Scena VIII

Drogeria, ranek. Sara wraz z Jessicą i Monicą piją kawę. Sara zwierza się im z konfliktu z rodzicami.

Jessica i Monica (zszokowane): Co powiedzieli?!

Sara: To moja ostatnia wycieczka. Nie będą płacić za kolejne wyjazdy.

Monica: Przecież wiedzą, że to kochasz. Zawsze tak było.

Jessica: Jednak nie rozumiem, dlaczego cię okłamali. W końcu kłopoty finansowe to poważna sprawa.

Monica (mruczy pod nosem): Powiedziała ekspertka.

Jessica: Słyszałam to!

Sara: Błagam, nie kłóćcie się. Już wystarczająco jestem zestresowana całą tą sytuacją.

Nagle z oddali dobiega klakson samochodowy. Po chwili do drogerii wbiega zdyszany Barney. Opiera się o ladę.

Sara: Słucham?

Brak odpowiedzi. Barney próbuje złapać oddech.

Sara (zniecierpliwiona): Czego?

Barney (ze zdziwieniem): Pani jest nieuprzejma.

Sara: To już moja sprawa. Co mogę podać?

Barney: Plastry. Kolega rozciął palec, nie może...

Monica (z ironią): I to jest powód, żeby biec tu, jakby się paliło?

Sara wywraca oczami. Podaje mu opakowanie plastrów, Barney płaci i kieruje się do wyjścia.

Barney (do siebie, zrezygnowany): Co za obsługa.

Sara (do siebie): Co za palant.

Barney wychodzi ze sklepu, mija się z następnym klientem, a Sara wraca do rozmowy z koleżankami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top