<8>

— Takao jest świetny — powiedziała dziewczyna, siadając na kanapie obok chłopaka. — Nie mam pojęcia jakim cudem wy się przyjaźnicie.

Midorima przewrócił oczami i wyłączył telewizor. Podniósł się z miejsca i ruszył w stronę wyjścia.

— A ty dokąd? — zapytała brunetka, marszcząc brwi.

— Zjem coś na mieście — wyjaśnił, schylając się po buty. Dziewczyna podniosła się z kanapy i podeszła do niego. Oparła się ramieniem o ścianę i uśmiechnęła do niego.

— Chcesz zabrać mnie ze sobą? — zapytała. Midorima spojrzał na nią obojętnie.

— Nie chcę.

Nastolatka przewróciła oczami.

— A zabierzesz?

— Sama się zabierz — mruknął i wyszedł. Dziewczyna założyła adidasy i wybiegła z mieszkania zaraz za chłopakiem. Midorima zamknął drzwi na klucz, po czym schował go do kieszeni spodni i ruszył schodami w dół. Dziewczyna szła obok niego z rękami w kieszeniach i z lekkim uśmiechem na twarzy.

— Co ci tak wesoło? — mruknął chłopak, skręcając w uliczkę prowadzącą do pobliskiej restauracji.

— Nie wzięłam portfela — powiedziała nagle, zatrzymując się na środku chodnika. — Cholera.

Midorima westchnął cierpiętniczo i ruszył dalej.

— Chodź, głupia. Oddasz mi jak wrócimy.

— Dzięki, Shintarō — uśmiechnęła się. Chłopak zmierzył ją wściekłym spojrzeniem. — Nadal nie? — westchnęła, ze smutnym wyrazem twarzy. Midorima wzruszył ramionami. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i przyspieszyła, chcąc dotrzymać kroku koszykarzowi. Nie było to łatwe, zważywszy na to, że jej towarzysz miał dwa razy dłuższe nogi. Zaczęła nucić cicho jedną ze swoich ulubionych piosenek. Midorima zerknął na nią, marszcząc brwi i westchnął w duchu.

— Zapłaciłeś czynsz? — zapytała nagle.

— Tak

— Dorobiłeś mi klucz?

— Nie.

— Midorima no! — zawołała ze złością.

— Nie mam czasu — mruknął chłopak.

— To daj mi go i sama to zrobię — westchnęła, krzyżując ramiona na piersi.

— Nie ma mowy

— To tylko klucz! — jęknęłam — Nie możesz mi zaufać chociaż na tyle?

— Nie.

Dziewczyna jęknęła z frustracją, wznosząc dłonie ku niebu.

— Jak ja mam do ciebie dotrzeć? — zapytała z westchnieniem.

— Po co chcesz docierać? — mruknął Midorima, wsuwając dłonie w kieszeń i mijając wejście do fast fooda.

— Bo mieszkamy w jednym domu? — warknęła zirytowana. — Nie uważasz, że powinniśmy się jakoś dogadywać?

— Nie widzę potrzeby.

— Dlaczego nie idziemy do Maji Burger? — zapytała, wskazując zostawioną w tyle restauracje.

— Mam ochotę na ramen — odparł zdecydowanie zbyt szybko. Makishima zmarszczyła brwi.

— Midorimacchi! — usłyszał za sobą zielonowłosy i spojrzał wymownie w niebo.

— Kurwa...

— Słyszałam! — zawołała triumfalnie brunetka, wskazując na niego palcem.

— Midorimacchi, co ty tu robisz? — zapytał wesoło blondyn, podbiegając do nich. — Widziałem was przez okno, może z nami zjecie, hmm?

— Jiseo Makishima — przedstawiła się dziewczyna, delikatnie skłaniając się w stronę chłopaka. Koszykarz uśmiechnął się ciepło.

— Kise Ryōta — powiedział. — Jiseo? Ładne imię.

— Jestem pół Koreanką — wyjaśniła szybko, machając lekceważąco ręką.

— Chodzisz z Midorimacchim? — zapytał z nadzieją Kise, kiwając głową w stronę blondyna. Dziewczyna parsknęła śmiechem.

— Nie, dzięki bogom — westchnęła. Blondyn podszedł do przyjaciela z gimnazjum i objął go ramieniem. Zielonowłosy bez cienia emocji zrzucił z siebie rękę modela, ale ten jakby tego nie zauważył.

— Szkoda, no cóż... To co? Burgery?

— Właśnie szliśmy coś zjeść, prawda? — uśmiechnęła się brunetka, zerkając wymownie na współlokatora. Midorima posłał jej wściekłe spojrzenie.

— No to świetnie — odparł Kise i raźnym krokiem ruszył w stronę restauracji. Brunetka uśmiechnęła się triumfalnie do zielonowłosego i poszła w ślad za blondynem.

We troje weszli do jasnej i przytulnej restauracji i skierowali się do stolika, który wskazał Kise. Na ich widok brunetka siedząca na jednej z kanap przesunęła się, żeby zrobić obok siebie miejsce blondynowi i uśmiechnęła się, kiedy Makishima usiadła naprzeciwko. Jiseo obrzuciła dziewczynę szybkim spojrzeniem i aż jęknęła w duchu. Towarzyszka Kise była wysoka i idealnie szczupła. Miała sięgające ramion czarne włosy i ciemne oczy. Proporcje jej twarzy były wręcz idealne, a długie rzęsy naturalnie czarne i podkręcone. Była po prostu prześliczna. Dziewczyna naciągnęła ma dłonie rękawy szarej męskiej bluzy, w zdecydowanie za dużym rozmiarze, i uśmiechnęła się serdecznie.

— Jiseo Makishima — przedstawiła się już drugi raz tego dnia brunetka, lekko kiwając głową w stronę dziewczyny.

— Iwaizumi Meikimi — odparła tamta z uśmiechem.

— Już niedługo Kise Meikimi — poprawił ją blondyn, a brunetka przewróciła oczami.

— Jesteś zbyt pewny siebie — westchnęła, zerkając na niego z uśmiechem.

— Czyli mówisz, że gdybym teraz klęknął przed tobą z pierścionkiem, odmówiłabyś mi? — zapytał chłopak, patrząc na dziewczynę.

— Dziwnie interpretujesz moje słowa — westchnęła, czestując się frytką z tacy chłopaka.

— Odmówiłabyś? — naciskał. Dziewczyna parsknęła śmiechem.

— Najprawdopodobniej.

Kise otworzył usta ze zdziwieniem i spuścił głowę.

— Słyszeliście ten brzdęk tłuczonego szła? — zapytał. — To było moje serce.

Makishima parsknęła śmiechem.

— Nie wierzę, że wytrzymałaś z nim w związku dwa lata — powiedział zielonowłosy, wyjmując portfel z kieszeni i przeliczając pieniądze. Meikimi spojrzała na niego z uśmiechem, jakby dopiero zauważyła jego obecność.

— Kopę lat, Midorima-kun — uśmiechnęła się. — Dawno się nie widzieliśmy.

— No — przytaknął chłopak i wstał. — Co chcesz? — zwrócił się do Makishimy. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem, po czym pokiwała głową.

— Dwa burgery, średnie frytki i sok pomarańczowy — powiedziała. — I dziękuję.

Zielonowłosy kiwnął głową i odszedł w stronę kasy.
Meikimi przesunęła po stole paczkę frytek i uśmiechnęła się lekko. Jiseo podziękowała cicho i wzięła do ust jedną z nich.

— To były moje frytki, kochanie — powiedział z wyrzutem Kise, akcentując ostatnie słowo. Meikimi uśmiechnęła się do niego złośliwie.

— Pójdziesz po drugie, Ryōta? — zapytała słodko. Blondyn westchnął i podniósł się z miejsca.

— Tylko dlatego, że mam słabość do swojego imienia z twoich ust — mruknął i podszedł do Midorimy, który nie wydawał się zachwycony obecnością blondyna.

— Opowiadaj, co jest między wami? — zapytała Meikimi, patrząc wyczekująco na dziewczynę i wsuwając w usta kilka frytek.

— Nic — zapewniła Jiseo. — Kompletnie nic. Tylko wynajmujemy razem mieszkanie...

Dziewczyna parsknęła.

— To nie jest nic — powiedziała. — Łatwo zbudujesz relację mając go tak blisko.

Brunetka uśmiechnęła się w taki sposób, że przez ułamek sekundy Jiseo uwierzyła w jej słowa. Zaraz jednak otrząsnęła się.

— On mi się nawet nie podoba — powiedziała, marszcząc brwi.

— Pamiętam jak myślałam tak o Kise — zaśmiała się. — "Czego ten idiota ode mnie chce? Może dać mi spokój? Nawet nie jest przystojny".

— Jest super przystojny! — zapewniła Jiseo. — Wiem, że to twój chłopak, ale...

— Spokojnie, przyzwyczaiłam się — powiedziała. — Oboje robimy w modelingu, więc takie komplementy to dla nas norma.

— Serio? Wiedziałam, że jesteś modelką. Mogłabyś wygrać konkurs na miss Japonii.

— Dziękuję — uśmiechnęła się. — Ryōta chciał mnie zgłosić, ale skutecznie wybiłam mu to z głowy.

— Jesteście naprawdę cudowną parą — powiedziała z rozmarzeniem Jiseo.

— Cóż... Początki były trudne — uśmiechnęła się. — Wydaje mi się, że z wami jest podobnie, hm?

— Zapewniam cię, że z tego nic nie będzie — powiedziała Makishima. Mei zerknęła na nadchodzących chłopaków i posłała dziewczynie ciepły uśmiech.

— Ja też tak mówiłam.



Cześć, kochani.
Lubimy crossovery?
Lubimy RyoMei?
Mam nadzieję, że tak XD

~Beth 💙

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top