Scena XXI

Pokój hotelowy. Sara rozgląda się z grymasem na twarzy, marszczy nos i stawia walizkę pod ścianą. Po chwili dołącza do niej Barney.

Barney: Jedno łóżko.

Sara: Widzę.

Barney (unosząc brwi): Podwójne.

Sara prycha. Podchodzi do łóżka, ściąga z niego narzutę i rzuca ją na ziemię pod przeciwną ścianą.

Sara: Ty śpisz tam. Recepcjonistka zapewniała, że nie ma tu szczurów, więc pewnie przeżyjesz tę noc.

Barney: A potem?

Siada po turecku na posłaniu i patrzy na Sarę z nadzieją. Ta nie zwraca na niego uwagi, wyciąga coś z walizki.

Sara: Jutro zadzwonisz do konsulatu i dowiesz się, co masz zrobić w takiej sytuacji. Kto wie, może deportują cię na koszt państwa? Przynajmniej zaoszczędzisz parę groszy...

Sara siada na łóżku i beznamiętnie spogląda na Barney'a. W ręce trzyma tabliczkę czekolady.

Sara: Chcesz?

Barney: Nie, dzięki. To tylko puste kalorie.

Sara (biorąc do ust kawałek czekolady): Puste? Takie sformułowanie w ogóle istnieje?

Barney wywraca oczami.

Barney: I ty piszesz książki.

Sara staje na nogach, obrażona i wychodzi z pokoju. Barney wzdycha i kręci głową.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top