Rozdział 32

Gaston:

Przez cały czas myślałem o Delfi. Nie mogłem odgonić myśli o niej ani o naszej ostatniej rozmowie. W mojej głowie co raz pojawiały się nowe pytania odnoście przyszłości. Nie wiedziałem jak mam być przy niej, czego potrzebuje będąc w ciąży ani nie wiedziałam co jest albo co będzie między nami.

Właśnie z powodu tej niepewności i braku odpowiedzi na moje pytania postanowiłem z kimś porozmawiać. Wyjątkowo nie miałem na myśli mojego najlepszego przyjaciela Matteo. Zawsze to z nim rozmawiałem mając problem i już to zrobiłem, ale teraz potrzebowałem opini Dziewczyny. A kto zna lepiej Delfi niż Ambar ? No właśnie nikt. Dlatego właśnie postanowiłem od razu porozmawiać z Blondynką.

Na szczęście znalezienie jej nie okazało się aż takie trudne. Gdy wszedłem do Jam&Roller zobaczyłem ją przy barze więc od razu tam poszedłem.

- Hej Ambar - przywitałem się.

Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i uniosła brwi ku górze a na jej twarzy wymalowało się lekki zdziwienie. No tak, ostatnio to ona próbowała mnie przekonać do rozmowy z Delfi a ja byłem niemiły dla nich obu. 

- Cześć Gaston - odpowiedziała - Chcesz coś ?

- Tak... Pogadać - spojrzałem na nią - Masz chwilę ?

- Dla przyjaciela mam - posłała mi lekki uśmiech - O co chodzi ?

W duchu odetchnąłem z ulgą. Ambar od dawna była moją przyjaciółką i nie chciałem i tego zepsuć przez swoją głupotę.

- Chodzi o Delfi - zacząłem.

- Rozumiem - stwierdziła Blondynka - A tak konkretniej ? Masz na myśli jej ciążę, uczucia czy coś jeszcze innego ? 

Trzeba jej to przyznać, że była dobra. Wystarczyło, że powiedziałem iż chodzi o Delfi, a ona jakby odgadła co mnie martwi. Była to właśnie ta ciąża i uczucia których nie rozumiem.

- O wszystko - przyznałem - Ale najważniejsza chyba jest ciąża.

- Skoro tak uważasz - spojrzała na mnie - A więc Delfi jest w ciąży. Chyba wiesz, co to znaczy. Jeśli Ci zależy na niej i na dziecku to powinieneś jej pomagać i jej wspierać. Ona nie może się teraz denerwować. Powinna dużo odpoczywać, dobrze się odżywiać, brać jakieś tam witaminy. To jest naprawdę poważna sprawa...

- No wiem - pokiwałem głową.

- Na pewno wiesz ? - przerwała mi Ambar - Wiesz, że będzie musiała chodzić na wizyty u lekarza ? Że będzie trzeba kupić ubranka, meble... Jest mnóstwo rzeczy do załatwienia.

- Nie jestem głupi Ambar - spojrzałem na nią - Wiem to.

- Wybacz ale po ostatnim Twoim zachowani nie byłabym taka pewna - powiedziała ale lekko się uśmiechnęła do mnie - Dziecko potrzebuje rodziny, miłości. Trzeba je wychować.

- Chciałem rady a nie kazania - stwierdziłem.

- Dostałeś rady - powiedziała Blondynka - Ale nie powiem Ci co masz zrobić. Musisz zrozumieć co czujesz i sam zdecydować.

Pokiwałem jej głową. To miało sens a ona miała rację. To moja decyzja i sam muszę ją podjąć. Sam powinien wiedzieć co chce zrobić w tej sytuacji, co czuję do Delfi i jakie mam odczucia w związku z dzieckiem.

- Masz rację Ambar, dzięki - uśmiechnąłem się do niej.

- Nie ma za co - powiedziała Dziewczyna - Ale czego byś nie wybrał nie zrań Delfi, bo będziesz miał ze mną do czynienia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top