Scena IV
Centrum handlowe. Sara i Jessica spacerują pomiędzy alejkami na dziale kobiecym w sklepie z odzieżą importowaną ze wschodu.
Jessica: A właściwie... po co ci sari?
Sara: Wyjeżdżam do Indii. Muszę wpasować się w otoczenie. Chyba oczywiste, nie?
Zatrzymuje się na dłużej przy jednym ze stojaków. W tym czasie Jessica ostentacyjnie wywraca oczami.
Jessica: A po co ty tam w ogóle jedziesz? Nie żal ci pieniędzy?
Sara przegląda po kolei wszystkie kostiumy, jednak nie znajduje tego, czego szuka. Spogląda na Jessicę.
Sara: Co masz na myśli?
Jessica: Chcesz patrzeć na slumsy, a później opisać biedę w jednej z tych twoich książek mając nadzieję, że w końcu ktoś cię dostrzeże.
Sara: Bredzisz. W Indiach jest dużo zabytków. Dostałam nową lustrzankę, zrobię piękne zdjęcia... Tym razem to będzie przebój. Wreszcie się wybiję!
Jessica (z powątpiewaniem): A-ha. Ile razy już tak mówiłaś? Dwadzieścia?
Sara: Dziewiętnaście.
Jessica: Widzisz. Kiedy w końcu do ciebie dotrze, że ci się nie uda?
Sara: Wątpisz we mnie?
Jessica: Nie. (chwila milczenia) No, może trochę.
Sara wychodzi ze sklepu i kieruje się do sklepu naprzeciwko. Idzie szybko. Jessica z trudem dorównuje jej kroku, woła za nią. Kilka osób patrzy na nie ze zdziwieniem.
Jessica: Dostałaś ostatnio jakąś odpowiedź?
Piknięcie komórki. Sara sprawdza telefon. Marszczy brwi.
Sara: Właśnie kolejny raz mi odmówili. Takiej informacji oczekiwałaś?
Jessica (cmokając): Bidulka. Idziemy na szejka? Może poprawi ci humor.
Sara zgadza się podwójnym kiwnięciem głowy. Wychodzą ze sklepu i kierują się w stronę części restauracyjnej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top