Rozdział 5

Ambar:

Dzwoniłam do Delfi i dzwoniłam jednak ona nie odbierała. Byłam tym nieco zirytowana bo nie znosiłam gdy ktoś mnie ignorował. Jednak Delfi to moja przyjaciółka, a do tego jest w trochę trudnej sytuacji więc jej to wybaczę. Ale nie zamierzałam czekać. Postanowiłam więc iść do niej i osobiście otrzymać odpowiedź na pytania, których nie mogłam zadać przez telefon. 

Delfi to moja przyjaciółka. Jest jedną z najważniejszy dla mnie osób i martwię się o nią. Zwłaszcza teraz. Ciężko jej było, i chyba nadal jest po rozstaniu z Gastonem. Rozumiem to. Ona i  Gaston byli świetną parą. Prawie tak idealną jak ja i Matteo. Ja i mój chłopak też już wiele razy się rozstawaliśmy więc wiem jakie to okropne uczucie. Na szczęście to co łączy mnie i Matteo jest tak silne, że zawsze odnajdywaliśmy sposób by znowu być razem. Mam nadzieję, że z Delfi i Gastonem będzie tak samo. Oboje są moimi przyjaciółmi - zwłaszcza Delfi na której mogę zawsze polegać i mogę jej powiedzieć wszystko  - i oboje powinni być szczęśliwy. A wiem, że najbardziej szczęśliwi byli wtedy gdy byli razem. Ja się nie mylę. Nie bez powodu przecież jestem idealną królową. Zawsze mam rację. Delfi i Gaston są sobie przeznaczeni tak samo jak ja i Matteo. Jeszcze wrócą do siebie. A jak będzie trzeba to ja im w tym pomogę. Przecież wymyślanie planów wychodzi mi wspaniale. 

Po wyjściu z domu i kilkunastu minutach drogi doszłam do domu przyjaciółki. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi jej mama. Przywitałyśmy się, zamieniłyśmy kilka słów po czym ruszyłam do pokoju Delfi. Zapukałam i nie czekając na pozwolenie weszłam do środka.

- Cześć. Mogłabyś odbierać moje telefony - powiedziałam na wstępie.

Spojrzałam na Delfi. Dziewczyna siedziała niemal nieruchomo na łóżku. Wyglądała na bardzo zamyślona, a może też smutną. 

- Hej... - powiedziała tylko i spojrzała na mnie.

- Co się stało ? - spytałam od razu i usiadłam na łóżku koło niej - Zrobiłaś test ? 

- Zrobiłam - powiedziała - I już chyba wiesz co wyszło... Jestem w ciąży - powiedziała Delfi.

Patrzyłam uważnie na przyjaciółkę. W normalnych okolicznościach to byłby powód do radości ale po minie Delfi wiedziałam, że prędzej się rozpłacze niż zacznie się cieszyć. Moim zdaniem trochę przesada, no ale też rzeczywiście ma problem. To dziecko Gastona, a on jest teraz z Niną. To może być ich szansa by do siebie wrócić... lub by się znienawidzić... Kto wie co zrobią. Ja na pewno zamierzam pomóc mojej przyjaciółce.

- To nie koniec świata - przytuliłam ją - Będzie dobrze. Pomyśl. Będziesz miała urocza córeczkę albo synka. Chcę być chrzestną  - dodałam ze śmiechem by rozładować napiętą atmosferę.

- Uwierz mi jeszcze nie myślałam o takich sprawach. To był za duży szok - odpowiedziała Delfi - Ale jeśli ktoś miałby być chrzestną to na pewno Ty - uśmiechnęła się lekko do mnie - Tylko nie wiem co z tym zrobię...

- Jak to co - spojrzałam na nią - Pójdziesz do lekarza, pogadasz z Gastonem, ze swoimi rodzicami... Będę mogła chodzić z Tobą na zakupy po rzeczy dla dziecka...

- Wszystko okej, poza jednym - stwierdziła Dziewczyna  - Nie będę rozmawiać z Gastonem...

- Musisz - powiedziałam poważnie - To jego dziecko.

- Ale on o tym nie wiem i lepiej będzie jak tak zostanie - odpowiedziała Delfi - Nie będę mu się wtrącać w życie. Nie chcę by jeszcze bardziej był zły na mnie... Albo na nasze dziecko...

-Nie będzie zły o coś takiego... Nie może - stwierdziłam z przekonaniem - I ma prawo wiedzieć.

Trzeba przyznać, że to trudna sytuacja. Delfi i Gaston nie rozmawiali od czasu zerwania. Unikali się. Nie wiem czy Gaston maskował swoje uczucia czy był zły na Delfi. Ona na pewno tęskniła za nim i cierpiała widząc go z Niną. Ale chociaż wiem i próbuję przekonać moją przyjaciółkę do tego, że on nic nie czuje do Niny. Sam tak mówił Matteo, a on mi. Jednak Delfi się upiera, że gdyby jej nie kochał to by nie był z Niną.  I tu ma rację. Mimo, że Gaston jest moim przyjacielem to nie rozumiem jego zachowania i nie podoba mi się to co robi. Zwłaszcza teraz. Wszystko się zmieniło. On i Delfi muszą pogadać. Muszą do siebie wrócić. A nawet jeśli nie, Gaston powinien być przy niej i ją wspierać... Matteo by mnie nie zostawił samej w takiej sytuacji.

- Nie - powiedziała uparcie Dziewczyna - Na pewno nie teraz. Nikt nie może o tym wiedzieć. Obiecaj mi, że nikomu nie powiesz. Nawet Matteo.

- Uważam, że to zły pomysł - spojrzałam na nią - Ale obiecuję.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top