierdzić spotkanie. Ja również, wyciągam telefon z kieszeni, czekając, aż moja kolacja będzie gotowa. Dostałam maila od firmy, w której pracuje Toby. Tak jak mu obiecałam, w niedzielę po powrocie do domu, wysłałam tam CV. Napisali, że zapraszają mnie na rozmowę, jutro o dziesiątej. Będę musiała zerwać się z jednych zajęć, ale nie przeszkadza mi to. Bezzastanowienia odpisuje, że się pojawię. Ciekawe, czy natknę się na Tobiasa. Może powinnam zanieść mu śniadanie? Czuję się podekscytowana. Mam ochotę napisać o tym Tobiasowi, lecz wolę zrobić mu niespodziankę, jeśli plan się uda.
O wilku mowa!

Tobias: Co porabia najpiękniejsza kobieta ma świecie?

Czytam i uśmiecham się do tostera. Dobrze, że mama tego nie widzi.

Do Tobias: Je kolację i myśli o tym, że za dwa dni o tej godzinie, będzie spędzała czas w towarzystwie mamy, jej chłopaka i jakiegoś gościa, którego koszulkę ma teraz na sobie

Wyobrażam sobie minę Tobiasa, gdy to czyta i aż robi mi się gorąco. Cholera, jak bardzo chciałabym być teraz przy nim.

Tobias: Poważna sprawa. Musimy ją koniecznie obgadać. Jutro wieczorem, w moim łóżku?

Do Tobias: Tak jest. Będę o 22 :*

O kurwa tosty!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top