<15>
Dziewczyna radziła sobie zaskakująco dobrze, mimo że musiała biec dwa razy szybciej, żeby dotrzymać kroku swojemu chłopakowi.
— I po cholerę tyle rosłeś? — wystękała, opierając dłonie na kolanach i pochylając się do przodu z zamiarem wyrównania oddechu. Midorima zmierzwił jej włosy i przetarł czoło rękawem sportowej bluzy. Brunetka oparła się o jego ramię, wzdychając cicho.
— Nigdy więcej z tobą nie biegam — poinformowała ze śmiechem. — Z powrotem musisz mnie zanieść.
— Dobrze sobie radzisz — westchnął, podając jej butelkę wody, trzymaną w dłoni. Dziewczyna opróżniła ją do połowy i oddała chłopakowi. — Nie spodziewałem się, że dasz radę przebiec trzy kilometry.
— Nigdy we mnie nie wątp, Shintarō — powiedziała stanowczo i wspięła się na palce, składając szybki pocałunek na jego szczęce. Wyżej nie sięgała. Midorima spojrzał na nią z lekkim zawstydzeniem i przewrócił oczami.
— Wracamy? — zapytał, zakręcając korek w butelce. Dziewczyna jęknęła głucho i przetarła twarz dłońmi.
— Daj mi pięć minut — jęknęła, ostentacyjnie siadając na chodniku. Midorima westchnął ciężko.
— Zostawię cię tu — poinformował ją, opierając dłonie na biodrach.
— Nie możesz mi tego zrobić — jęknęła ponownie, patrząc na niego z dołu. — Ja się tak dla ciebie staram, a ty co?
— Nie musisz ze mną biegać, głupia — westchnął. — Było zostać w domu.
Dziewczyna westchnęła cicho i poklepała się po brzuchu.
— Przydałoby się trochę schudnąć, nie? — zaśmiała się i wyciągnęła dłoń w stronę zielonowłosego.
— Czy ja wiem? — mruknął, pomagając jej wstać. — Wyglądasz dobrze.
— Cóż za komplement, Shintarō. Dziękuję — uśmiechnęła się i poprawiła związane w kucyka włosy. Midorima przewrócił oczami i zaczął biec w stronę mieszkania.
Kątem oka zerkał na swoją dziewczynę, obserwując ją dokładnie. Patrzył na długie i szczupłe nogi, poruszające się w podobnym do niego rytmie. Na zgrabne ramiona i idealnie szerokie biodra. Na lekki uśmiech na jej zmęczonej twarzy i ciemne włosy z bordowymi końcówkami, ciągnące się za jej głową niczym ogon. Była naprawdę śliczna i Midorima nie mógł wyjść z podziwu, jakim cudem nie zauważył tego wcześniej. Powinien jej to kiedyś powiedzieć. Kiedyś. Jeszcze nie teraz.
***
Midorima padał na twarz. Mimo wszystko dał dzisiaj z siebie sto procent na treningu i był już naprawdę zmęczony. Był pewien, że nie da rady posprzątać mieszkania jak codzień i z bólem uświadomił sobie, że Makishima też tego nie zrobi. A on bałaganu nie zniesie.
Zielonowłosy wszedł do mieszkania i odstawił buty obok trampek swojej dziewczyny.
— Kurwa twoja jego mać! — usłyszał z kuchni, zaraz po dźwięku tłuczonego szkła i z westchnieniem skierował się w stronę pomieszczenia.
— Jiseo, ile razu prosiłem żebyś nie przeklinała? — westchnął i spojrzał na brunetkę, zbierającą z podłogi kawałki rozbitej butelki wódki.
— Przepraszam, ja... — zaczęła, jednak zaraz zamarła, patrząc na niego z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
— No co?
— Czy ty właśnie użyłeś mojego imienia? — zapytała. Midorima zmarszczył brwi. Rzeczywiście mogło mu się wymknąć.
Dziewczyna pisnęła radośnie i rzuciła się na niego bez ostrzeżenia. Chłopak objął ją w pasie, próbując utrzymać równowagę i spojrzał na nią z politowaniem.
— Co ty odwalasz? — zapytał.
— Cieszę się! — powiedziała, unosząc głowę i patrząc mu w oczy. — Nawet nie wiesz jak bardzo!
Chłopak przewrócił oczami i nachylił się lekko, pozwalając dziewczynie na pocałunek.
Brunetka oderwała się od chłopaka i uklęknęła na podłodze, kontynuując zbieranie szkła.
— Pokaleczysz się — westchnął chłopak i złapał ją za nadgarstki, odciągając jej dłonie od ostrych odłamków, po czym sam zaczął sprzątać bałagan, który narobiła.
— Ćwiczyłam sztuczki na pustych butelkach z pracy — wyjaśniła, kładąc dłonie na kolanach i patrząc na poczynania chłopaka.
— Ale nie pomyślałaś już o tym, żeby wynieść śmieci, tak? — westchnął, wrzucając szkło do pełnego już prawie kosza.
— Nieee... Ale przeczytałam twój horoskop na jutro i kupiłam ci bobra — uśmiechnęła się. Midorima spojrzał na nią z niedowierzaniem.
— Bobra?
— Pluszaka bobra — przewróciła oczami. — Nazwałam go Makoto. Nosi zieloną kamizelkę i zegarek — zaśmiała się jak dziecko.
— Kupiłaś mi bobra? — upewnił sie chłopak, przykładając palce do skroni. — Ubrałaś go w kamizelkę i nazwałaś go Makoto?
— Nie bądź śmieszny, od początku był ubrany — uśmiechnęła się. Midorima pokręcił głową z niedowierzaniem.
— Wygrałaś to, Jiseo. W tym momencie jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko — powiedział z powagą. Dziewczyna kupująca mu szczęśliwe przedmioty? Ideał.
— Naprawdę? — uśmiechnęła się brunetka. — Bardzo mnie to cieszy, Shintarō.
***
Brunetka wtuliła się w tors koszykarza, równocześnie przyciągając do siebie pluszowego bobra. Chłopak bawił się jej włosami, kątem oka obserwując lecący w telewizji mecz. A to wszystko dlatego, że Makishima zażądała trochę czułości.
— Będziesz z nim jutro chodził przez cały dzień? — zapytała dziewczyna, patrząc na trzymanego w dłoniach bobra. Midorima przytaknął cicho, zaplatając kosmyk włosów dziewczyny w malutki warkoczyk. Brunetka zaśmiała się cicho.
— Adoptowaliśmy bobra, Shintarō — zachichotała, rozpinając i zapinając guziki zielonej kamizelki pluszaka.
— Piłaś coś? — zapytał Midorima, patrząc na nią karcąco.
— Herbatę z miodem — mruknęła, głaszcząc bobra po głowie. Chłopak prychnął cicho i kontynuował zabawę włosami dziewczyny. — Ja jestem grzeczna odkąd jesteśmy razem — mruknęła. — Nie piję, nie palę i nie przeklinam... No dobra, przeklinam, ale staram się mniej.
— Bardzo mnie to cieszy — odparł chłopak i poczuł na swoim policzku wargi dziewczyny.
— Zasłużyłam na buziaka? — zapytała, patrząc na niego z uśmiechem. Midorima przewrócił oczami i objął ją w talii.
— No czy ja wiem? — westchnął, chcąc się jeszcze z nią podroczyć.
— No Shintarō, noooo — jęknęła, patrząc na niego błagalnie. Chłopak uśmiechnął się złośliwie. Dziewczyna prychnęła i wpiła się w jego wargi, dłońmi obejmując szeroki kark koszykarza. Uśmiechnęła się lekko w jego usta i kontynuowała pocałunek.
***
Shintarō spojrzał na brunetkę, stojącą w drzwiach jego pokoju i westchnął cicho.
— Co chcesz? — zapytał, siadając na łóżku.
— Możemy z tobą spać? — zapytała cicho, trzymając w dłoniach pluszowego bobra. — Makoto ma koszmary.
Midorima uniósł brew i spojrzał na nią z politowaniem.
— Makoto ma koszmary? — prychnął.
— Tak, Shintarō. Nie masz serca? — zapytała, zamykając drzwi od sypialni i podchodząc do niego. — Ten biedny bóbr cierpi, a ty masz zamiar go jutro wykorzystać jako talizman. Okazałbyś trochę wdzięczności. On też ma uczucia.
Midorima spojrzał na dziewczynę z niedowierzaniem i pokręcił głową z dezaprobatą.
— Dobrze, Jiseo. W takim razie zostaw go tutaj i wracaj do siebie — powiedział, wyciągając rękę po pluszaka. Makishima wygięła usta w podkówkę.
— Shintarō... Jesteś okropny — mruknęła.
— Co ci się śniło? — zapytał, robiąc jej miejsce obok siebie. Dziewczyna odłożyła bobra na stolik nocny i wsunęła się pod kołdrę. Wtuliła twarz w tors chłopaka, gdy ten objął ją ramieniem, rumieniąc się lekko.
— To nieważne — mruknęła cicho. — Ważne, że czuję się bezpiecznie, gdy jesteś obok.
Midorima zakrył usta dłonią, czując rumieńce na twarzy i odwrócił głowę w drugą stronę.
— Dobranoc, Jiseo — mruknął.
— Dobranoc, Shintarō — odparła cicho. — Dziękuję, że jesteś.
Hej, kochani!
Co byście powiedzieli na Q&A?
Tylko tym razem to ja zadawałabym wam pytania ^^
Dajcie znać co sądzicie o tym pomyśle.
Całuski
~Beth💙
Ps. Nie wyszło zbyt ckliwie? Nie? Teoretycznie są razem już jakiś czas...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top