Rozdział 7

Matteo:

Tak jak zwykle czekałem na Gastona w Jam&Roller. Mimo minionych lat to miejsce nadal było jednym z naszych ulubionych. Wszyscy przeżyliśmy tu wiele wspaniałych historii, mieliśmy tu swoich znajomych i mnóstwo wspomnień. Poza tym, przynajmniej dla mnie - muzyka i wrotki nadal były nieodłącznymi elementami mojego życia.

- Siema - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego przyjaciela, który właśnie przyszedł i dosiadł się do mojego stolika.

- Cześć - odpowiedziałem i spojrzałem na niego - Co tam u Ciebie ?

- Nic nowego. Wszystko okej  - stwierdził Gaston - A u Ciebie ?

- Dobrze - powiedziałem.

- Jak z Ambar ? - zagadnął mój przyjaciel.

Na mojej twarzy od razu pojawił się lekki uśmiech. Dokładnie tak jak zawsze gdy tylko był poruszany temat mojej dziewczyny. Nic nie poradzę na to, że naprawdę mi na niej zależy. Różnie to między nami było. Raz lepiej, raz gorzej. Jednak ostatnio obywamy się bez większych kłótni i mam szczerą nadzieję, że tak to już zostanie. Po wszystkich tych przejściach jestem absolutnie pewny, że osobą którą naprawdę kocham i którą już zawszę będę kochał jest właśnie Ambar. Tylko ona.

- Idealnie. A ja by mogło być  ? - stwierdziłem i oboje lekko się zaśmialiśmy.

- No tak. Idealna para i zawsze między wami jest idealnie - powiedział Gaston.

- Oj nie zawsze - poprawiłem go - Sam dobrze wiesz, że były  też złe chwile i to często...

- No wiem wiem - powiedział Gaston.

- A jak tam między Tobą a Niną ? - spytałem uważnie obserwując jego reakcję.

Niedawno, po wielu naciskach z mojej strony, Gaston w  końcu przyznał mi, że nie kocha Niny. To była dość oczywiste i do przewidzenia, ale póki on sam się do tego nie przyznawał to nie mogłem nic zrobić. Chciałem mu jakoś pomóc. Przecież to mój najlepszy przyjaciel i zawsze możemy na siebie liczyć. Wiem, że związek taki na niby i bez uczuć nie ma sensu. Tylko rani obie strony. Miałem podobne doświadczenia. Właściwie to dokładnie takie same. Gdy raz rozstaliśmy się z Ambar na dłużej to zacząłem się spotykać z Luną, by Blondynka była zazdrosna. To było głupie. Teraz to wiem. W ten sposób tylko zraniłem Ambar, zdenerwowałem Lune i siebie też zraniłem bo byłem z daleka od mojej miłości. Nie chcę by Gaston popełniał moje błędy, a na to się zapowiada.

- Nieźle - odpowiedział Brunet.

- A tak naprawdę ? - dopytywałem.

- Eh... - mój przyjaciel wywrócił oczami wyraźnie zirytowany tymi pytaniami - A jak ma być ? Jestem z nią... bym zapomnieć o Delfi.

- Kiepski powód na związek - stwierdziłem - Wiem z własnego doświadczenie.

- No a niby co mam zrobić ? - spytał.

- To oczywiste - odpowiedziałem - Pogadaj z Niną. Powiedz, że nic do niej nie czujesz i zakończ ten związek który od samego początku był jednym wielkim błędem. A potem idź pogadać z Delfi. Przeproś ją i pogadajcie szczerze. Możecie chociaż być przyjaciółmi i się nie unikać...

- Sam nie wiem... - powiedział Gaston - W sumie byłoby miło znowu rozmawiać z Delfi... - dodał i lekko się uśmiechnął na tą myśl.

- No właśnie. Widzisz, ja mam zawsze rację - odparłem z przekonaniem - Poza tym kogo chcesz oszukać. Wiem, że nadal kochasz Delfi.

- Ja nie... - urwał. Chyba wiedział, że znam go na tyle, że nie dam się nabrać na słabe kłamsta - Masz rację... Kocham ją... Ale nie wiem czy to jest możliwe byśmy do siebie wrócili.

- Dlaczego ? - spytałem

- Nie wiem - powiedział  - Zadajesz dziś za dużo pytań

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top