Scena II
Ta sama ulica Dublina. Sara wychodzi z Drogerii razem z Jessicą. Rozmawia przez telefon.
Sara: Tak, właśnie skończyłam... Tak, kupiłam ci tę nową paletę, o którą prosiłaś... Nie, nie wracam do domu. Muszę kupić sari... No... No... Poproś tatę, żeby ci pożyczył... Pa.
Rozłącza się.
Jessica: Mama?
Sara: Ta.
Jessica (obojętnie): Aha.
Wsiadają do samochodu zaparkowanego przy krawężniku. Sara odpala i rusza z szarpnięciem, zahaczając o auto stojące przed nią.
Jessica (zszokowana): Zarysowałaś auto!
Sara (wzruszając ramionami): Trudno. Właściciel Forda chyba się do tego przyzwyczaił.
Jessica: To trzeci raz w tym tygodniu.
Sara: Co z tego?
Jessica: Saro, mamy wtorek!
Sara milczy przez chwilę. Zatrzymuje się na czerwonym, wyjmuje ze schowka szminkę i poprawia makijaż przeglądając się w lusterku wstecznym.
Sara: Jeśli nie pasuje ci jazda ze mną, przerzuć się na autobus.
Rusza ze skrzyżowania.
Jessica: Tylko żartowałam.
Sara: Wiem, wiem, Jessie. Przecież dzisiaj poniedziałek.
Włącza radio i przestawia stację.
Spiker: Mamy pięć minut po drugiej w to piękne, czerwcowe popołudnie. Jak wam mija środa? Dzwońcie pod numer...
Sara i Jessica wybuchają śmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top