Rozdział 23
Delif:
Ambar napisała do mnie, że chce się spotkać u niej i pogadać. Pomyślałam, że może znowu chodzi o tą całą sprawę z ciążą oraz z Gastonem. Ale na pewno miło będzie spędzić czas z przyjaciółką. To zawsze lepsze niż siedzieć samej. Jako, że byłam akurat w domu to założyłam buty, wzięłam torebkę i wyszłam z dom.
Już po kilkunastu minutach doszłam na miejsce, czyli do rezydencji w której mieszkała Ambar. Wpuściła mnie gosposia i od razu poszłam schodami na górę domu do pokoju Blondynki.
- Hej... - powiedziałam otwierając drzwi.
- Cześć kochana - podeszła do mnie Ambar i przytuliła mnie - Jak się czujesz ?
- Nieźle - odpowiedziałam oddając uścisk - O czym chciałaś pogadać ?
- Może usiądziesz a ja pojdę po jakiś sok i przekąski ? - zaproponowała Dziewczyna nie odpowiadając na moje pytanie.
- Dobrze - zgodziłam się.
Usiadłam na fotelu w jej pokoju, a w tym czasie Blondynka wyszła z pokoju. Czekałam na nią w ciszy zastanawiając się nad tym wszystkim.
Nagle drzwi do jej pokoju się otworzyły, a ja byłam pewna, że zobaczę w nich twarz mojej przyjaciółki. Niestety to nie była ona. Zamiast Ambar z przekąskami i napojami w pokoju pojawiła się inna, dobrze mi znana osoba.
Chłopak gdy mnie zauważył też był zdziwiony i oboje nic nie mówiliśmy. Nic z tego nie rozumiałam. Miałam pogadać z Ambar więc do on tu robi...
- Gaston.. - zaczęłam niepewnie - Co tu robisz ?
- Matteo do mnie napisał bym przyszedł i miałem tu poczekać - odpowiedział Chłopak - A Ty ?
- Ambar chciała ze mną pogadać - odpowiedziałam.
Coś mi to wyglądała na jakiś kolejny genialny plan mojej przyjaciółki. Tylko dlaczego to akurat musiało dotyczyć mnie... No tak, wiem. Ambar chce tylko mi pomóc. Już wiele razy mi mówiła o tym, że powinnam wyjawić Gastonowi prawdę o ciąży. Mogłam się domyśleć, że jeśli sama tego nie zrobię, to w końcu Blondynka sama weźmie sprawy w swoje ręce. Tylko, że mimo iż wiem że na pewno Ambar chciała dobrze, to nie wiem czy wyjdzie dobrze...
- Może pójdę poszukać Matteo... - powiedział Gaston.
- Przykro mi ale nigdzie nie idziesz - stwierdziła Ambar, która właśnie pojawiła się w drzwiach - Będziecie tu siedzieć i rozmawiać póki się nie dogadacie.
- Ambar, to nie ma sensu... - powiedziałam patrząc na przyjaciółkę.
- Wyjątkowo się zgodzę - powiedział Gaston.
- Przynajmniej w czymś się zgadzacie. To dobry początek - powiedziała Blondynka i zostawiła na stoliku tace z sokami i kanapkami oraz innymi przekąskami - Jedzenie macie, pice też, łazienka jest tam - wskazała na drzwi wychodzące z jej pokoju - A więc możecie tu siedzieć aż się nie pogodzicie.
- Chyba nie sądzisz, że będę się bawił w te Twoje gierki - odparł Gaston.
- Tak właśnie uważam Gasti - uśmiechnęła się do nas Ambar i zamknęła drzwi pokoju.
Chłopak spróbował je otworzyć jednak jak można było się tego spodziewać, Blondynka przewidziała wszystko i zamknęła drzwi na klucz. A to oznaczało jedno. Wyjdziemy stąd jak Ambar otworzy drzwi, a zrobi to jak się pogodzimy.... Zapowiada się bardzo długi i krępujący dzień.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top