Rozdział 1

Delfi:

To nie jest wcale miłe uczucie gdy ma się serce rozbite na miliony maleńkich kawałków, których nie da się poskładać, bo już jakby nie pasują do siebie. Gdy wszystko w co się wierzyło, straciło sens i  teraz nie da się odnaleźć w nowej rzeczywistości. To nie smutek, nienawiść czy złość ranią najbardziej. Największy ból sprawia nam szczęście i miłość. Zwłaszcza te które odeszło i już nigdy nie wróci...

Na pewno każdy kto by mnie wiedział uznałby moje zachowanie za żałosne i dziecinne. Jestem już na studiach, czyli jestem właściwie dorosła i tak powinnam się zachowywać. Powinnam uczyć się, spotykać ze znajomymi czy nawet imprezować, a co ja robię wieczorami ? Siedzę sama we własnym pokoju i płaczę. Nie mogę tego zmienić. Nie umiem powstrzymać łez. 

Jeszcze tak niedawno moje życie było idealne. Miałam idealnego, kochającego chłopaka który był sensem mojego życia. Ale się rozstaliśmy... Typowe. Ale mnie to zraniło dogłębnie. Wiele się nacierpiałam i wiele poświęciłam dla tej miłości. Przeszliśmy długą i trudną drogę by być razem. Nawzajem się zapewnialiśmy, że to co nas łączy będzie trwać już na zawsze. Że nikt ani nic już nas nigdy nie rozdzieli. Myśleliśmy o przyszłość. Nawet tak na poważnie. O tym by kiedyś się zaręczyć, wziąć ślub i mieć dzieci. Mimo że były to romantyczne rozmowy połączone z żartami ja traktowałam to wszystko całkiem poważnie. Kochałam go całym swoim sercem i nadal go kocham. Kocham go jak nikogo innego jeszcze w życiu nie kochałam i mam pewność, że już nigdy nikogo tak nie pokocham. Zaczęło się jeszcze w liceum. To wtedy zakochałam się w Gastonie nie zdając sobie sprawy jak poważne stanie się to uczucie, jak wiele da mi szczęścia i jak wiele szkód wyrządzi. Początki były trudne. Próbowałam zagłuszać uczucia gdy nie miałam u niego szans i spotykałam się z innymi chłopakami... Ale w końcu los się do mnie uśmiechnął. Tylko, ze teraz wydaje mi się, iż był to jedynie ironiczny uśmiech. W sensie - pokaże Ci niebo, szczęście i prawdziwą miłość ale tylko po ty by potem Ci to odebrać i zrzucić ze szczytu w dól rozpaczy.

Ja i Gaston zaczęliśmy się spotykać i byliśmy razem przez ostatni rok Blake oraz przez całe studia. Jak w każdym związku mieliśmy wzloty i upadki. Cudowne randki, czułe pocałunki i romantyczne wyznania miłości, jak i sceny zazdrości, obrażanie się, kłótnie i kilkodniowe rozstania. Ale przez te lata byłam szczęśliwa jak nigdy w życiu. Byłam pewna, że znalazłam miłość na którą zawsze czekałam. Byłam pewna, że Gaston to ten jedyny którego już zawsze będę kochać. Dzięki niemu zmieniałam się na lepsze. Mogłam być sobą i mówić o tym co sądzę, mogłam być szczęśliwa i spełniać marzenia. Planowałam z nim wspólną przyszłość...

Moje uczucia się nie zmieniły ale jego tak. Nasza ostatnia kłótnia była gorsza od pozostałych. Nie tylko zerwaliśmy ale padło też wiele niemiłych słów. A już dzień później Gaston zaczął spotykać się naszą dawną znajomą ze szkoły i także jego byłą dziewczyną czyli z Niną. Nadal nie wiem jak mam to interpretować. Nie wiem czy chciał zrobić mi na złość, zranić mnie, udowodnić mi lub sobie, że nasz związek to przeszłość, zapomnieć o mnie... czy rozstaliśmy się ze względu na  nią, bo może teraz to ją kocha Gaston...

Ale wiem, że nie umiem się  tym pogodzić. On dał mi wszystko co najlepsze w życiu. Dał mi szczęście, miłość , troskę, wsparcie i zrozumienia. Dał mi marzenia i nadzieje na przyszłość, wiarę w prawdziwą miłość i najpiękniejsze wspomnienia. Romantyczne randki, całkowite zaufanie, pocieszania mnie gdy byłam smutna, nasz pierwszy raz, wspólne wyjazdy na wakacje...  A potem to wszystko od tak przepadło. Jedną kłótnią odebrał mi wszystko, cały sens życia i skreślił to co nas łączyło.

A ja kocham go tak jak nigdy nikogo i to się nie zmieni choćby nie wiem co. Nie umiem udawać, że moje serce i tak popękane nie łamie się znowu gdy widzę go z Niną albo gdy mnie ignoruje. Nawet się nie przyjaźnimy... Niby zaproponowałam mu zostanie przyjaciółmi, bo nie chciałam go całkiem stracić ale on stwierdził, że musi to przemyśleć. Do dziś nie dostałam odpowiedzi...

Nie wiem czy jest sposób by zabić lub zapomnieć o prawdziwej miłości. Próbuje udawać, że to nie boli... Ale nie daję rady. Nigdy nie czułam się tak zraniona, słaba i bezbronna. Jak mała dziewczynka której nie ma kto obronić przed całym złem tego świata... Nie wiem czy kiedyś uda mi się uleczyć rany i na nowo poskładać serce... Na razie nie widzę żadnego światełka w tunelu szarej rzeczywistości. Jedynie udawanie i nocny płacz gdy wciąż rozpamiętuje dawne sprawy. Wracam myślami do najpiękniejszych chwil naszego związku, a one po raz kolejny łamią mi serce... Nie umie  i nie chce żyć bez niego. Ale on nie chce mnie już w swoim życiu... A nadal jest dla mnie wszystkim... Więc jeśli jest szczęśliwszy beze mnie... To muszę pozwolić mu na to kosztem siebie samej...




Witam Was w nowej książce ♥

Jest to moja pierwsza książka w formie opowiadania o Gasfinie

Pierwsza lecz może nie ostatnia, kto wie ;D

Wiem, że może nie jest to popularna para, ale ja ich uwielbiam i mam nadzieję, że mimo to spodoba Wam się ta książka

Tutaj relacja między Delfi i Gastonem nie będzie taka jak w serialu

Mam nadzieję, że rodział Wam się spodobał i zaciekawił do czytania dalszych części ;)

Chętnie poznam Wasze opinie

Miłego wieczoru ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top