Rozdział 12
Gaston:
Byłem zły i zdenerwowany po rozmowie z Delfi. Choć tego chyba nawet nie można nazwać rozmową. Jedynie krótka wymiana zdań bez znaczenia. Pierwsza od dawna i nie skończyła się dobrze. Sam nie wiem czego się spodziewałem... .
Źle między nami wyszło. W czasie kłótni kończącej nasz związek z obu stron padło wiele nie miłych słów za które jeszcze nikt nie przeprosił. Nie było okazja. Skończyło się i tyle. Jakbyśmy grubą kreską odkreślili to co było od tego co jest teraz. Jakby w jednej chwili wszystko przepadło i zniknęło. Nasze uczucia, marzenie, to co nas łączy, a także zdolność rozmawiania ze sobą...
Teraz między nami jest gruby mur, który chyba nie łatwo będzie przebić. Nawet nie wiem czy jest ku temu sens. Gdy rozmawialiśmy było dziwnie i krępująco. Niby mogłem się tego spodziewać. Unikaliśmy się przez kilka tygodni więc na pierwszej rozmowie na pewno byśmy nie rozmawiali jak starzy znajomi.. Byłbym naiwny tak myśląc. Ale może jakaś cześć mnie miała taką nadzieję.
Mimo, że przez długi czas się do tego nie przyznawałem to przecież bardzo tęsknię za Delfi. Za spędzeniem z nią czasu za rozmawianiem z nią. Mogę oszukiwać wszystkich dookoła, ale nie mogę oszukać własnego serca. Ono nadal bardzo kocha Defli. A ja nie wiem co z tym zrobić i do tej pory walczę z tym uczuciem. Spotykam się z Niną do której nic a nic nie czuję, właściwie to ona mnie tylko denerwuje, a do tego unikałem Delfi. Wszystko by się od niej odsunąć i zapomnieć. Bo było między nami źle. Kłóciliśmy się a miałem nadzieję, że będzie jak a bajce. Rozstaliśmy się i wszystko tak się potoczyło, że zniknęła szansa na naprawienie błędów. A ja, mówiąc szczerze nie wiem co robić dalej...
Chciałem posłuchać rady Matteo i pogadać Delfi i przyjaźnić się. To zawsze coś. Lepsze to niż nic. Nie wiem czy moglibyśmy być jeszcze kiedyś razem ale przyjaźń byłaby chyba dobrym wyjściem. Przecież się kochaliśmy, mieliśmy być zawsze razem. Byłoby szkoda gdyby tak piękne uczucia po prostu zniknęło w codzienności.
I chyba tak bardzo się zdenerwowałem, że Delfi nie chciała ze mną rozmawiać, bo rzeczywiście ją kocham. Rzeczywiście mi ją brakuje, chcę ją mieć blisko siebie. Ale nie mam odwagi by się do tego przyznać, a duma nie pozwala mi przyznać się do błędu i przeprosić. Chyba obawiam się na nowo pakować się w ten związek, angażować się by potem wszystko się rozpadło. Uczucie, które czułem i czuję do Delfi jest najsilniejszym jakie tylko w życiu poznałem. Z tego powodu dawało mi ono ogromne szczęście, tak wielkie jak nic innego. Ale z drugiej strony to co daje skrzydłamoże też je odebrać. Miłość która mogła być wszystkim, dawać szczęście, może też ranić jak nic innego. I tego się właśnie obawiam. Nie chcę cierpieć... A gdy jesteśmy razem kłócimy się i nie dogadujemy... Jednak gdy jesteśmy osobno jest chyba równie źle, albo nawet gorzej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top