Rozdział 59
Delfi:
Gdy wróciłam do domu ze spotkania z przyjaciółkami czekał na mnie niecodzienny widok. Gdy weszłam do jadalni ujrzałam kwiaty, świece oraz pysznie wyglądające potrawy na stole. Światła były przygaszone tak, że jedyny blask był ze świec co dawało romantyczny nastrój. Od razu uśmiechnęłam się pod nosem.
- Podoba Ci się ? - usłyszałam głos za moimi plecami.
Odwróciłam się i ujrzałem Gastona. Oczywiście to wszystko to był jego pomysł. Nikt inny tak by się dla mnie nie starał bo nikomu innemu aż tak na mnie zależy. I on także jest dla mnie najważniejszy. Od zawsze uwielbiałam jak robił mi takie niespodzianki. To takie urocze.
- Oczywiście, że ta - odparłam i przytuliłam go zarzucając mu ręce za szyje. - Wygląda pięknie.
- Cieszę się, że Ci się podoba - Chłopak musnął moje usta - A teraz zapraszam na kolację.
Wziął mnie za rekę i usiedliśmy przy stoliku. Zapowiadał się naprawdę piękny wieczór. Każda chwila z moim chłopakiem jest warta zapamiętania ale coś takiego to już szczególnie zapisuje się w sercu.
- Sam to wszystko zrobiłeś ? - spytałam z uśmiechem na ustach - I sam gotowałeś ?
- Dokładnie tak - odpowiedział Gaston patrząc dla mnie - Wszystko dla Ciebie.
- Dziękuję - powiedziałam patrząc na niego.
- Powiedz to na zakończenie wieczoru - zaśmiał się lekko - Smacznego kochanie.
Posłałam mu lekki uśmiech i tak samo jak on zajęłam się jedzeniem. Tak jak przypuszczałam było bardzo dobre. Mój chłopak ma wiele talentów w tym także te ukryte, jak jego zdolności kulinarne.
- I jak ? - spytał Brunet po skończonym posiłku.
- Świetnie - odparłam zgodnie z prawdą - Wszystko wygląda pięknie a jedzenie jest bardzo pyszne.
- Dobrze, że tak uważasz - odpowiedział.
- Nie mogłoby być inaczej - stwierdziłam - Bardzo doceniam to jak się starasz. To dla mnie ważne i dzięki temu jestem szczęśliwa - wzięłam go za rękę.
- To jeśli wszystko pójdzie tak jak chcę to zaraz będziesz jeszcze bardziej szczęśliwa - oznajmił tajemniczo chłopak.
- Co masz na myśli ? - spytałam ciekawa.
Nie uzyskałam jednak słownej odpowiedzi. Zamiast tego Gaston wstał ze swojego krzesła, która znajdowało się na przeciwko mnie i uklęknął przede mną. Patrzyłam na to wszystko niepewna co mam o tym myśleć. Moje zaskoczenie wzrosło jeszcze bardziej gdy chłopak wyjął małe, czerwone pudełeczko. Zdawało mi się jakby świat się zatrzymał, nawet jakbym sama wstrzymywała oddech mimo, że tak nie było.
- Delfi... - zaczął Brunet otwierając pudełeczko - Dobrze wiesz, że różnie to między nami było. Prócz cudownych, pięknych chwil wypełnionych miłością były także kłótnie i rozstania. Jednak ja Cię kocham. Od dawna Cię kocham i nic ani nikt tego nie zmieni. Bez względu na wszystko zawsze już będziesz dla mnie najważniejsza i nikogo już nie obdarzę tak silną i prawdziwą miłością jak Ciebie. Chcę spędzić z Tobą resztę życia. Być zawsze razem. Z Tobą i naszym dzieckiem. A więc... Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać moją żoną ? - zadał to pytanie i spojrzał wyczekująco w moje oczy.
Patrzyłam na niego uważnie jakby odjęło mi mowę. To wszystko było tak zaskakujące i niesamowite że zdawało mi się, że śnię. Sama kolacja była romantyczna ale to co stało się po niej przeszło wszelkie moje oczekiwania. Pierścionek, który trzymał Gaston był chyba najpiękniejszym jaki w życiu widziałam a to co powiedział było cudowne. Czułam jakby spełniało się moje marzenie.
- Oczywiście, że się zgadzam - odpowiedziałam po chwili - Bardzo chętnie zostanę Twoją żoną. Kocham Cię Gaston.
Chłopak od razu się uśmiechnął i wsunął mi pierścionek na palec po czym mocno przytuliłam go do siebie. Nie ma słów, które opisałyby poziom mojego szczęścia w tej chwili.
- Bardzo Cię kocham - szepnął Gaston.
- Jestem taka szczęśliwa dzięki Tobie - odpowiedziałam i pocałowałam go.
Brunet od razu odwzajemnił pocałunek. Jak zawsze to był czuły, pełen miłości pocałunek. Jednak po raz pierwszy całowaliśmy się nie jako zwykła para, ale jako zaręczeni, przyszli mąż i żona. To piękne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top