Rozdział 34

Nina:

Przyszłam do parku bo Gaston napisał do mnie, że właśnie tam teraz chce się ze mną spotkać. Siedziałam na ławce i czekałam na niego zastanawiając się o czym takim chce znowu porozmawiać. Mam tylko nadzieję, że nie chodzi po raz kolejny o Delfi. Jeśli jeszcze raz mi wspomni, że chce się z nią pogodzić to chyba zwariuję. Nie rozumiem czemu on jest taki uparty. Co on w niej widzi ? Nie ma przecież w niej nic wyjątkowego.

- Cześć - moje rozmyślanie przerwał Brunet który podszedł do mojej ławki i usiadł obok.

- Hej - przywitałam się i spojrzałam na niego - Co u Ciebie ?

- Jest nieźle - odpowiedział Chłopak.

- A o czym chciałeś pogadać ? - dopytywałam.

- O nas - stwierdził Gaston.

Dwie krótkie słowa a wywołały u mnie tyle uczuć i reakcji. Po pierwsze zdziwiłam się. Mimo, że jesteśmy razem mniej więcej trzy tygodnie to nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Po prostu czasem gdzieś wychodziliśmy, spotykaliśmy się, ale nigdy nie podejmowaliśmy poważnych tematów. Tak jakby to wszystko była zabawa. Tak chyba było lepiej. Nie zamierzałam przecież rozmawiać z nim o miłości czy przyszłości. Nie wierzę w takie bzdury. Nie skupiam się na romansach czy bajeczkach dla dzieci tylko na faktach i tym co prawdziwe, naukowe, zbadane. Na miłość nie ma dowodów. Nie takich w które ja wierzę...

- A dokładniej ? - spytałam niepewnie. Obawiałam się co zaraz usłyszę.

- Nina, - zaczął Brunet i spojrzał na mnie - To co jest między nami... Właściwie nie istnieje. Chyba to widzisz. Nie ma tu uczuć, miłości. Nie ma nic. Zacząłem się z Tobą spotykać od razu po zerwani z Defli by zrobić jej na złość i by o niej zapomnieć ale już zrozumiałem, że to był błąd. Tylko wprowadziłem zamieszanie.

- Gaston - przerwałam mu - Przejdź do sedna. Co chcesz mi przez to powiedzieć ?

Chłopak westchnął i spojrzał na mnie. Jego zachowanie zaczynało mnie irytować. Robił z igły widły i wszystkim za bardzo się przejmował.

- To koniec - powiedział po dłuższej chwili milczenia Chłopak - Między nami nigdy nic nie było i najlepiej od razu to skończyć.

- Mówisz poważnie ? - spytałam.

- Tak, przykro mi - odpowiedział Gaston - Wiesz, że tak będzie lepiej.

- To Ty tak uważasz - odparłam.

- I mam rację - stwierdził z przekonaniem Brunet - Nie ma sensu trwać w związku bez uczuć.

- Czemu tak nagle zmieniłeś zdanie ? - zapytałam ciekawa.

- Wszystko przemyślałem - odpowiedział z wahaniem, ale ja czułam, że jest w tym jakieś drugie dno.

- No skoro tak.. - mruknąłem.

- Żegnaj Nina - uśmiechnął się do mnie, wstał z ławki i odszedł zostawiając mnie samą.

Nie umiem nazwać tego co w tej chwili poczułam. Byłam chyba zła, rozczarowana i może zawiedziona. Czułam jak kolejny raz przegrałam. Myślałam, że tym razem uda mi się utrzymać Gastona przy sobie i że on będzie już tylko mój. Ale znowu coś poszło nie tak. Za pewne znowu chodzi o Delfi... Ta dziewczyna lubi niszczyć moje plany. Jednak przez te wszystkie lata znajomości z Luną, czegoś się od niej nauczyłam - nigdy się nie poddawać. Może moja przyjaciółka po wielu kłótniach, przygodach i awanturach odpuściła sobie Matteo i nie miesza się w jego związek z Ambar tak jak wciąż to robiła, ale ja nie odpuszczam. Moja zabawa dopiero się zaczyna.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top