Rozdział 27
Delfi:
W końcu mu to powiedziałem. Jejku jakie to było trudne. Tak bardzo się denerwowałam i martwiłam. Ale teraz, gdy Gaston już wie, że jestem w ciąży to chyba jest mi lżej. Jakby wielki kamień nerwów i obaw spadł mi z serca. Przynajmniej mam to już za sobą. Nie będę musiała się zamartwiać kiedy i jak mam mu to powiedzieć. Teraz zostaje tylko martwienie się o jego reakcję...
Odkąd mu o tym powiedział Chłopak nic nie powiedział. Minęło kilkanaście sekund a może minut, a my nadal trwaliśmy w ciszy. Nie wiedziałam jak ją przerwać. Mimo, że bardzo chciałam nie miałam pojęcia o czym Gaston myśli i co on czuje.
- Delfi... - w końcu Brunet przerwał ciszę i spojrzał na mnie - To spore zaskoczenie, ale dobrze, że mi powiedziałaś.
- Tak... Powinieneś wiedzieć, przecież to Twoje dziecko - stwierdziłam - Ale bałam się wyznać Ci prawdę.
- Dlaczego ? - spytał od razu Chłopak.
- To chyba oczywiste - odparłam - Nie jesteśmy razem, unikaliśmy się... Nie chciałam byś był zły na mnie, czy na dziecko... Nie chciałam Ci się wtrącać w życie ani w Twój związek z Niną...
- To żaden związek - przerwał mi Gaston - Nie kocham Niny. Nic do niej nie czuję, a nawet jej nie całowałem tak na poważnie... Ja jestem z nią tylko po to by o Tobie zapomnieć.
- Mówisz poważnie ? - spytał zdziwiona.
Ambar niby mi mówiła, że to możliwe, ale ja nie wierzyłam. Nie chciałam zrobić sobie nadzieji i się zawieść. Jednak teraz usłyszałam to prosto od Gastona więc to musiała być prawda. Chyba, że to sen...
- Tak, bardzo poważnie - zaczął Gaston i westchnął - Słuchaj Delfi... Ja nie przestałem Cię kochać. Cały czas mi na Tobie zależało. Ale po tej kłótni byłem zły, chciałem o Tobie zapomnieć i wzbudzić w Tobie zazdrość więc zacząłem to z Niną. Potem to zaszło za daleko. Nie wiedziałem jak z nią zerwać by nie wyznać prawdy, a my się unikaliśmy... Byłem głupi, zbyt dumny... I bałem się, że już nigdy nie będziemy razem. Myślałem, że obejdzie się bez kłótni, a po tej ostatniej zwyczajnie się poddałem zamiast walczyć o Ciebie... Przepraszam.
- Ja... Nie wiem co powiedzieć. Nie spodziewałam się tego od Ciebie usłyszeć - odparłam - Ale bardzo, naprawdę bardzo się cieszę, że to mówisz. Myślałam, że może czujesz coś do Niny, że może jest Ci z nią lepiej niż ze mną... A ja nigdy nie przestałam Cię kochać... Tak bardzo za Tobą tęskniłam, nie mogłam zapomnieć..
- Z nikim nie było mi lepiej niż Tobą - powiedział Gaston.
Dzięki jego słowom na mojej twarzy zagościł uśmiech. Nareszcie szczery uśmiech.
- Gaston... - spojrzałam na niego - Nie wiem jak to będzie z nami... Ale na razie chce pomówić o czymś innym, o ciąży.
- Tak, masz rację - zgodził się ze mną Brunet - To jest ważniejsze. A więc co chcesz zrobić ?
- Na pewno nie usunę tej ciąży - odpowiedziałam - Więc nie proś mnie o to. Nie chcę nic od Ciebie, nie jesteś mi nic winny, ale ciąży nie usunę.
- Spokojnie - powiedział Chłopak - Masz o mnie aż takie złe zdanie ? No tak zasłużyłem... Ale nie prosiłbym Cię o usunięcie ciąży.
- Nie mam o Tobie złego zdania - zaprzeczyłam szybko - Po prostu między nami jest... inaczej. Nie chcę robić Ci problemów ani się narzucać. Nie chcę Ci mieszać w życiu jeśli Ci lepiej byłoby bez tego.
- Delfi - przerwał mi - Znasz mnie. Skoro to jest moje dziecko to tego tak nie zostawię. Bez względu co będzie z nami, będę się troszczył o dziecko.
- Mówisz poważnie ? - spytałam z niedowierzaniem.
- Jak najpoważniej - uśmiechnął się do mnie.
Szczęśliwa pod wpływem chwili przytuliłam go. To było pierwsze przytulenie od tygodni i to było cudowne gdy Gaston, tak jak kiedyś, czule mnie objął ramionami. Ambar miała rację. Muszę jej za to podziękować. Jej najlepszą przyjaciółką na świecie. Dzięki niej Gaston zna prawdę i pogodziliśmy się... Nie wiem co będzie między nami, ale chyba mogę na niego liczyć, chyba możemy być przyjaciółmi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top