Rozdział 24

Gaston:

Przyszedłem do domu Ambar bo Matteo do mnie napisał, że chce ze mną pogadać i że może razem we trójkę byśmy gdzieś poszli. Przyjacielowi się nie odmawia więc oczywiście przyszedłem. Jednak patrząc na to teraz to chyba był błąd. Nie chodziło o rozmowę ani nic takiego. A przynajmniej nie o rozmowę z moim przyjacielem..

Teraz siedziałem w pokoju Ambar razem z Delfi. Żadne z nas nic nie mówiło. Nawet nie siedzieliśmy blisko siebie. Nie mam pojęcia co z tego będzie. Ambar zmusiła nas byśmy tu siedzieli i rozmawiali. Niby trochę ją rozumiem. Delfi jest jej najlepszą przyjaciółką i się o nią martwi. Może chce nam pomóc tak jak by pomagaliśmy jej i Matteo, tyle, że innymi metodami. Jednak z tego nic nie wyjdzie.. 

Jak mam się dogadać z Delfi. To niemożliwe... Chociaż... Sam już nie wiem. Przecież nie chcę się z nią kłócić. Przecież ona nadal jest dla mnie ważna. Nadal mi na niej zależy i może nadal coś do niej czuję... Kurde Gaston kogo ty oszukujesz. Przecież ja nadal ją kocham tylko to zaszło za daleko. Unikaliśmy się i teraz bardzo trudno jest zburzyć ten mur, który sami zbudowaliśmy. Zraniliśmy się i nie padły przeprosiny. Jesteśmy dla siebie ważni ale było za wiele ran, milczenia i obojętności. Jak to teraz naprawić ?

Spojrzałem na Delfi. Dziewczyna siedziała przy na fotelu w milczeniu. Nic nie jadała ani nie miła. Nie odzywała się do mnie. Jedynie siedziała jakby pogrążona we własnych myślach. Na pozór wyglądała na spokojną, ale ja ją znam. Mimo tego, że się oddaliliśmy to ją znam. Widziałem więc, że tak naprawdę się martwi, denerwuje.. I coś w moim środku, jakiś głos w moim sercu mówił, że chcę to zmienić Jakbym chciał znowu ją przytulić i być jej wsparciem, zabrać od niej złe emocje by była szczęśliwa...

Jak widać siedzenie z nią w jednym pokoju nie służy mi dobrze. Nie mogę udawać ani ukrywać uczuć. To dlatego jej unikałem bo właśnie tego się bałem. Nawet nie rozmawialiśmy a ja z każdą chwilę czułam jak wypierana miłość wraca do mnie. Czułem to wszystko. To, że za nią tęsknię, że chcę ja przytulić, zobaczyć jej uśmiech, usłyszeć jej śmiech, posmakować na nowo jej ust... Czułem się winny widząc jak się martwi i pamiętając, że ją zraniłem... Bałem się coś powiedzieć i zepsuć wszystko bardziej... I nie wiedziałem czego chce ani co będzie lepsze...

Co powinienem zrobić ? Ukryć za wszelką cenę uczucia czy wyznać jej wszystko ? Przeprosić zy nie ? I kim mielibyśmy być ? Przyjaciółmi ? Znajomymi ? Czy byłaby szansa byśmy znowu byli razem ?

Powoli czułem jak te pytania rozsadzają moją głowę. Ta cisza zdecydowanie była zbyt męcząca. Przez nią moje myśli wędrowały w dziwne strony, a uczucia wracały do serca. 

I co teraz ? 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top