Rozdział 20
Nina:
Już od dziesięciu minut czekałam na Gastona w Jam&Roller, ale jego wciąż nie było. Znowu się spóźniał. Nie rozumiem jak może być tak nieodpowiedzialny i nie poważny. Ale cóż... nie mam innego wyjścia tylko muszę przymknąć na to oko jeśli chcę z nim być. A chcę.
Od zawsze chciałam z nim być, ale aż do teraz to zdawało się nie mieć przyszłości. Jeszcze w szkole, gdy oboje chodziliśmy do Blake South Collage, Gaston mi się spodobał. Ale on nie zwracał na mnie uwagi. A więc wymyśliłam tą całą historię z Felicity For Now. Jakież to było nudne i męczące. Jednak po części udało mi się. Pisałam dokładnie takie bzdury, jakie on chciał czytać a dzięki temu jako ta cała Felicity złapałam z nim kontakt. Dowiedziałam się o nim ciekawych rzeczy, a co ważniejsze on zakochał się w Felicity. Wtedy wyjawiłam prawdę, że Felicity For Now to ja i oczywiście Gaston zaczął spotykać się ze mną... Jednak nie wszystko poszło zgodnie z moim planem. Nie dogadywaliśmy się i rozstaliśmy się po jakimś czasie. A potem znowu pojawiła się ta Delfi... Już wcześniej miałam z nią duży problem bo jej także podobał się Gaston, ale nie traktowałem jej jak poważnego zagrożenie - w końcu była taka płyta i sądziłam, że Gaston nie zwróci na nią uwagi - ale się pomyliłam. Gdy Delfi i Gaston zaczęli się spotkać liczyłam, że to potrwa najwyżej miesiąc - trwało kilka lat. Cały ich ostatni rak nauki w Blake South Collage a także czas studiów. Powoli traciłam nadzieję na okazję by zdobyć Gastona i zemścić się na Delfi, ale nagle oni się rozstali. Ten okazji przepuścić nie mogłam.
- Hej Nina - powiedział Brunet, który właśnie podszedł do mojego stolika.
- Cześć - spojrzałam na niego - Coś nie tak ?
-Nie - spojrzał na mnie - Dlaczego pytasz ?
- Bo się znowu spóźniłeś - stwierdziłam.
- Przesadzasz... Znowu - powiedział Chłopak wywracając przy tym oczami.
Czasem, w takich o to właśnie chwilach miałam wrażenie, że jemu na mnie nie zależy. Ani na mnie ani na tym całym naszym związku... Nie mam pojęcia co tam siedzi w jego głowie czy w sercu. Nie mam pojęcia co czuję, a chciałabym wiedzieć by móc to wykorzystać by go przy sobie zatrzymać. Wydaje mi się, że on nadal coś czuje do Delfi... Przecież tyle razy mówił mi o niej i zastanawiał się czy by się z nią nie dogadać, ale ja na szczęście odradzałam mu te głupie pomysły. Nie mogę na to pozwolić. On nie może być z Delfi. On jest mój i tylko mój.
- Nieważne - uśmiechnęłam się sztucznie i wstałam od stolika - Idziemy na spacer ?
- Okej - odpowiedział niedbale Chłopak i razem wyszliśmy z Rollera.
Spacerowaliśmy po parku. Próbowałam być blisko niego, trzymać go za rękę ale on wciąż był jakby na innej planecie. Nie zwracał na mnie uwagi i nie wydawał się być szczęśliwy. Jesteśmy razem już kilka tygodni a on nawet mnie nie pocałował... Nie tak naprawdę. To były tylko muśnięcia ust i to zawsze gdy byliśmy ze znajomymi... Jakby chciał udowodnić, że to co nas łączy jest prawdziwe...
Dla mnie to nie jest prawdziwe. Ale to nie problem. Przecież nie wierzę i nigdy nie wierzyłam w coś takiego jak miłość. Chcę tylko być z Gastonem i nie dopuścić by on był z Delfi. To proste i logiczne. Nie ma tu miejsca na jakieś uczuciowe bzdury.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top