Rozdział 33

Delfi:

Byłam właśnie w szatni w Jam&Roller i wyjmowałam kilka rzeczy ze swojej szafki. Jak się okazało zrobiłam tam spory bałagan przez cały ten czas. W mojej szafce było sporo szminek, zeszytów, bransoletek i innych drobiazgów, no i oczywiście wrotki. Jedna nie byłam pewna czy powinnam na nich jeździć. Mimo, że to była moja pasja teraz nie do końca czuła się na siłach by jeździć. Choć już słabsze, nadal dokuczały mi mdłości więc jazda na wrotkach raczej nie byłaby dobrym pomysłem. A potem będę musiała jeszcze bardziej uważać więc jazda też nie będzie możliwa. Szkoda, bo wprost uwielbiam wrotki. To jedna z moich pasji. Ale tak trzeba..

Po małych porządkach usiadłam na ławce pomiędzy ławkami i zaczęłam przeglądać telefon. Jednak nie mogłam długo nacieszyć się ciszą i samotnością bo już po chwili usłyszałam zbliżające się kroki. Podniosłam wzrok i zobaczyłam jego.

- Cześć Delfi - powiedział Gaston i podszedł bliżej mnie - Jak się czujesz ?

- Cześć - przywitałam się - Jest nawet dobrze.

- Na pewno  ? - spytał Chłopak i usiadł koło mnie.

- Tak - potwierdziłam.

Czułam się trochę dziwnie. Oczywiście już od czasu naszego zerwania chciałam znowu być blisko niego i znowu z nim rozmawiać, ale teraz, po tak długim milczeniu i ze względu na ciąże, to było jakieś krępujące. Nie wiedziałam też jakie uczucia są pomiędzy nami a przez to nie byłam pewna jak powinnam się zachować i co mówić. W tej chwili tak bardzo tęskniłam za chwilami gdy przy Gastonie czułam się taka wolna. Mogłam być całkiem sobą, mówić i robić wszystko co chcę... Ciekawe czy to uczucie kiedyś wróci.

- Delfi...  - zaczął Brunet - Posłuchaj, możesz na mnie liczyć. Jakbyś źle się czuła albo czegoś potrzebowała... Po prostu powiedz.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się delikatnie - Ale naprawdę nie musisz.

- Muszę i chcę - odpowiedział Gaston i spojrzał na mnie.

Na krótką chwilę nasze spojrzenia spotkały się i było tak jak kiedyś. Znowu mogłam zatonąć w jego oczach a świat jakby znikał. Znowu czułam tą miłość i chciałam ją wyznać i o nią walczyć.

- No dobrze... - powiedziałam niepewnie - Po prostu to trochę dziwnie.

- Wiem - Brunet pokiwał głową - Też to widzę i czuję. Ale sądzę, że powoli możemy to naprawić.

- Tak uważasz ? - spytałam.

- Tak - odpowiedział Gaston - Przecież Cię nie zostawię samej z dzieckiem. Zawsze byłaś i jesteś dla mnie ważna, a dziecko potrzebuje ojca,

Uśmiechnęłam się. Te słowa była dla mnie naprawdę ważne. Mimo wszystkiego co się wydarzyło Gaston nadal umiał mnie uspokoić, zminimalizować obawy i poprawić humor. Tylko on miał na mnie taki wpływ, bo tylko on zajmował tak dużo miejsca w moim sercu.

- Dziękuję - powtórzyłam  - Tylko, że nie wiem jak to jest między nami.

- Też tego nie wiem - przyznał Chłopak - Na pewno wiele jest inaczej. Ale ze względu na dziecko powinniśmy chyba poczekać... Upewnić się w uczuciach by nie popełnić błędu.

- Chyba masz rację - stwierdziłam.

Jasne, że wolałabym gdyby wyznał, że mnie kocha i że chce do mnie wrócić. Ale to byłby tylko piękny sen a nie rzeczywistość. Naprawdę było tak jak Gaston mówił. To dziecko teraz powinno być najważniejsze i o jego dobru powinniśmy myśleć przede wszystkim. Tu nie ma miejsca na błędy. Trzeba być pewny. A chyba żadne z nas nie ma w sobie tej pewności.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top